Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Śląsk musi się zmienić? DZ pyta przed debatą

Marek Twaróg
Debata o Śląsku w Warszawie? Dlaczego nie. Kongres Kultury może być dobrą okazja, by odpowiedzieć na kilka pytań o nasz region. Być może nawet okazją lepszą, niż powtarzanie wciąż tych samych tez w gronie wciąż tych samych ludzi. Ludzi ważnych, niekiedy nawet wielkich, którzy jednak – jak słyszę od nich w rozmowach – sami czują, że przepytywani po raz sto pięćdziesiąty trzeci o to samo – nie inspirują już w śląskiej dyskusji nowych myśli i refleksji. Dlatego z zainteresowaniem spojrzeliśmy na debatę na Kongresie Kultury, która odbędzie się 7 października. Podobno będzie można usłyszeć nowy głos ze Śląska – tak zapowiadają w każdym razie pomysłodawcy dyskusji, czyli Justyna Szlachta-Misztal, literaturoznawczyni z Uniwersytetu Warszawskiego i Marcin Musiał, śląski aktywista i literaturoznawca z Katowic.

Już w ten piątek, 7 października, o 16 w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie spotkają się paneliści: prof. Maria Szmeja  z AGH, prof. Ewa Michna z UJ, dr Artur Czesak z UJ, dr Marek Mikołajec z UŚ, Ilona Chylińska (raperka, blogerka), Krzysztof Karwat (publicysta DZ, redaktor naczelny "Fabryki Silesia"), Jerzy Ciurlok (pisarz, satyryk) oraz Martin Grabowski (którego też publikujemy w DZ, ostatnio znany przede wszystkim z tego, że zainicjował tłumaczenie Facebooka na śląski).

Organizatorzy chcą odpowiedzieć na pytanie: „Co musi się stać, żeby "nowy Ślązak" zastąpił w ogólnopolskich wyobrażeniach "starego Ślązaka"? A to dlatego, że – według pomysłodawców debaty - w Polsce nadal postrzega się Ślązaków jako ludzi niewykształconych, trudniących się wydobyciem węgla albo separatystów.

Kongres Kultury w Warszawie

Nie jesteśmy pewni w DZ, czy tak zadane pytanie jest do końca trafne. Dlatego jeszcze przed kongresową dyskusją zadaliśmy panelistom inne pytania, z pełną świadomością, że są zaczepne: „A dlaczego w ogóle „nowy Ślązak” powinien zastąpić „starego Ślązaka?”, „Gdzie jest wartość takiej zmiany?” „Dlaczego uważają, że powinno nas interesować , co myślą o nas w Polsce, skoro sami jesteśmy z siebie dumni?”.
Oto odpowiedzi:
 
Prof. Maria Szmeja z Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie
Śląsk musi się zmieniać, bo czasy się zmieniają. O tym, co działo się na Śląsku dawniej nikt nie wiedział, bo nie było takiego przepływu informacji, jaki jest dzisiaj. Ślązacy mogą pokazywać, że nie wszyscy fedrują na grubie, muszą nauczyć się sprzedawać wszystko, co mają – piękne zamki na Śląsku Opolskim, piękne góry na Śląsku Cieszyńskim, ludzi, którzy tworzą. Henryk Mikołaj Górecki, Wojciech Kilar, pisarze, którzy są ze Śląska... Oni w Polsce nie są znani. Henryka Góreckiego ludzie kojarzyli jako kompozytora, ale nie wiedzieli, że jest spod Rybnika. W związku z tym trzeba uświadamiać i pokazywać inny Śląsk, nie tylko Katowice.

Wrocław potrafi doskonale „sprzedać się”, sięgając do swojej historii i do mówienia o noblistach, którzy ze Śląska się wywodzą. Chodzi mi o to, żeby samemu przestać mówić o przemyśle ciężkim, o restrukturyzacji, bezrobociu, a zacząć pokazywać cały Śląsk. Inaczej mówiąc - trzeba zacząć od punktu wyjścia: nie ma jednego Śląska. Nie ma go (jednego Śląska – przyp.red.) również z tego powodu, że na Śląsk zawsze przypływali inni ludzie. Śląsk był na przecięciu szlaków komunikacyjnych i wraz z rozwojem przemysłu mnóstwo ludzi – nie tylko Niemców – na Śląsk napływało. Oni zostali wessani i w tej chwili uważani są za Ślązaków. Jednak co zrobić z ludźmi, którzy mieszkają na Śląsku od trzech, czterech pokoleń? Czy pojęcie „śląskości” powinno się poszerzyć tak dalece? To są sprawy otwarte, ale wydaje mi się, że trzeba zacząć od tego, że nie ma jednego Śląska, że takie stereotypowe wyobrażenie „pyrlik i młotek”, to za mało. 

Martin Grabowski, doktorant na Uniwersytecie Kraju Basków, inicjator śląskiego Facebooka, felietonista, Ślązak 
Stereotypy są zarówno pozytywne, jak i negatywne. Jakie są o Ślązakach? Są postrzegani jako pracowici, ale też jako prości, niewykształceni i nie umiejący posługiwać się językiem polskim. Stereotypy wpływają na tożsamość danej grupy. Stary Ślązak powinien zmienić się w nowego. Dla przykładu: o Katalończykach mówiło się dawniej, że są skąpi, a teraz że są oszczędni. Nastąpiło przewartościowanie. Tak samo negatywne stereotypy o Ślązakach powinny nabrać nowego znaczenia, chociażby w kwestii posługiwania się gwarą. To nie musi oznaczać, że Ślązak nie umie języka polskiego, może przecież być dwujęzyczny. Śląską godkę trzeba promować.

Dlaczego stereotypy powinny się zmienić z negatywnych w pozytywne? Bo Ślązacy odczuwają dyskryminację, często czują się gorsi, niż ci, którzy nie posługują się gwarą. Ślązak już powoli się zmienia. Teraz już nie tylko jest to górnik, ale też student godający po śląsku, zdobywający wykształcenie wyższe, człowiek sukcesu. Ślązacy powinni czuć się wyjątkowi. Tożsamość śląska istnieje. Studiowałem w Katalonii, na doktorat wybrałem się do kraju Basków, pomieszkuję w Andaluzji. Na innych terytoriach obserwuję, że każda grupa czuje się wyjątkowa. Mają swoją mowę, próbują zachować kulturę i tradycję przekazywaną w rodzinie. Na Śląsku też tak jest. Tyle że nie wszyscy Ślązacy czują się tu wyjątkowi. Śledziłem strony innych grup etnicznych i dlatego postanowiłem stworzyć śląskiego Facebooka. Po to, by promować śląskość i śląską godkę, ale też dlatego, że ta gwara zmieniła się w nowoczesną mowę ludzi młodych i myślę, że portal społecznościowy w śląskiej godce jest potrzebny. Sądzę, że ma już między 50, a 100 tysięcy użytkowników. 

Krzysztof Karwat, publicysta DZ, redaktor naczelny „Fabryki Silesia”
Na kongresie jestem tylko gościem, więc mogę wyrazić swój rodzaj oczekiwania wobec tego, co może się tam wydarzyć. Samo hasło panelowe jest bardzo ogólnie sformułowane. Będziemy mówić nie tylko o stereotypach, ale o prawach mniejszości. Będą także poruszane sprawy języka regionalnego, czy kwestie tożsamości śląskiej. Powszechnie na Górnym Śląsku mówi się, że w Warszawie nas, mieszkańców województwa śląskiego, nikt nie rozumie. Jest w tym wiele prawdy, więc panel to dobra okazja, aby powiedzieć, że pewne aspiracje dotyczące manifestowania swej etnicznej odmienności nie muszą iść w parze z rewizją natury politycznej.

To normalne, że chcemy pokazać, że kultura naszego województwa jest częścią pewnej mozaiki kulturowej Rzeczypospolitej Polskiej. Stereotypy pojawiają się tam, gdzie brakuje wiedzy i dobrej woli. Dlatego mam nadzieję, że taka dyskusja pozwoli na sformułowanie postulatu, że jesteśmy cząstką większej całości, ale jednocześnie mamy prawo manifestować, czy pokazywać, że nasza historia przebiegała inaczej. Dlatego nie dziwię się, że odczuwanie dzisiejszej współczesności może być lekko inna z naszej strony, a ta tożsamość nie musi być jednolita, by mogła mieścić się w ramach demokratycznego państwa. Czy Ślązacy muszą się zmienić, by stereotypy zniknęły? Nie możemy oczekiwać, że ktoś będzie uginał się pod pręgierzem większości, bo nie chodzi o to, żeby zmieniać się i dopasowywać do pewnych wyobrażeń. Tym bardziej, że te wyobrażenia mogą być zbudowane na jakichś fałszywych przesłankach czy stereotypach. Najlepszą formułą jest dialog i wyzbycie się agresji. Nie powinno być tak, że będziemy się naginać, ale być może w języku debaty publicznej należy rezygnować z agresji i jednoznacznych ocen, które wykluczają duże grupy społeczne z ogólnego dialogu o Polsce. Obecnie dokonuje się regres. Kiedy wydawało się, że podstawowe spory są za nami, to okazuje się, że dorobek ostatnich 25 lat można łatwo zniszczyć. Budowanie starych i nowych stereotypów na antyniemieckości i stawianiu w stan podejrzenia grupy etnicznej, jaką są Górnoślązacy, znowu powraca. W związku z tym proces ten wcale nie został wyhamowany, a nawet wydaje się, że w ostatnim czasie znowu zagraża nam wszystkim, bo odbiera poczucie jasnego i optymistycznego spojrzenia w przyszłość.

Jerzy Ciurlok, dziennikarz, pisarz, satyryk
Oczywiście nikt nie musi się zmieniać, natomiast uważam, że powinniśmy, ponieważ ta nasza śląskość jest czasem – powiedziałbym kolokwialnie – bardzo przaśna. Ale nawet ta przaśność wyrasta z bardzo głębokiego, historycznego fundamentu, o którym niektórzy nie chcą słyszeć, a inni nie mogą, bo nie mają takiej wiedzy. Uważam, że powinniśmy do tego fundamentu sięgać, bo nie da się budować czegoś od dachu albo od okienka w tym dachu. Fundament jest niezbędny, a to jest fundament pewnych podstawowych wartości, które tutaj na Śląsku przez stulecia zostały wytworzone i które ukonstytuowały istnienie tego społeczeństwa oraz fenomen tego regionu. Bo był to fenomen w skali europejskiej. Nawet te najprostsze sprawy, jak rzetelność i solidność w codziennym działaniu, one wyrastają z głębszych, historycznych wartości. Jakie to są wartości? To literalne poszanowanie prawa, przywiązanie do samorządności, szacunek dla nauki (książęta śląscy już w XIII wieku nakazywali proboszczom uczyć chłopskie dzieci), tolerancja dla innego, no i zamiłowanie do sztuki, które objawiało się mecenatem czy zdobieniem chłopskich domów (widać to zwłaszcza na Opolszczyźnie) na wzór renesansowych kamieniczek miejskich. To są wartości, na których Górny Śląsk został założony.

My, współcześni Ślązacy nie tylko powinniśmy, ale mamy obowiązek korzystać z tych wartości, podtrzymywać je i popularyzować. Czy powinniśmy obraz Śląska odwracać? No właśnie powinniśmy. Śląsk ma do zaoferowania Polsce coś znacznie bardziej wartościowego niż węgiel, którym karmił wyroby przemysłowe przez 20 lat przedwojennych i kilkadziesiąt powojennych. To są właśnie te wartości, o których mówimy. Uważam, że gdyby Polska w pewnym momencie zechciała odrobić śląską lekcję i zapoznała się z gmachem cywilizacyjnym, który wyrósł na mieszczaństwie, na światłym chłopstwie, na rycerstwie, które było równe wszystkim klasom, to być może miałaby o połowę mniej problemów niż ma dzisiaj. Powinniśmy z warstwy symbolicznej, wrócić do wartości, które są naszymi korzeniami. Wtedy ten obraz Śląska będzie ciekawszy w zewnętrznym oglądzie. Być może spowoduje to, że zaczną na nas inaczej patrzeć i w ten sposób przestaną się również nas bać. Bo chociaż do tego się nie przyznają, to w głosach zewnętrznych słychać, że troszkę się nas boją, boją jakieś rewolty. A przecież nie o to chodzi. 

Dr Artur Czesak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dialektolog, leksykograf
W swoim wystąpieniu nie będę skupiać się na znalezieniu odpowiedzi na pytanie: „Co musi się stać, żeby "nowy Ślązak" zastąpił w ogólnopolskich wyobrażeniach "starego Ślązaka?". Jako językoznawca zwrócę uwagę na język Ślązaków, który się przeobraża. Można powiedzieć, że mamy dziś do czynienia z językiem śląskim, który wchodzi w nowe aspekty rzeczywistości. Śląszczyzna przenika do pisarstwa, literatury, wkracza w różne kręgi tematyczne. Powstają nowe zjawiska gramatyczne. Mówiąca po śląsku młodzież swobodnie korzysta z zapożyczeń polskich i angielskich. Język młodych Ślązaków staje się więc w pewien sposób nowym językiem śląskim.

Warto pokazać Ślązaków i Śląsk z innej perspektywy, przełamać stereotypy Ślązaka-górnika czy Ślązaka-rolnika, związanego ze swoją familią. Warto, aby mieszkańcy całej Polski przekonali się, że Ślązacy są też znakomitymi informatykami czy designerami. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby mieć wpływ na to, co Ślązacy mają myśleć. Ale wartością dyskusji jest to, aby przełamać stereotypy, aby Polacy przekonali się, jaki naprawdę jest dzisiejszy Ślązak, patrząc na niego nie tylko pod kątem związków z Niemcami i historycznych zaszłości. Warto rozmawiać o różnych aspektach śląskości i tożsamości Ślązaków.
Głosy zebrały: Kamila Rożnowska, Anna Zielonka, Iwona Makarska i Bartłomiej Wortolec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Czy Śląsk musi się zmienić? DZ pyta przed debatą - Dziennik Zachodni