Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alarm przeciwpożarowy w Parku Wodnym w Tychach, a obsługa...rozlicza spokojnie klientów. Relacje powalają z nóg!

Magdalena Grabowska
Magdalena Grabowska
Doniesienia klientów zawalają z nóg. Obsługa zamknęła drzwi ewakuacyjne i kazała płacić za wstęp? Co stało się w Parku Wodnym w Tychach?
Doniesienia klientów zawalają z nóg. Obsługa zamknęła drzwi ewakuacyjne i kazała płacić za wstęp? Co stało się w Parku Wodnym w Tychach? 112Tychy - Tyskie Służby Ratownicze
Wygląda na to, że Park Wodny w Tychach chce zagłuszyć sprawę, ale klienci nie milczą. Internauci opisują to co wydarzyło się w aquaparku. Według relacji świadków, włączył się tam alarm przeciwpożarowy, a obsługa zamiast reagować kasowała ludziom "zegarki" - czyli bilety wstępu. - Kilkaset osób stało w kolejce i czekało, aż dwie babeczki na kasach rozliczą kilkaset zegarków - donosi jeden z klientów.

Spis treści

Całe zdarzenie miało miejsce 18 lutego ok. godziny 20.20. Na terenie Wodnego Parku Tychy przy ul. Sikorskiego włączył się alarm przeciwpożarowy. Natychmiast zostały zadysponowane zastępy Komedy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej oraz JRG Tychy. Okazało się na szczęście, że alarm był fałszywy. Strażacy nie zlokalizowali zagrożenia. Doszło po prostu do awarii systemu przeciwpożarowego.

Zobacz galerię - KLIKNIJ TUTAJ

Niby nic się nie stało, ale relacje klientów o przebiegu ewakuacji, zwalają z nóg. Co gdyby alarm był prawdziwy? W takiej sytuacji liczy się przecież każda sekunda. Każdy doskonale wie jak powinna być przeprowadzana odpowiednia ewakuacja - w końcu większość z nas brała udział w tego typu szkoleniach w szkole czy miejscu pracy.

Jak relacjonują świadkowie, Park Wodny w Tychach kompletnie nie jest przygotowany na takie zdarzenia.

"Kazali nam wyjść na zewnątrz w samych kąpielówkach przy sześciu stopniach Celsjusza!"

Z relacji świadków wynika, że pracownicy obiektu kompletnie nie wiedzieli jak mają zachować się w takiej sytuacji.

- Około godziny 20:15 na basenie zaczęły wyć syreny. Przez pierwsze 4-5 minut nikt nic nie wiedział, żaden z ratowników nie wiedział co się dzieje. Ludzie zaczęli się niepokoić, część zaczęła kierować się w stronę szatni. Po chwili ratownik nakazał wszystkim wyjść z basenu (przypominam że byliśmy na zewnętrznych basenach, gdzie temperatura powietrza wynosiła 6 stopni, a po protestach ludzi, że nie będą marznąć nakazał z powrotem wejść do budynku i kierować się do szatni. Ludzie początkowo podejrzewali, że pewnie jakiś fałszywy alarm i raczej nie było im śpieszno. Jedna z ratowniczek zaczęła drzeć się, że ludzie mają wychodzić do szatni, a nie czekać. Nas natomiast skierowano do bocznego wyjścia ewakuacyjnego, gdzie w samych kąpielówkach znaleźliśmy się na zewnątrz budynku przy 6 stopniach! Na szczęście po chwili dostaliśmy koc termiczny i pantofle - czytamy relację jednego ze świadków.

"Zostali skumulowani przed bramkami i zaczęli być rozliczani ze swoich zegarków!"

Wyjście z budynku w samych kąpielówkach na zewnątrz nas nie dziwi - w końcu jakby był faktycznie pożar liczy się przede wszystkim ludzkie życie i jak najszybsza ucieczka z miejsca zagrożenia. Sam relacjonujący też nie ma żadnych zastrzeżeń - w końcu dostał koc termiczny i pantofle, żeby nie zmarznąć na zewnątrz. Według niego jednak, to co działo się dalszej części "przechodzi ludzkie pojęcie".

- Wszyscy ludzie (a było ich kilkaset), którzy wcześniej skierowali się do wyjścia przez szatnie zostali skumulowani przed bramkami i zaczęli być rozliczani ze swoich zegarków! Kilkaset osób stało w kolejce i czekało, aż dwie babeczki na kasach rozliczą kilkaset zegarków. Przypominam, że cały czas wyły syreny, na zewnątrz było kilka wozów strażackich, ogólnie panowała bardzo napięta atmosfera. Dobrze, że jeden z gości wykazał się rozwagą i w pewnym momencie wyłamał plombę na drzwiach ewakuacyjnych przy schodach i ludzie zaczęli wychodzić - opowiada.

Park Wodny w Tychach. Jak przebiegała ewakuacja? VIDEO:

Obsługa zamknęła drzwi ewakuacyjne i kazała płacić za wstęp?

Jak relacjonuje świadek, klienci mogli wydostać się z Parku Wodnego przez drzwi ewakuacyjne tylko przez chwilę.

- Po chwili przyszła pani z obsługi, zamknęła drzwi i zakazała wychodzić ludziom mówiąc, że mają nierozliczone zegarki. Przypominam, że nadal w budynku było kilkaset osób - dodaje.

Park Wodny w Tychach: "Ze względów bezpieczeństwa nasi pracownicy prosili o transpondery (opaski)"

Całą sprawę skomentował Park Wodny w Tycach na swoim profilu FB. Wyjaśnia, że obsługa zachowała wszelkie zasady bezpieczeństwa, a opaski były potrzebne do informacji o liczbie gości znajdujących się wciąż w obiekcie.

- Po przybyciu na miejsce, po kilku minutach dowódca akcji z ramienia straży pożarnej nie stwierdził zagrożenia i nie widział powodu do kontynuowania ewakuacji - alarm zaliczono jako fałszywy. Część naszych gości zdecydowała się na opuszczenie obiektu, a ze względów bezpieczeństwa nasi pracownicy prosili o transpondery (opaski), które są dla nas informacją ilu gości znajduje się wciąż w obiekcie. Nie było już wtedy jednak żadnego zagrożenia, a strażacy kończyli swoje czynności - wyjaśnia Park Wodny w Tychach.

Nie było dyspozycji do pełnej ewakuacji

Pracownicy Parku Wodnego wyjaśniają, że nie było żadnego zagrożenia dla klientów i pracowników, a dowodzący akcją ze strony straży pożarnej nie wydał dyspozycji do pełnej ewakuacji.

Nasz obiekt od lat przechodzi rygorystyczne procedury ppoż., a bezpieczeństwo naszych gości jest dla nas priorytetem.
Naszych gości przepraszamy za trudności spowodowane włączeniem się alarmu. Podstawą do rekompensaty dla naszych klientów będzie paragon - dodaje Park Wodny w Tychach.

Jak twierdzi jeden z klientów, którego relację przytaczamy w artykule, Park wodny zablokował możliwość komentowania postów pod swoim wpisem na facebook'u i usunął wszystkie negatywne komentarze.

- Sam oczywiście tłumaczy się, że wszystko przebiegało zgodnie z procedurami i chwali się, że park spełnia wszelkie standardy bezpieczeństwa - dodaje klient.

Internauci nie zostawiają na Parku Wodnym w Tychach suchej nitki

Inni internauci potwierdzają te doniesienia. Nie zostawiają na Parku Wodnym w Tycach suchej nitki:

- Tak było, masakra!!!A jak włączył się alarm to zero reakcji ratowników, ludzie po mału sami zaczęli wychodzić, dopiero po pięciu minutach rozbrzmiał się gwizdek o wyjściu z wody i ewakuować się ale niestety zator na schodach bo trzeba było rozliczyć się z zegarka - czytamy jeden z komentarzy na stronie 112Tychy - Tyskie Służby Ratownicze.

- Zamiast puszczać ludzi do ewakuacji kasa była ważniejsza ludzie jak serdelki pościskani, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze? (...) Powinni was pozwac i to jak najszybciej bo w przyszłości ktoś może ucierpieć przez waszą niekompetencje - dodaje drugi komentujący.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera