Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Adamski dla Dziennika Zachodniego: Uważają się za bohaterów

Artur Adamski
Ciekawa grupa nam się w Polsce ujawniła. Podają się za najbardziej zasłużonych, a domagają ukrócenia działalności instytucji zajmujących się badaniem czasów, w których zdobywali tytuły do własnej chwały. W swym skierowanym do władz liście wyrażają radość z rozprawienia się z wieloma składnikami naszej państwowej rzeczywistości. Należy więc rozumieć, że także z TVP Nauka, dwoma TVP Kultura i dwoma także zlikwidowanymi kanałami TVP Historia.Trudno sobie w tej chwili nie przypomnieć, że to właśnie wtedy, gdy wielka część sygnatariuszy tegoż listu najwięcej miała w Polsce do powiedzenia, w niemal wszystkich szkołach naszej ojczyzny zlikwidowano połowę lekcji historii.

Profesor Karol Modzelewski nigdy nie był bohaterem mojej bajki, ale zawsze we wdzięcznej pamięci będę miał jego słowa, którymi decyzję tę wtedy skomentował. Nazwał ją dosłownie: aktem wykreślania Polski z kręgu krajów cywilizowanych. Ja aktem tym byłem wówczas przerażony i wręcz rozpaczliwie szukałem innych głosów sprzeciwu. Nie znalazłem go ani wówczas, ani nigdy później u żadnej z osób otwarcie dziś występujących przeciw instytucjom pracującym na rzecz pamięci narodowej i rzetelnej wiedzy o polskiej przeszłości. A większość z sygnatariuszy listu, który uważam za samo dno hańby, znajdowała się wówczas na samych szczytach państwowych świeczników, ciesząc się godnościami posłów, senatorów, ministrów.

Jest pod listem podpisana i pani z najbliższego, i najwyższego urzędniczego otoczenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Trudno oprzeć się więc wrażeniu, że tak jak na polskiej świadomości historycznej i narodowej pamięci niespecjalnie zależało im wtedy, tak nie zależy i dziś. A nawet, że uwierają ich te sprawy na tyle mocno, by pichcić list sklecony z podziękowań za dewastacje już dokonane i żądać kolejnych.

Nie ulega wątpliwości, że sygnatariusze listu za stan pożądany uważają realia lat osiemdziesiątych, w których dostęp do zasadniczych archiwów pozostałych po PRL-u był zakazany, każdy głos za lustracją wdeptywany w ziemię, medialny quasi-monopol przedstawiał jedynie słuszną wersję wydarzeń i pielęgnował pomniki tej listy polskich bohaterów, jaka ustaliła się w okolicy obrad Okrągłego Stołu. Pamiętam dyskomfort członków tego środowiska, kiedy nakładem PWN ukazała się bibliografia doktoratu Szczepana Rudki, w zasadniczej części będąca spisem blisko pięciuset tytułów prasy podziemnej, od lat siedemdziesiątych ukazującej się we Wrocławiu. Tym samym mocno wyszła na jaw prawda, z której ludzie konspiracji zawsze zdawali sobie sprawę.

Wtedy jednak czarno na białym okazało się, że ta część opozycji, która miała w posiadaniu słynne uratowane osiemdziesiąt milionów dolnośląskiej Solidarności, w sporządzonej przez Rudkę pełnej liście podziemnych czasopism udział miała nader skromny. I to mimo szczodrego finansowania także z innych źródeł, bardzo precyzyjnie do wybranych adresatów kierowego przez brukselskie biuro Solidarności. Książka Rudki nie była ani analizą, ani opowieścią, lecz miała formę tabeli, z której ponad wszelką wątpliwość wynikało, kto powołał do życia najwięcej podziemnych pism, kto je drukował, ile numerów i w jakich nakładach zostało wydanych. Dla wielu uderzające było to, że największa część tej zasługi wcale nie należała do najlepiej zaopatrzonych kręgów opozycji. Nie do tych, którzy podpisując się pod listem do władz dokonania innych potrafią nazywać „fikcją” i posunąć się nawet do rzucenia kalumnii o „fałszywych bohaterach”.

W jeszcze większy kompleks ludzi takich jak podpisani pod zdumiewająco niemądrym listem wprawić musiały pierwsze publikacje o podziemnej działalności radiowej. Opierały się one na dokumentach pozostałych po komunistycznych służbach specjalnych, a wyjaśniały genezę kilku ogromnych masztów pelengacyjnych wraz z obrotowym, umieszczonym na najwyższym wieżowcu Wroc-ławia. Okazało się, że to nie przeciw ludziom związanym z którymkolwiek z sygnatariuszy listu prosowiecki reżim mobilizował środki tak bezprecedensowe. Ich radiostacje zamilkły po kilku emisjach, ale dziesiątki całkowicie innych radiowców zasięgiem swych emisji jeszcze kilkaset razy aż do końca lat osiemdziesiątych pokrywało niemal cały obszar miasta. A nadawali także w dziesiątkach innych, stąd ich osiągnięcia stanowią wielokrotność wszystkich innych niezależnych inicjatyw radiowych razem wziętych. Za taką działalność kary groziły najsurowsze, standardem było podciąganie operowania w przestrzeni radiowej do paragrafów dotyczących szpiegostwa. Część z tych ludzi już nie żyje, a ci, którzy ich pamiętają, znają ich słowa, że „przecież to był obowiązek, że nie dla żadnej nagrody to robiliśmy”. Ich też podpisani pod podłymi słowami definiują jako „fałszywych bohaterów”?

W liście mowa też o rzekomych dokonaniach Lecha Wałęsy, co przypomina niekończącą się mantrę owego TW SB „Bolka” o najbardziej zasłużonych działaczach niepodległościowych, pytającego: „A kto o takich słyszał?” Kiedy mowa o „fałszywych bohaterach” przypomina się też film pt. „80 milionów” - bajkowa laurka i wręcz apoteoza paru osób podpisanych pod listem, a negująca istnienie ludzi, którzy za udział w słynnej akcji poprzedzającej wybuch stanu wojennego zapłacili najdrożej. Takich jak Edek Wóltanski, którego przed osadzeniem w więzieniu esbecja prawie zatłukła, wybijając mu połowę zębów.

Czy Marek Petrusewicz, rzeczywiste źródło alarmu powodującego wypłacenie funduszy Solidarności. Po tym jak bezpieka wpadła na jego trop, ciężko chorego uwięziła w najgorszych z kazamatów, co zakończyło się amputacją najpierw jednej, potem drugiej nogi, a na koniec jakże przedwczesną śmiercią. Choć zanim ona nastąpiła, zaraz po wyjściu z więzienia Petrusewicz zdecydował jeszcze o oddaniu swego mieszkania na potrzeby tajnej drukarni, a sam ostatnie lata życia spędził w jednoizbowej minikawalerce. Przed powstaniem Instytutu Pamięci Narodowej pamiętało o nim tylko grono przyjaciół z konspiry. Reszta Polski zapomniała o nim tak dalece, że któregoś z Dni Zadusznych na krzyżu jego mogiły zobaczyliśmy kartkę z napisem: „Grób przeznaczony do likwidacji”. Ocalał dzięki natychmiastowej zbiórce z naszych własnych kieszeni.

Na marginesie jeszcze dodam, że w młodych latach ten sam Petrusewicz zdobywał dla Polski rekordy świata w pływaniu. On też dla autorów nikczemnego listu jest „fałszywym bohaterem”? Co tak dokuczyło sięgającym do najgorszych obelg, że aż musieli wystąpić przeciw Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych? Czyżby znajdujące się w nich ekspozycje pełne dokumentalnych świadectw tych form walki o niepodległość, z którymi nikt z nich nigdy nie miał do czynienia? A może kolosalnych rozmiarach archiwa tych setek podziemnych wydawnictw, z jakimi nikt z nich nic wspólnego nie miał i na których tle ich dokonania prezentować się muszą mizerniutko? A także, że wśród tych, których starają się zdeprecjonować, nie było agentów bezpieki, czego nie można powiedzieć o grupie podpisanej pod listem? O zadekretowaniu jakiej wersji historii marzą ci ludzie?

Dzięki zbiorom Instytutu Pamięci Narodowej wiemy, że w jednym tylko mieście ukazywało się więcej bezdebitowej prasy niż poza granicami Polski w całym sowieckim imperium od Łaby po Wyspy Kurylskie. Inni jednak pamięć o własnym wkładzie w jego pokonanie pielęgnować potrafią lepiej, stąd ugruntowująca się w świecie narracja o dzielnych berlińczykach, którzy krusząc mur, przynieśli wolność zdominowanej przez komunizm Europie. Takiej „prawdy” życzą sobie autorzy listu? Megalomania, egocentryzm, samouwielbienie to ludzka rzecz. Tadeusz Boy- -Żeleński pisał, że „niekoloryzowanie własnej przeszłości to zadanie ponad zdolność organizmu ludzkiego”. O taką skłonność do nikogo nie mam żalu, bywa nawet towarzysko atrakcyjna. Usilnie jednak proszę, by jej realizacja nie polegała na likwidowaniu czy choćby osłabianiu instytucji fundamentalnych dla polskiej tożsamości i narodowej pamięci.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera