Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tess Gerritsen „Sekret, którego nie zdradzę” RECENZJA: makabryczne morderstwa i polowanie na czarownice. Porywający thriller medyczny

Maria Olecha-Lisiecka
Maria Olecha-Lisiecka
Tess Gerritsen, „Sekret, którego nie zdradzę”
Tess Gerritsen, „Sekret, którego nie zdradzę” Mat. pras. wydawnictwa Albatros
Tess Gerritsen to jedna z niewielu autorek thrillerów, która pisze bardzo równo i nigdy mnie nie rozczarowuje. O tym, które jej powieści lubię bardziej lub nieco mniej decydują niuanse. „Sekret, którego nie zdradzę” to porywający, szokujący i zaskakujący thriller. Po „Dolinie umarłych” jest najlepszą powieścią z duetem Rizzoli i Isles tej amerykańskiej autorki, z finałem, na jaki stać tylko najlepszych autorów thrillerów. Tess Gerritsen świetnie tutaj udowadnia, że każda epoka ma swoje polowanie na czarownice.

Tym razem detektyw Jane Rizzoli i patolog Maura Isles muszą zmierzyć się ze sprawą, z jaką wcześniej nigdy nie miały do czynienia. Znaleziona młoda martwa kobieta wygląda jakby zasnęła, tyle że przeczy temu jeden makabryczny szczegół: morderca wyłupił jej oczy i włożył gałki w dłoń. Dziewczynę odnalazł ojciec. Maura wykonuje sekcję zwłok, jednak nie jest w stanie ustalić przyczyny śmierci młodej kobiety.

Kiedy kilka dni później zostają odnalezione zwłoki mężczyzny przebitego strzałami, Jane i Maura zyskują pewność, że poszukiwany szaleniec morduje według pewnego klucza. Jego odkrycie pozwala policji przewidzieć, kiedy dojdzie do kolejnego zabójstwa i jaka śmierć spotka ofiarę. Okazuje się, że morderca wybrał już nawet swój następny cel. Ta kobieta jest jedyną osobą, która może pomóc Jane i Maurze go złapać. Ukrywa jednak mroczną tajemnicę, której nawet w obliczu zagrożenia nie zamierza zdradzić…

„Sekret, którego nie zdradzę” to mistrzowsko napisany thriller medyczny. Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że w tym gatunku Gerritsen jest po prostu najlepsza. I bezkonkurencyjna. Nikt tak precyzyjnie i metodycznie nie opisuje krok po kroku sekcji zwłok, nie tłumaczy procesów, które zachodzą w ludzkim ciele po śmierci i nie wyjaśnia skomplikowanych terminów medycznych. A wszystko to Gerritsen robi wciągając czytelnika w wir wydarzeń, skupiając jego uwagę i nie pozwalając mu się nawet na moment oderwać.

Dość powiedzieć, że tej książce oprócz makabrycznych morderstw są wątki pedofilii, molestowania seksualnego, sekty i socjopatii. Jane i Maura mierzą się ze sprawą, która wydaje się je przerastać. Co im umyka? Czego nie dostrzegają?

Równie ważny w „Sekrecie...” jest wątek biologicznej matki Maury. Lekarka wreszcie musi zaakceptować własną przeszłość i to, skąd pochodzi. A jej matka sporo namiesza…

Thrillery medyczne Tess Gerritsen bardzo lubię, bo niosą zawsze coś więcej niż odpowiedź na pytanie „kto zbił?”. Amerykańska pisarka w każdej książce mówi dużo o ludziach, o społeczeństwie. Pokazuje wiele odcieni szarości, a przy tym zawsze przypomina prawdy podstawowe w sposób zaskakujący dla czytelnika. Sięga przy tym po religię, symbolikę, po fakty i wydarzenia, które poruszają. Aby nie zdradzać zbyt wiele z fabuły, napiszę tylko, że w „Sekrecie...” jest wymowna scena z kamieniem i nawiązaniem do biblijnej historii Kaina i Abla. Bardzo przejmująca. I bardzo prawdziwa.

„Sekret...” jest dwunastą częścią serii z detektyw Jane Rizzoli i doktor Maurą Isles, jednak jeśli jakimś cudem nie czytaliście jeszcze żadnej innej, możecie spokojnie zacząć od tego thrillera. Ta seria jest tak napisana, że można rozpocząć od dowolnej części. Ważne dla głównych bohaterek kwestie autorka zawsze krótko przypomina i wyjaśnia. Polecam!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo