Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajobraz po Almie: Z sieci marketów zostały dwa, w Krakowie i Sopocie

Zbigniew Bartuś
W naszym regionie nie ma już ani jednego sklepu Almy. Zniknęły placówki w Rybniku, Częstochowie, Katowicach. Ale Jerzy Mazgaj, twórca tej sieci delikatesów, wciąż jet na liście 100 najbogatszych Polaków "Forbesa"

Alma, ukochana córka Jerzego Mazgaja, praktycznie przestała istnieć: z 50 działających w zeszłym roku marketów zostały dwa: w Sopocie i w Krakowie. Ta zagłada nie miała jednak wpływu na zamożność samego twórcy, który pod koniec zeszłego roku zrezygnował z fotela prezesa upadającej spółki, a niedługo potem sprzedał większościowy pakiet akcji Tomaszowi Żarneckiemu, prowadzącemu centrum handlowe w Nowym Targu pod szyldem francuskiego E.Leclerca.

– Ja już jestem całkowicie poza tą sprawą. Poza Almą. Spółka jest w sanacji, ma kontrolowanego przez sąd zarządcę. Wszystko w jego rękach – tłumaczy nam Jerzy Mazgaj.

– Pozbył się problemu. Pozbył się nas! – odpowiadają rozżaleni kontrahenci, którym Alma jest winna ogromne pieniądze. Ich lista w krakowskim sądzie upadłościowym i prowadzącej śledztwo prokuraturze liczy już prawie 200 stron. Niektórzy wieloletni dostawcy sieci, zwłaszcza ci mniejsi, popadli w nie lada tarapaty: nie mają z czego zapłacić składek na ZUS i podatków, zalegają z opłatami swoim kontrahentom, dostawcom mediów itp. Ot, łańcuszek nieszczęść – zapoczątkowany przez spółkę stworzoną i kierowaną aż do zeszłorocznej katastrofy przez Mazgaja.

Który pozostaje współwłaścicielem i szefem rady nadzorczej stabilnej giełdowej Krakchemii oraz świetnie prosperującej Vistuli (w której grupie są też Wólczanka, Deni Cler, W. Kruk). Jego znakiem rozpoznawczym są nadal dobra luksusowe – kubańskie cygara, drogie wina i ubrania z najwyższej półki: Hugo Boss, Armani, Louis Vuitton…

Pogrzebani i obici

– Skoro pan Mazgaj tyle ma, to niech nam odda pieniądze. Niech zapłaci za towary, które miesiącami dostarczaliśmy do sklepów Almy – apeluje gdańszczanin Zbigniew Jurasz, właściciel działającej od 30 lat największej hurtowni świeżych owoców i warzyw w północno-zachodniej Polsce. Właśnie on jako pierwszy, latem zeszłego roku, złożył w krakowskim sądzie wniosek o upadłość Almy. Ma do Mazgaja wielki osobisty żal. Współpracował z Almą od początku, szkolił jej pracowników. Dawał sieci potężne upusty – nawet 400 tys. zł rocznie – za terminowe płatności, których… nigdy nie otrzymał w terminie. Organizował atrakcyjne promocje. Ufał „polskiemu przedsiębiorcy”. Wierzył, że „Polacy muszą się wzajemnie wspierać”.

ZOBACZ TAKŻE: Alma w Katowicach nieczynna. Co dalej z Halą Parkową? Alma ma w Katowicach 450 tys. długu

Kiedy latem zeszłego roku rozeszła się wieść, że półki w niektórych marketach sieci świecą pustkami, zjawił się u niego wysłannik Almy. – Firma pana Mazgaja była mi już wtedy winna prawie milion złotych. Ale jej przedstawiciel przekonał mnie, że na dniach oddadzą mi ten milion i będziemy handlować dalej, tylko muszę im jeszcze zrobić jedną fajną promocję owoców, głównie winogron. Zrobiłem. I wtopiłem kolejne pieniądze. Nigdy nie ujrzałem tych pieniędzy. Czuję się przez pana Mazgaja straszliwie oszukany – nie kryje rozżalony Jurasz.

W sumie Alma jest mu winna ok. 1,5 mln zł. Dla zatrudniającej 26 osób firmy to bardzo dużo: równowartość miesięcznych obrotów. A trzeba zapłacić ludziom pensje, ZUS, podatki. Także od wystawionych Almie, a niezapłaconych faktur. Polscy i zagraniczni plantatorzy, od których Jurasz kupował owoce dla Almy, na razie czekają na pieniądze. Gdańszczanin jest na rynku obecny od wielu lat, ma znakomitą opinię, więc wstrzymują się z windykacją – która mogłaby go z dnia na dzień zniszczyć. Powód? Jest duża szansa, że Jurasz się odkuje i odda dług. Za Almę.

A czy Alma kiedykolwiek odda Juraszowi zaległe półtora miliona? Według ostatniego zestawienia sądu upadłościowego, długi byłej spółki Jerzego Mazgaja przekraczają ćwierć miliarda złotych. Teoretycznie Alma dysponuje sporym majątkiem, głównie działkami, została też dokapitalizowana przez nowego inwestora, ale wszystko to razem wzięte może nie wystarczyć do spłaty długów.

– Co gorsza, na pierwszym miejscu w kolejce są banki, które mają zabezpieczenia na hipotekach nieruchomości i akcjach, oraz Skarb Państwa i ZUS, które muszą wycisnąć należne podatki i składki, potem pracownicy, którym pan Mazgaj nie wypłacił ostatniej pensji i odpraw, w sumie 4 mln zł. Dopiero na szarym końcu my, drobni przedsiębiorcy, którzy zaufali innemu polskiemu przedsiębiorcy udzielając mu kupieckiego kredytu – opisuje Janusz Szarek, dostawca spod Krakowa.

Zeznają: oszustwo

Na pieniądze czekają też, obok Szarka i Jurasza, m.in. lokalny producent wody mineralnej, importerka kosmetyków, dostawca świeżych sałatek, wytwórca sushi, średniej wielkości producenci rolni. I duże firmy należące do znanych polskich przedsiębiorców, jak Tarczyński i Olewnik (wędliny) oraz Bać-Pol (sery); przez krakowską spółkę notują wyraźnie gorsze wyniki i trudniej im walczyć z zagraniczną konkurencją. Np. spółka Jacka Tarczyńskiego musiała właśnie dokonać tzw. odpisu aktualizującego należności z tytułu dostaw w kwocie 1,9 mln zł.

Mówiąc po ludzku: Tarczyński na razie nie dostanie pieniędzy za dostarczony w zeszłym roku towar i obawia się, że nigdy ich w całości nie odzyska. W efekcie, mimo olbrzymiego wzrostu przychodów, zyski za zeszły rok miał ponad dwa razy mniejsze niż w 2015 r. Strata na Almie to jedna piąta rocznego zysku.

Kolejka wierzycieli wyczekuje w napięciu na decyzje Sądu Rejonowego dla Krakowa- Śródmieścia, VIII Wydział Gospodarczy dla Spraw Upadłościowych i Restrukturyzacyjnych.

– Dzieją się tam rzeczy co najmniej dziwne, a wszystko prowadzi do tego, byśmy nie otrzymali należnych pieniędzy – oskarża Zbigniew Jurasz, w kolejce „na miejscu w okolicach dwusetnego”.

ZOBACZ TAKŻE: Alma w Katowicach nieczynna. Co dalej z Halą Parkową? Alma ma w Katowicach 450 tys. długu

Miesiąc temu sąd, na wniosek zarządcy, umorzył postępowanie sanacyjne (naprawcze) wszczęte w grudniu 2016. Zdaniem wtajemniczonych, stało się tak, bo zarządca stracił wiarę w możliwość zawarcia układu z wierzycielami i uznał, że dalsze trwanie postępowania byłoby dla nich krzywdzące. Równocześnie do sądu trafił kolejny wniosek o upadłość likwidacyjną spółki.
– Mówiąc brutalnie: cały majątek Almy najwyraźniej nie wystarczy do spłaty zobowiązań – mówi nam śledzący sprawę z bliska krakowski radca prawny.

Odwlekając jesienią zeszłego roku decyzję o wszczęciu postępowania sanacyjnego krakowski sąd szacował, że w przypadku upadłości Almy i likwidacji jej majątku, udałoby się zebrać „maksymalnie 40 mln zł”. Ucierpiałyby na tym „głównie małe i średnie polskie firmy, będące dostawcami”.

Długa kolejka przedsiębiorców ustawiła się także pod drzwiami prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie „doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kontrahentów spółki Alma Market SA”. – Wszczęto je z końcem zeszłego roku po zawiadomieniu trzech kontrahentów Almy, którzy nie otrzymali zapłaty za wykonane usługi, m.in. budowlane i ochroniarskie, ale grupa potencjalnych pokrzywdzonych szybko urosła, bo zgłosili się do nas liczni dostawcy sieci – mówi Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Z niewielkiej sprawy, w której chodzić mogło o wyłudzenie usług wartych pół miliona złotych, zrobiła się olbrzymia – z dziesiątkami poszkodowanych twierdzących, że wprowadzono ich w błąd albo nawet – oszukano. Opisane w art. 286 Kodeksu karnego przestępstwo oszustwa na tak wysoką kwotę (powyżej 200 tys. zł) zagrożone jest karą nawet 10 lat więzienia. Czy ktoś może usłyszeć taki zarzut? – Moim zdaniem powinien go usłyszeć były zarząd Almy. Nie wierzę, że pracownicy spółki wyciągali od nas towary bez wiedzy władz spółki. A władze doskonale zdawały sobie sprawę z sytuacji finansowej i tego, że nigdy nam nie zapłacą – mówi nam jeden z wierzycieli.

– Sprawa jest bardzo skomplikowana. Oszustwo zachodzi wyłącznie wtedy, gdy sprawca działał z premedytacją, w chwili zawierania umowy nie miał zamiaru jej wykonać. Trzeba to wykazać obiektywnymi dowodami, nie jedynie założyć, że skoro nie zapłacił za towar, to pewnie nie chciał płacić od początku – tłumaczy nam doświadczony krakowski śledczy. Dodaje, że na korzyść podejrzewanego przemawiają zawsze wszelkie czynności mające na celu ratowanie spółki, jak pozyskiwanie nowych kredytów operacyjnych czy poszukiwanie inwestorów. A tak czynił zarząd Almy.

Prokurator Janusz Hnatko wyjaśnia, że za wcześnie mówić o zarzutach. – Postępowanie toczy się „w sprawie”, nie przeciwko komuś. Zbieramy dokumentację, przesłuchujemy kontrahentów – tonuje emocje.

ZOBACZ TAKŻE: Alma w Katowicach nieczynna. Co dalej z Halą Parkową? Alma ma w Katowicach 450 tys. długu

Nieoficjalnie dowiadujemy się jednak, iż zgromadzony dotąd materiał jest na tyle mocny, że jeszcze dziś śledztwo przejmie Wydział ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej. A zajmuje się on wyłącznie sprawami najcięższego kalibru.

Kefirek w miejscu Almy

Niepołomicki Serpol, będący częścią grupy handlowej Bać-Pol kontrolowanej przez Leszka Bacia z Rzeszowa, stracił setki tysięcy złotych dostarczając do Almy nabiał. Inna spółka Bać-Polu zarządza w Polsce popularną na świecie holenderską marką spółdzielczo-rodzinną SPAR i próbuje się odkuć: 3 marca krakowska firma Kefirek, korzystająca od ponad roku z szyldu SPAR, otworzyła w Krakowie dwa sklepy w miejscach, w których działały dotąd delikatesy Almy (przy ul. Stańczyka i Kościuszki). Można więc powiedzieć, że polską Almę zastąpiła w Krakowie również polska firma. A że pod szyldem pochodzącym z Holandii? Takie czasy.

Zakaz handlu w niedzielę może zmniejszyć obroty o 9,6 mld zł. Za tę decyzję zapłacimy wszyscy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty