Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Archiwum Michała Smolorza: Pamiętacie, kto wymyślił "Dezembra"?

Michał Smolorz (1955-2013)
Fotoreporterzy nazywali I sekretarza KW po prostu "Piękny Lolo", twierdzili, że jest narcyzem, bo uwielbia się oglądać na zdjęciach.  A co z "Dezembrem"?
Fotoreporterzy nazywali I sekretarza KW po prostu "Piękny Lolo", twierdzili, że jest narcyzem, bo uwielbia się oglądać na zdjęciach. A co z "Dezembrem"? arc. DZ
Szanowni Czytelnicy! Przez kolejne 4 tygodnie publikowaliśmy fragmenty ostatniej książki nieodżałowanego Michała Smolorza "Śląsk wymyślony". Dziś drukujemy pierwszy fragment Jego najbardziej znanej książki - "Cysorz". Korzystamy z wydania drugiego poprawionego Wydawnictwa Głosu Śląsko-Dąbrowskiego, Katowice, 1990. Zaczynamy od wstępu opatrzonego glosą "Od autora".

Książka, która powstawała w latach 1981-1986, jest z pozoru powieścią zbudowaną w formie zapisków osobistego sekretarza - a ściślej: kierownika sekretariatu - człowieka, który zarządzał przez lat dziesięć kluczowym dla Polski województwem katowickim. Od razu zastrzegam się: narrator jest postacią przeze mnie stworzoną, a więc fikcyjną. Funkcję tę spełniało - w okresie, o którym piszę - kilka osób po kolei.

Nie zapisały się jednak niczym szczególnym w historii regionu, stąd najprościej było z nich zrezygnować, zaś "wolną" funkcję obsadzić wymyślonym bohaterem, zarazem narratorem całości. I na tym zasadniczo kończy się fikcja. Niemal wszystkie zdarzenia opisane tutaj mniej lub bardziej szczegółowo, wydarzyły się naprawdę, choć czasami trudno w to uwierzyć. Kilka zdarzeń, które stworzyłem sam, musiało w jakiejś formie wypełnić lukę w dokumentacji.

To, o czym opowiada narrator, pochodzi z licznych wypowiedzi ludzi, którzy w dekadzie sukcesu spożywali okruchy z pańskiego stołu. Byli to dziennikarze, pracownicy aparatu partyjnego, urzędnicy, a nawet rodziny bohaterów. Zdarzyło się dwakroć, że nie odmówili mi rozmowy nawet byli politycy wysokiego szczebla, zażywający dziś emerytury i z du- żą rezerwą spoglądający nie tylko na szefów, ale i na samych siebie.

Próżno szukać na kartach tej książki większości wydarzeń, które na ogół opisywała codzienna partyjna prasa. Jeżeli już wspomnienia zahaczają o to, wtedy zawsze spoglądamy za kulisy spraw, w których kiedyś już uczestniczyliśmy, choć zdecydowanie od frontu.

Były I sekretarz KW PZPR w Katowicach należy już do przeszłości. Spoczywa w poświęconej ziemi, na parafialnym cmentarzu przy ul. Francuskiej w Katowicach, u boku swej pierwszej żony Rozalii. Gdy zwierzyłem się przyjaciołom z zamiaru zebrania wspomnień ludzi, którzy czynnie uczestniczyli w reżyserowanym przezeń "Muppet Show", wielu z dezaprobatą kręciło głowami, dowodząc, że jakakolwiek forma przypominania dziś tejże postaci może być potraktowana jako pomnik, na który z całą pewnością nie zasłużył. Zapamiętałem do dziś zdanie dziennikarza, który ze smutkiem przyznając się do współuczestnictwa w cyrku lat siedemdziesiątych w województwie katowickim, nie powstrzymał się od uwagi: jeżeli w ogóle o zmarłym można mówić źle, z całą pewnością wyłom ten dotyczyć będzie byłego bonzy Śląska i Zagłębia. (...)

Ekipa władająca województwem katowickim w latach siedemdziesiątych była - o zgrozo! - niesłychanie barwna w swej głupocie. Do dziś krąży wśród nas zwątpienie, czy przypadkiem nie jest to lepsze od zespołu inteligentnych, acz bezbarwnych postaci, które władają ze smutkiem tak samo mizernym lub nawet tragicznym.

Choć nazwiska zostały celowo zmyślone lub przekręcone, każdy bez trudu rozpozna w galerii postaci właściwe osoby. To naprawdę nie będzie trudne.

I. Przebudzenie
Przyjęcie jubileuszowe u Nowackich przeciągnęło się, co było do przewidzenia. Stare zapasy wódki poszły w ruch, bo jak inaczej uczcić "Abrahama" u świeżo upieczonego rencisty. Zbyszek początkowo nie był w dobrym nastroju. Z rentą nie śpieszył się, bo jakkolwiek jego studia ekonomiczne mocno zalatywały polityczną decyzją, to jednak nie był na tyle głupi, by nie umieć liczyć. Był to przedostatni wieczór stycznia 1982 roku. W całej wychodzącej po "wojennej przerwie" prasie aż huczało od konsultacji. Od lutego miały wejść w życie nowe ceny na artykuły spożywcze, już od kilkunastu dni pojawiały się systematycznie wyroby przemysłowe sprzedawane za ceny dwu- trzykrotnie wyższe. Skala zapowiedzianego wzrostu cen podstawowych artykułów żywnościowych była tak wielka, że aż niewyobrażalna.

Zbyszek Nowacki najdłużej bronił się przed rentą. Miał wprawdzie za sobą trzydzieści lat w aparacie partyjnym, lecz brakowało mu jeszcze pięciu lat do emerytury działaczowskiej. Rentę, jaką zaproponowali mu towarzysze zasiadający obecnie w KW, miał pobierać z tytułu "ogólnego stanu zdrowia", bo jak na złość nie chorował ani na serce, ani na korzonki nerwowe czy na przykład żołądek. W końcu uległ, lecz trudno powiedzieć, by przyjęcie, z którego samotnie wracałem, przebiegało w nastroju radosnym. Bynajmniej nie chodziło tu o szalejący stan wojenny, nikt z nas z tego powodu nie ucierpiał. Po prostu już za kilka dni nasze renty będą nosiły piętno "starego portfela".

Znałem ten ból. Nie opierałem się długo, bo i któż przyjąłby mnie do pracy? Przez całe dziesięć lat uchodziłem za najbardziej wpływowego człowieka w województwie katowickim, którego nazwisko wprawdzie bardzo rzadko pojawiało się na łamach gazet, lecz wiadomo - "kamerdyner". Przezwisko to najprawdopodobniej przylepili do mnie dziennikarze, a ściślej fotoreporterzy, najbardziej beztroska grupa w całym klanie Śląskiego Wydawnictwa Prasowego. Było zresztą tych przezwisk więcej: "piesek", "lokaj", "menda" - nic oryginalnego. Nie mieli dla mnie nigdy respektu. Kierownik sekretariatu w KW, to dla nich nie persona, co podkreślali zawsze, dyskretnie obcinając mnie przy kadrowaniu. Wybaczyłem im to, bo w przeciwieństwie do swego byłego szefa, nie przypadałem za swymi wizerunkami w prasie.

No właśnie - a co z "Dezembrem"? Nie wiem, kto z kolei wymyślił przezwisko temuż pryncypałowi, pewnie też fotoreporterzy. A nie... oni nazywali I sekretarza KW po prostu "Piękny Lolo", twierdzili, że jest narcyzem, bo uwielbia się oglądać na zdjęciach. Kto więc prosto przetłumaczył Zdzisława Grudnia na "Dezembra"? Zresztą czy to ważne?

Te wszystkie rozmyślania przemykały mi jak błyskawice, przeskakiwałem z tematu na temat. Byłem jakiś dziwnie niespokojny. Nie bałem się, że prowadzę samochód po "dobrym pół litrze". Choć cała szalejąca odnowa przetrzebiła trochę szeregi naszej gwardii, większość milicjantów z drogówki pamiętała mnie jeszcze. Już nieraz zdarzało mi się przemknąć szczęśliwie pod kontrolą, co najwyżej pogrozili mi palcem i przepuszczali. A teraz, gdy stanęli na nogi po 13 grudnia, bardziej zajmują się przekopywaniem kontrrewolucji niż pijanymi towarzyszami za kierownicą.

Wspomnienie "Dezembra" wracało. Utraciliśmy kontakt bodaj przed trzema miesiącami. Odwiedziłem go w Warszawie, lecz rozmowa jak pamiętam nie kleiła się. Był bardzo rozgoryczony i nawet Jola utraciła resztki wdzięku, który mimo wszystko w niej podziwiałem. Widać było, że siedzi u boku zdobytego z takim trudem małżonka już tylko z czystej przyzwoitości, a najchętniej wyjechałaby gdzieś daleko od zrzędnego i bardzo szyb-ko starzejącego się działacza. Nie gościłem u nich nawet godzinę.

Tak..., to był nasz ostatni kontakt. Czy dane nam będzie jeszcze kiedykolwiek współpracować? Sam, i to głośno, zaśmiałem się ze swojej wyobraźni. Nie, co to, to nie. Grudzień był już przegraną kartą, choć on sam miał jeszcze nadzieję, że to wszystko wróci do normy, a on sam do władzy. Nachodziła mnie smutna świadomość, że wraz z nim i ja jestem już przeznaczony na złom. Któż przyjmie faceta, który całą swoją aktywność związał z takim człowiekiem? Szczęściem ominęło mnie wyrzucenie z partii. Jeszcze za sekretarzowania Andrzeja Babińskiego uzyskałem zapewnienie, że dadzą mi spokój, bo opinia publiczna nie domaga się mojej głowy. Takiego Grudnia trzeba było dać na pożarcie, ale ja...? Jak to dobrze, że nie figurowałem na zdjęciach, że moje nazwisko znane było tylko w aparacie, no i w redakcjach.

"Cysorz", Michał Smolorz (Stefan Szulecki), Wydawnictwo Głosu Śląsko-Dąbrowskiego Katowice 1990

Już za tydzień w DZ - kolejna porcja publicystyki Michała Smolorza


*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!