Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 tys. ton nielegalnych odpadów szybko nie zniknie ze Sławkowa

Katarzyna Kapusta
Wczoraj na terenie należącym do PKP odbyła się wizja lokalna z udziałem m.in. wicewojewody
Wczoraj na terenie należącym do PKP odbyła się wizja lokalna z udziałem m.in. wicewojewody Katarzyna Kapusta
W Sławkowie powołano wczoraj roboczy zespół, który zajmie się usunięciem tysięcy ton nielegalnych odpadów składowanych w Sławkowie.

Nawet 16 mln złotych będzie kosztowało usunięcie odpadów składowanych na terenie należącym do PKP przez firmę Rekult w Sławkowie. Tyle, że na razie nikt nie chce usunąć 30 tys. ton zalegających śmieci. Z badań przeprowadzonych przez Państwowy Instytut Geologiczny w Sosnowcu, jasno wynika, że odpady zagrażają bezpośrednio ujęciu wody pitnej dla 7 tys. mieszkańców Sławkowa. Zagrożenie jest realne, bo część zanieczyszczeń ze składowiska odpadów, już znajduje się w glebie. Wczoraj w Sławkowie odbyło się spotkanie przedstawicieli wszystkich instytucji związanych z tą sprawą.

Z raportu PIG wynika, że nielegalne składowiska odpadów znajdują się w obszarze ochronnym Głównego Zbiornika Wód Podziemnych (Olkusz -Zawiercie), kilkanaście składników wód podziemnych przekracza ich wartości dopuszczalne dla wód pitnych- to np. arsen, ołów, cynk, nikiel, chrom, brom. Stężenie tego ostatniego jest przekroczone aż 600 razy.

- Mogą one stanowić zagrożenie dla jakości wód w ujęciu MZWiK w Sławkowie, włącznie z tym, że woda ta nie będzie zdatna do picia - mówi dr Lidia Razowska-Jaworek z Państwowego Instytutu Geologicznego w Sosnowcu.

I choć wody w ujęciu pitnym nie są skażone, sytuacja ta może się zmienić nawet za kilka miesięcy. Według zalecenia badaczy, Sławków powinien wykonać przynajmniej dwa odwierty, których koszt to ok. 30 tys. zł, by monitorować stan dopływów, a także stan wody w ujęciu MZWiK oraz zakupić „polowy” zestaw do badania próbek wody, który kosztuje 5 tys. złotych.

- Na razie jakość wody w ujęciu jest dobra, zatem poza podciekami komunalnymi nie ma większych zagrożeń. WIOŚ poza tym, że się martwi tym, co wydarzyło się w Sławkowie, ma wiele innych podobnych problemów - mówi Tadeusz Sadowski, wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Katowicach.

Burmistrz Sławkowa zarzucił WIOŚ, PKP a także samemu wojewodzie opieszałość. Z kolei, zdaniem wicewojewody Jana Chrząszcza, wszyscy powinni uderzyć się w piersi. Wicewojewoda twierdzi, że sprawa nielegalnych odpadów w Sławkowie jest przez niego osobiście skrupulatnie nadzorowana. Jednak nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, jakie konkretne działanie podjęto przez ostatnie dwa miesiące.

- Nie ma drugiej tak szczegółowo pilotowanej sprawy w urzędzie wojewódzkim, jak ta - mówi wicewojewoda Chrząszcz. Jednak już kilkanaście minut później Tomasz Kazimierczuk, przyznał, że UW w Katowicach nie podjął żadnych działań, bo czeka na rozstrzygnięcie ministerstwa spraw wewnętrznych.

- Dopóki nie będziemy mieć rozpatrzonego odwołania, nie możemy nawet zacząć szacunków. Dopiero po rozstrzygnięciu ministra, będziemy mogli przystąpić do działań- tłumaczył Kazimierczuk.

Jak ocenia spotkanie burmistrz Sławkowa? - Sprawa ugrzęzła w urzędniczych procedurach na szczeblu wojewódzkim. Regionalne instytucje i spółki kolejowe od kilku miesięcy przerzucają się dokumentami i odpowiedzialnością - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 30 tys. ton nielegalnych odpadów szybko nie zniknie ze Sławkowa - Dziennik Zachodni