Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Archiwum to także klinika dla podniszczonych dokumentów

Grażyna Kuźnik
Lucyna Nenow
Zanim dokument trafi do archiwum, kąpie się go w kisielu, gazuje i odgrzybia, dezynfekuje, odkwasza, liofizuje, gumkuje, podkleja, a w końcu digitalizuje. Ma się prezentować prawie tak samo, tylko zdrowiej. Widzieliśmy, jak to wygląda w kilku pracowniach, które przypominają nowoczesne laboratoria alchemików.

Archiwiści mają długą listę wrogów. Nie cierpią gryzoni, owadów i mikrobów. Podobnie wżer atramentowych, pleśni, foxingu, czyli rdzawych plam. Wielkim lękiem napawa ich wilgoć, ale ogień - tego słowa nawet się nie wymawia, jeszcze większym.
Stare dokumenty nie trafiają do archiwum w dobrym stanie. Wszystkie trzeba najpierw pozbawić szkodliwych mikrobów. Na pergaminie i papierze żyje niezliczona ilość mikroorganizmów, grzybów i pleśni. Współcześni ludzie, którzy dotykają tych śladów przeszłości, muszą być ostrożni.

Kwaśna katastrofa

Nowe nabytki trafiają najpierw do szczelnej komory fumigacyjnej. Zostają tam na dwa dni. W środku specjalny gaz niszczy żyjące na archiwaliach grzyby. Ale po takiej dezynfekcji nadal nie są całkiem bezpieczne. Przechodzą więc jeszcze kwarantannę.

Niestety, fumigacja nie oznacza, że dokument jest sterylny. Na papierze za jakiś czas znowu osiedlą się grzyby i bakterie. Ale w jakimś stopniu można temu przeszkodzić przez odpowiednie warunki przechowywania. Najlepsza dla archiwaliów jest średnia temperatura, sięgająca 16-18 st. C. Jak w domu.

Dokument wkłada się do maszyny odkwaszarki jak do drukarki. Machina szybko przesuwa go na rolkach, żeby wrzucić do basenu. Tam urządza mu kilkuminutową kąpiel w gęstym płynie, podobnym do bezbarwnego kisielu czy do rozpuszczonego mydła. Kisiel działa na trzy fronty. Odkwasza papier, wzmacnia go i zabezpiecza pismo przed rozmyciem.

Tamara Domanik, kierownik pracowni odkwaszania, właśnie nadzoruje odkwaszanie dokumentów z wydziału ewidencji ludności w Zagłębiu w latach 30. To lektura, od której trudno się oderwać. Przybyli rejestrując się zmyślają niestworzone zawody, na przykład "starający się", "każdy" itp., co urzędnik beznamiętnie notuje. Można z tych metryk dowiedzieć się, gdzie, jak i w ile osób mieszkali wtedy zwykli ludzie, jak widać, niepozbawieni poczucia humoru.

- W pracowni stosujemy technologię masowego odkwaszania wodorowęglanem magnezu w kąpieli wodnej - mówi Tamara Domanik. - W połowie XIX wieku do produkcji papieru zaczęto używać drewna, co dało jego gorszą jakość. Zakwaszony papier jest nietrwały, kruchy. To katastrofa dla archiwistów.

W Polsce epoka kwaśnego papieru skończyła się w 1996 roku. Kwaśny bywa tylko papier pakowy czy niektórych gazet. Ale co z naszymi dokumentami, które zostały w basenie? Już po kąpieli, teraz maszyna suszy kartki i wkłada do prasy. Mają trzymać się prosto.

W końcu wypluwa je na ręce pracownika, który niesie papiery do specjalistów od drobnych napraw. Oni kleją rozdarcia bibułką japońską, a później delikatnie pakują do nowych, odkwaszonych teczek. W ciągu jednego dnia przez pracownię odkwaszania przechodzi około tysiąca kartek.

Gumkowanie skarbów

Są takie archiwalia, nad którymi konserwatorzy pracują miesiącami. Trafiają do nich te najcenniejsze i najbardziej zniszczone.
- Tak się do nich przywiązujemy, że potem nie chcemy oddać. Zawsze jeszcze coś da się zrobić - uśmiecha się Katarzyna Kwaśniewicz, kierownik pracowni konserwatorskiej.

Tutaj nie pracuje się na akord. Ratowanie starych pism to żmudna praca; wymaga solidnego wykształcenia. Ale zaczyna się jak w pierwszej klasie, od gumkowania.

- Kiedy trzeba oczyścić dokument ze zwykłego brudu, używamy gumki elektrycznej - mówi konserwator Danuta Skrzypczyk, czyszcząc w ten sposób pożółkły dokument z XVII wieku.

Na biurku leży też jeden z odnawianych skarbów archiwum. Pergaminowy kontrakt kupna ziemi pszczyńskiej, zawarty między księciem cieszyńskim Kazimierzem a Aleksym Turzo w 1517 roku. Ten piękny zabytek cieszy oko aż 17 pieczęciami panów, który przyjęli akt do wiadomości. Mogę dotknąć tych pieczęci, wyglądają jakby właśnie zostały odciśnięte w wosku. W Polsce rządził wtedy Władysław Jagiellończyk.

Uratowane dokumenty naszych przodków chowa się do pudełek i umieszcza w magazynie albo skarbcu. Niech tam doczekają czasu, gdzie dla współczesnych tak pergamin, jak i laptop będą zamierzchłą przeszłością.


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!