Afery górnicze: Kradli, potem sprzedawali

Śledztwo jest rozwojowe - mówi Agnieszka Wichary z biura prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach. To właśnie tam prowadzona jest sprawa pięciu osób podejrzanych o członkostwo w zorganizowanej grupie przestępczej, która kradła sprzęt górniczy, wystawiała fałszywe faktury, a następnie sprzedawała kopalni Kazimierz Juliusz w Sosnowcu. Czy będą kolejne zatrzymania? Tego nie można wykluczyć.

To miał być złom

Zatrzymanie pięciu osób przez katowickich agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, to pokłosie sprawy z 2011 roku. Wówczas prowadzona sprawa dotyczyła kradzieży złomu, do której miało dochodzić w kopalni Wujek Ruch Śląsk w Rudzie Śląskiej. Agnieszka Wicharek informuje nas, że w tej sprawie zapadły prawomocne wyroki skazujące.

- Podczas jednej z kontroli związanej gospodarowaniem złomem stwierdzono, że w złomie znajdowały się pewne elementy, które były pełnowartościowe. To spowodowało nasze doniesienie do prokuratury - mówi o sprawie sprzed kilku lat Wojciech Jaros, rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego, właściciela rudzkiej kopalni.

Jednak sprawa powróciła pod koniec zeszłego roku. Kluczowym okazało się odnalezienie podejrzanych elementów podczas sprawdzania stanu magazynu w kopalni Juliusz. Sprawę powiązano z tą sprzed prawie pięciu lat.

Skradzione elementy, które wówczas uznano za złom, trafiły do firm zewnętrznych. Firmy wystawiały fałszywe faktury, a następnie oficjalny „złom” był przekwalifikowany na maszyny górnicze. To właśnie one miały być wykorzystywane podczas zakontraktowanych usług w kopalni Kazimierz Juliusz.

Firmy, które uczestniczyły w tym procederze, miały podpisane umowy z sosnowiecką kopalnią na remont sprzętu górniczego. Łupem złodziei padły m.in. wózki, pompy i silniki.

- Jeden z przedsiębiorców nabył kradzione maszyny i urządzenia górnicze na kwotę przekraczającą 4 mln złotych, ponadto naraził na uszczuplenie podatek VAT na ponad 1,5 mln złotych - informuje Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Czy zarząd kopalni wiedział wcześniej, że sprzęt wykorzystywany do tych napraw pochodził z kradzieży? To będzie ustalane podczas prowadzonego aktualnie śledztwa. Dodajmy, że do pierwszego zatrzymania doszło pod koniec grudnia 2015 roku. Kolejne osoby przesłuchiwane były na początku stycznia tego roku.

Wszyscy podejrzani zatrzymani w tej sprawie usłyszeli zarzut kradzieży i paserstwa. Za popełnienie tego przestępstwa może im grozić do 10 lat więzienia. Wszystkich objęto również poręczeniem majątkowym. Dodatkowo jedna osoba została objęta policyjnym dozorem.

Ile kopalń było obsługiwanych przez dwie firmy, których przedstawiciele zostali zatrzymani przez CBA? Tego prokuratura na razie nie ujawnia.

Ustalenia CBA

Podczas prowadzonego śledztwa, funkcjonariusze ustalili, że kopalnia Kazimierz Juliusz została narażona na ok. 45o tys. złotych strat. Sprzęt, który trafił do Sosnowca, nie posiadał certyfikatów Wyższego Urzędu Górnicznego oraz nie spełniał wszystkich wymaganych norm do prowadzenia działalności górniczej.

Górnictwo

Kopalnia Kazimierz Juliusz w Sosnowcu już nie fedruje. Ostatnia tona węgla wyjechała z niej 29 maja 2015 roku o godz. 11.41. Było to symboliczne, bowiem KWK Juliusz była ostatnią czynną kopalnią w Zagłębiu.

Sosnowiecka kopalnia, która należała do Katowickiego Holdingu Węglowego, została sprzedana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń w listopadzie 2014 roku.

Likwidacja kopalni rozpoczęła się w połowie 2015 r. W jej trakcie część dołowa ma zostać zlikwidowana do końca 2016 roku, natomiast do końca 2018 roku - część powierzchniowa. Kazimierz Juliusz fedrował od lat 80. XIX wieku.

(KR, TOS)

*Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy NA ŻYWO + ZDJĘCIA + WIDEO
*Abonament RTV na 2016: Ile kosztuje, kto nie musi płacić SPRAWDŹ
*Horoskop 2016 dla wszystkich znaków Zodiaku? Dowiedz się, co Cię czeka
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU