Alicja Dobija: Walczymy o utworzenie całodobowych gabinetów ginekologicznych. Naszą nadzieją jest Dąbrowa Górnicza

DZ: W piątek 19 lipca o godz. 11 przed urzędem miasta w Katowicach rozpocznie się akcja wspierająca wakacyjny strajk klimatyczny, który w Warszawie zorganizowała 13-letnia Inga. Pani stowarzyszenie jest jednym z jej organizatorów. Jak będziecie wspierać Ingę i po co?

Alicja Dobija: Młodzież z naszego stowarzyszenia wpadła na pomysł, by wesprzeć Ingę. Będziemy ją wspierać, bo wiemy, że grozi nam katastrofa klimatyczna. A kropla drąży skałę. Uważam, że jedna osoba oczywiście nie jest w stanie zmienić świata, ale może zainspirować, zmobilizować tysiące innych ludzi.

Myśli pani, że młodzież ma większą ekologiczną świadomość niż 30 czy 40-latkowie?
Młodzież jest pełna energii, pełna życia. Jest w stanie zmobilizować starsze pokolenie do walki o klimat. Młodzi ludzie są świadomi, że zbliża się ekologiczna katastrofa i to ostatnie chwile, by jej zapobiec.

Jak będziecie wspierać Ingę pod urzędem miasta? Jaki to będzie protest?
W sumie trzy organizacje uczestniczą w tym proteście. Na początku odczytamy apel, a resztę czasu spędzimy milcząc, przemówią za nas transparenty.

Czyli nie będziecie skandować żadnych haseł?
Nie, to będzie milczący protest. Mamy nadzieję, że przechodnie zwrócą uwagę na tę akcję.

Jak reagują starsi ludzie na takie protesty? Przyłączają się, czy są negatywnie nastawieni do takich akcji?
Ostatnio zauważyłam pozytywne reakcje. Gdy opublikowaliśmy wydarzenie na Facebooku, to ludzie w średnim i starszym wieku pisali, że popierają takie działania, że należy walczyć, że młodzież napędza ich do działania.

Co pani osobiście robi, żyć bardziej ekologicznie?
Segreguję odpady, codziennie robię zakupy - nie kupuję na zapas. Jeżdżę na rowerze po mieście, unikam jazdy samochodem.

A tutaj, do redakcji, jak pani przyjechała?
Autobusem z Katowic.

Stowarzyszenie Klucz - Stop Społecznym Wykluczeniom złożyło w kilku urzędach miast petycję nawołującą do stworzenia całodobowych gabinetów ginekologicznych. Czy w jakimś mieście powstanie dzięki temu taki gabinet?
Niestety dostaliśmy same negatywne odpowiedzi na nasze petycje. Katowice odpowiedziały, że przecież są Szpitalne Oddziały Ratunkowe. A przecież SOR-y są do ratowania życia. Jeśli występuje zagrożenie życia, to należy się udać na SOR - tak ostatnio wszyscy edukują. Co ma zrobić kobieta, która została zgwałcona lub doświadczyła przemocy domowej? Ma siedzieć na SOR-ze pięć godzin czy w ogóle nie przychodzić? Gabinety ginekologiczne są ważne. Uważam, że miasto Katowice powinno najpierw zapytać swoje mieszkanki, i dopiero podejmować decyzję w tej sprawie.

W jakich konkretnie miastach złożyliście petycję o utworzenie całodobowego gabinetu ginekologicznego?
W Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej, Będzinie, Czeladzi, Katowicach.

W jakich miastach petycja spotkała się z dobrym przyjęciem, a w jakich urzędnicy was – brzydko mówiąc – olali? Jakimi argumentami się posługiwali?
Katowice kategorycznie odmówiły. Jedynie z Dąbrowy Górniczej przyszła odpowiedź dająca nam nadzieję - że należy zebrać podpisy mieszkanek, które są za utworzeniem takiego gabinetu. Pokładamy w tym naszą szansę, więc we wrześniu będziemy zbierać podpisy w Dąbrowie Górniczej.

Oprócz SOR-ów pomoc teoretycznie można też uzyskać w nocnej i świątecznej opiece. Tylko że tam dyżurują głównie lekarze interniści, a nie ginekolodzy...
Taki lekarz nie pomoże. Chodzi też o komfort pacjentki, by dobrze się czuła w gabinecie. Jeśli doświadczyła przemocy domowej czy jest ofiarą gwałtu, to internista nie pomoże w kompetentny sposób?

Komu są potrzebne całodobowe gabinety ginekologiczne?
Np. kobietom, które potrzebują awaryjnej antykoncepcji. W takich gabinetach mogłyby dostać receptę na te środki. Ja bardziej jednak skupiam się na ofiarach przemocy domowej i gwałtu, bo im taka pomoc jest najbardziej potrzebna w tych sytuacjach.

Całodobowy gabinet ginekologiczny działa już w Poznaniu, ma go mieć też Łódź. Czy wy, jako stowarzyszenie, dowiadywaliście się, jak to tam działa, czy przychodzą do niego pacjenci?
Wiemy od kilku mieszkanek Poznania, że gabinet cieszy się wielkim powodzeniem. One korzystały z niego i są bardzo zadowolone. To naprawdę przydatny gabinet, nie wiem dlaczego władze miast nie widzą korzyści z jego utworzenia. Do nas zgłaszają się mieszkanki woj. śląskiego z pytaniem, gdzie można uzyskać taką pomoc w nocy. My nie możemy im wskazać żadnego konkretnego miejsca, bo takich u nas nie ma.

Teraz nie ma rejonizacji jeśli chodzi o nocną i świąteczną opiekę, więc w całej metropolii wystarczyłyby np. dwa takie całodobowe gabinety ginekologiczne. Ktoś, kto potrzebuje np. w nocy pomocy, mógłby z Katowic pojechać np. do Sosnowca, i na odwrót.
Myślę, że byłoby to korzystne rozwiązanie. Może w Dąbrowie Górniczej coś ruszy, będziemy od września zbierać podpisy.

Ile kosztuje rocznie funkcjonowanie takiego gabinetu?
Około miliona złotych. To nie jest mało, ale myślę, że większe miasta na to stać.

Jakie kobiety się do was zgłaszają? I dlaczego akurat do was?
Na Facebooku jest grupa Katowickie Dziewuchy, którą współtworzymy z innymi organizacjami. W tej grupie dziewczyny zadają pytania - gdzie mogą zasięgnąć fachowej porady. Organizowaliśmy też marsze kobiet. To był postulat drugiego marszu kobiet. Wtedy obiecaliśmy, że będziemy walczyć do końca o takie gabinety. Dlatego pewnie jesteśmy adresatami zapytań kobiet. Czasami są one dramatyczne, np. zgłosiła się do nas kobieta, która uciekła od męża oprawcy. Była w krytycznym stanie psychicznym i fizycznym. Niestety czekała pięć godzin na SOR-ze aż ktoś ją zauważy i pomoże. To bardzo niekomfortowa sytuacja dla takiej kobiety.