Myliłby się ten, kto by przypuszczał, że wojna aborcyjna to wynalazek naszych czasów, a starcia ruchów pro-life i tzw. proaborcjonistów to recepta na skandale polityczne w ostatnich kilku latach. Aborcja budziła emocje i budzić je będzie, jak każdy wybór czy decyzja obarczona ciężarem moralnym. Ale za tym ciężarem, decyzjami zawsze były i konkretne wydarzenia, i konkretni ludzie.
To lekarz i tłumacz z języka francuskiego dzieł Moliera, Balzaka i „Niebezpiecznych związków” de Laclosa, Tadeusz Boy-Żeleński stanął w obronie tysięcy kobiet, które w przedwojennej Polsce - wbrew obowiązującemu prawu - decydowały się na aborcję. Choć pewnie bardziej na miejscu byłoby słowo „skrobanka”.
Do 1932 r. w niepodległej Polsce tak naprawdę obowiązywały przepisy sięgające zaborów - całkowity zakaz przerywania ciąży (poza zabiegiem ratującym życie matki, ale tylko w stanie wyższej konieczności). Już w latach 20. wytoczono jednak najcięższe działa i rozpoczęto walkę o dopuszczalność aborcji z powodów ciężkiej sytuacji życiowej. To właśnie tę furtkę wiele lat później wprowadziła Polska Ludowa - ustawą z 1956 r., w której dokładnie zapisano, kiedy aborcja jest dozwolona prawem: gdy za przerwaniem ciąży przemawiały wskazania lekarskie dotyczące zdrowia płodu lub kobiety ciężarnej; gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa; ze względu na trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej.
Boy, ręka w rękę z Ireną Krzywicką, o której dzisiaj powiedziano by, że była radykalną działaczką feministyczną, pisali ostre artykuły, których szczytowym osiągnięciem jest słynna książka - zbiór felietonów zatytułowany „Piekło kobiet”.
„Uczynić biedną dziewczynę matką, pozbawić ją pracy dlatego, bo się spodziewa macierzyństwa, kopnąć ją z pogardą, zrzucić na nią cały ciężar błędu i jego skutków, i zagrozić jej latami więzienia, jeżeli, oszalała rozpaczą, chce się od tego zbyt ciężkiego na jej siły brzemienia uwolnić - oto filozofia praw, które, aż nadto znać, były przez mężczyzn pisane! Głosić wzniosłe teorie o »prawie płodu do życia«, znów grozić matce więzieniem w imię praw tego płodu, ale równocześnie nie troszczyć się o to, aby nosicielka tego płodu miała co do ust włożyć… I rzecz szczególna, ten sam płód, nad którym trzęsą się ustawodawcy, póki jest w łonie matki, w godzinę po urodzeniu traci wszelkie prawa do opieki prawnej, może zginąć pod mostem z zimna, gdy matka - którą jej »święte« macierzyństwo czyni nieraz wyrzutkiem społeczeństwa - nie ma dachu nad głową”.
Brzmi znajomo? Hm, to fragment jednego z owych felietonów Boya-Żeleńskiego, napisanych pomiędzy październikiem a grudniem 1929 r.
W najnowszym, listopadowym numerze miesięcznika „Nasza Historia”, który jest jeszcze do kupienia w kioskach na terenie województwa śląskiego, można przeczytać, jak wyglądała walka o dopuszczalność aborcji w Polsce, oraz co stało się, kiedy taka możliwość była w czasach PRL legalna.
Zachęcamy do lektury także innych tekstów w miesięczniku „Nasza Historia”
*Dramatyczny apel: Złodzieju, oddaj komputer ze zdjęciami mojej zmarłej żony
*Morderca kotów z Zabrza skazany! A to taki miły student stomatologii
*Jak zdobyć becikowe i 1000 zł na dziecko? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Seksowne zabawy na Śląsku: Mistrzostwa Chippendales ZDJĘCIA
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?