Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plakat aborcyjny zniknie, ale nie dzięki urzędnikom

Katarzyna Kojzar, Paulina Piotrowska
Fot: Adam Wojnar/Polska Press
Kontrowersyjny plakat antyaborcyjny Fundacji Pro-Prawo do Życia wciąż wisi na jednej z kamienic. Za kilka dni zniknie, ale w całym mieście pojawią się kolejne takie billboardy.

Martwy, 11-tygodniowy płód cały we krwi – taki obraz od sierpnia mija każdy, kto przechodzi przez ulicę Monte Cassino. Na jednej z kamienic, naprzeciwko Centrum Kongresowego ICE, fundacja Pro-Prawo do Życia zawiesiła plakat mający być przestrogą przed konsekwencjami aborcji.

Od początku billboard wzbudzał kontrowersje. Miał zniknąć do końca września. Mamy październik – a obraz martwego płodu wciąż wisi. Mieszkańcy zgłosili sprawę na policję, za około miesiąc zajmie się nią sąd.

(Nie)legalny plakat
Prezes fundacji podkreśla, że billboard został zawieszony zgodnie z prawem, nie odpowiada jednak na pytanie czy kontaktował się z zarządcą budynku.

– Wszystko załatwiała firma reklamowa, wcześniej wisiała tam inna reklama – argumentuje Adam Kulpiński, prezes fundacji Pro-Prawo do Życia. Próbujemy się dowiedzieć która agencja odpowiada za projekt, Kulpiński zasłania się jednak tajemnicą handlową. Zaznacza jednak, że plakat już nie długo zostanie usunięty.– Do nas oficjalnie nie trafił nakaz rozbiórki, jednak skończyła nam się umowa, więc za kilka dni billboard i tak będzie trzeba zdjąć – mówi.

Mały kleks z farby
Niemal od chwili, kiedy plakat się pojawił, zaczęły się sprzeciwy mieszkańców i aktywistek.
Na policję i do rady dzielnicy spływały skargi zniesmaczonych krakowian. Jedna z działaczek grupy Dziewuchy Dziewuchom, walczącej o prawa kobiet do wolnego wyboru, zaproponowała, by zalać plakat farbą.

Efekt? Jeden mały kleks, który nie zasłania drastycznego widoku. Oraz internetowe ataki działaczy pro-life na organizatorkę akcji. Pod koniec sierpnia krakowskie media obiegła informacja: Powiatowa Inspekcja Nadzoru Budowlanego nakaże ściągnięcie plakatu. To jednak nie okazało się tak proste.

Bezsilność urzędników
– PINB przygotowuje nakaz rozbiórki, który będzie nałożony na właściciela lub właścicieli kamienicy. Problemem jest fakt, że budynek ma wielu właścicieli, także zagranicą, stąd droga administracyjna może się wydłużyć – informuje Jan Machowski z biura prasowego urzędu miasta.

Póki wszyscy mieszkańcy nie zostaną skutecznie poinformowani urzędnicy nie będą mogą usunąć plakatu.
– Wszystko zależy od tego czy w kamiennicy jest wspólnota mieszkańców czy równoprawni właściciele. Gdyby była wspólnota, to o usunięciu plakatu mogłaby zdecydować większość głosów – tłumaczy Mirosław Chrapusta, dyrektor Wydziału Prawnego i Nadzoru w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim.

Staraliśmy się dowiedzieć jak wygląda kwestia własności kamiennicy. Niestety miasto nie udzieliło nam odpowiedzi.
– W obecnym stanie prawnym nie można nakładać sankcji karnych w tego rodzaju przypadkach, pozostaje droga administracyjna. Zależy nam na jak najszybszym doprowadzeniu tej sprawy do końca i skutecznym usunięciu konstrukcji na której wisi billboard – dodaje Machowski.

Ręce rozkłada także Urszula Twardzik z zarządu rady dzielnicy VIII Dębniki.
– Jesteśmy bezsilni. Wciąż zgłaszają się do nas mieszkańcy ze skargami na plakat, ale nie możemy nic zrobić. Czekamy na rozwiązanie sprawy przez PINB – dodaje radna.


Mieszkańcy idą do sądu

Spawa już dwa miesiące temu została zgłoszona na policję – prowadzone jest postępowanie pod kątem wykroczenia z art. 51, który mówi m.in. o wywoływaniu zgorszenia w miejscach publicznych.

Dodatkowo Nadzór Budowlany sprawdza, czy konstrukcja na której wisi plakat, nie stwarza niebezpieczeństwa dla mieszkańców. Pewne jest jedno – za około miesiąc sprawa trafi do sądu. Zgłaszają się kolejni mieszkańcy, którzy czują się zniesmaczeni i chcą zeznawać. Póki jednak nie zapadnie prawomocny wyrok, nikt nie zostanie ukarany.

Nie ma również przepisu, który mógłby pociągnąć Fundację do odpowiedzialności – Możliwość nakładania sankcji karnych przewiduje tzw. uchwała krajobrazowa, która jest obecnie przygotowywana. Mamy nadzieję, że zanim ona wejdzie w życie właściciele nieruchomości usuną ewidentną niezgodność z prawem lokalnym, jakim jest wisząca na kamienicy konstrukcja – mówi Machowski.
Dodaje jednak, że postępowanie dotyczy nielegalnej konstrukcji, na której wisi billboard, a nie samej jego treści.

Będą w całej Polsce

Tymczasem fundacja zapowiada, że plakatów będzie więcej.
– Jesteśmy oburzeni hipokryzją Prawa i Sprawiedliwości, stąd decyzja o rozwieszeniu kolejnych plakatów – mówi Adam Kulpiński, prezes fundacji.

Chodzi o zeszłotygodniowe odrzucenie projektu antyaborcyjnego, zgłoszonego przez stowarzyszenie Ordo Iuris. Zakładał m.in. całkowity zakaz aborcji oraz kary dla kobiet, które takiego zabiegu dokonają. W sejmowym głosowaniu projekt został odrzucony.

– Nie możemy się godzić na takie decyzje, trzeba chronić prawa do życia – upiera się Adam Kulpiński.
Na razie nie zdradza, gdzie pojawią się kolejne billboardy i ile ich będzie. Wiadomo jedynie, że zawisną do końca tego miesiąca. A niedługo będzie można je zobaczyć nie tylko w Krakowie, a w całej Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Plakat aborcyjny zniknie, ale nie dzięki urzędnikom - Gazeta Krakowska