Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruch Chorzów bez obcokrajowców to przemyślana decyzja biznesowa. Trener Kocian o przyszłości [WIDEO]

Jacek Sroka
Filip Starzyński gra w Ruchu i młodzieżowej reprezentacji Polski
Filip Starzyński gra w Ruchu i młodzieżowej reprezentacji Polski Tomasz Bolt
Po rozwiązaniu kontraktu z Czechem Pavlem Sultesem Ruch Chorzów jest jedynym klubem w T-Mobile Ekstraklasie bez obcokrajowców. Decyzja działaczy Niebieskich o postawieniu wyłącznie na Polaków idzie pod prąd krajowym trendom. W pozostałych 15 klubach naszej ligi gra bowiem grubo ponad setka zagranicznych piłkarzy.

CZYTAJ TAKŻE:
Trener Ruchu Chorzów Jan Kocian o meczu z Wisłą Kraków [WYWIAD WIDEO]

Trener Jan Kocian o przyszłości Ruchu Chorzów - ZOBACZ WIDEO:

Chorzowianie zadziwili nie tylko naszą ekstraklasę, ale całą piłkarską Europę. Jak podaje portal sportslaski.pl w najwyższych ligach krajów naszego kontynentu są jeszcze tylko trzy kluby mające w kadrze wyłącznie rodzimych graczy. Są to KI Klaksvik z Wysp Owczych, łotewski Metalurgs Lipawa i macedoński FK Gorno Lisice.

Trzeba przyznać, że te nazwy nikogo na kolana nie rzucają, bo nie są to kluby, na których ktoś chciałby się w Polsce wzorować. Do tego grona spokojnie można jednak zaliczyć także Athletic Bilbao, w którym od lat grają wyłącznie Baskowie. W składzie ośmiokrotnych mistrzów Hisz-panii, którzy w ubiegłym roku grali w finale Ligi Europejskiej, jest wprawdzie teraz jeden reprezentant Francji, ale Aymeric Laporte, mimo, że urodził się po drugiej stronie granicy hiszpańsko-francuskiej, jest wychowankiem akademii piłkarskiej Athletic.

Pomysł postawienia w Ruchu wyłącznie na Polaków narodził się na Cichej po zakończeniu ostatniego, nieudanego dla Niebieskich, sezonu. W czerwcu podziękowano za usługi w Chorzowie Serbowi Żeljko Djokiciowi, Litwinowi Mindaugasowi Pance i Słowakowi Michalowi Pesko-viciowi nie przedłużając z nimi kontraktów. Dwa miesiące wcześniej rozwiązano umowę z innym Słowakiem Gaborem Straką.

Jedynym zagranicznym piłkarzem, który w tym sezonie grał w Ruchu był Pavel Sultes. Czech też miał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, ale nie znalazł sobie klubu. Dopiero przed tygodniem chorzowianom udało się rozwiązać z nim kontrakt.

- Zrezygnowaliśmy z zagranicznych zawodników nie z powodów finansowych, bo często Czesi, Słowacy czy piłkarze z krajów byłej Jugosławii są tańsi niż Polacy, ale dlatego, że taka jest nasza filozofia prowadzenia klubu. Wystarczy popatrzeć na kadry Widzewa, Podbeskidzia czy Piasta, by zobaczyć, że bez trudu można zakontraktować obcokrajowca za kilka tysięcy euro miesięcznie. My jednak wolimy postawić w klubie na młodych Polaków i jeśli nie będziemy poważnie zagrożeni spadkiem z ligi, to tego będziemy się trzymać - stwierdził prezes Ruchu Dariusz Smagorowicz.

Właściciel chorzowskiego klubu nie ukrywa, że choć jego pomysł idzie na przekór piłkarskim trendom, to jest to przemyślana decyzja biznesowa.

- Jesteśmy w innej sytuacji niż Górnik, który za kilka miesięcy będzie miał nowy stadion i musi mieć dobry zespół. Ruch będzie grał na Stadionie Śląskim dopiero za 2-3 lata, oczywiście jak Bóg da, i żeby zapełnić trybuny tego obiektu, będziemy musieli mieć drużynę, która przyciągnie kibiców na widownię. Chcemy więc teraz wychować sobie odpowiednich zawodników.

To długofalowa polityka, ale innego wyjścia nie ma. Oczywiście marzy mi się, żeby jak najwięcej piłkarzy w niebieskich barwach pochodziło ze Śląska, ale najważniejsze jest to, żeby byli oni wychowankami naszej Akademii Piłkarskiej, czy zawodnikami, którzy ogrywali się w naszych drużynach juniorskich. W meczu ze Śląskiem w pierwszej jedenastce zagrało czterech takich piłkarzy: Babiarz, Helik, Starzyński i Włodyka, a w końcówce na boisko wszedł Kwiatkowski. W odwodzie są jeszcze leczący obecnie kontuzje Konczko-wski i Sadlok. To utalentowani chłopcy, których w razie potrzeby w przyszłości będzie też można z zyskiem wytransferować za granicę, tak jak to robi ostatnio Legia - dodał prezes Smagorowicz.

Szef Ruchu nie widzi przy tym sprzeczności w tym, że trenerem polskiej młodzieży został szkoleniowiec ze Słowacji Jan Kocian.

- Leo Beenhakker też był obcokrajowcem, a z powodzeniem prowadził reprezentację Polski. Potrzebowaliśmy fachowca z autorytetem i międzynarodowym doświadczeniem, który potrafiłby naszą młodzież czegoś nauczyć. U nas trudno było kogoś takiego znaleźć, a nam udało się sprowadzić do klubu trenera, który najpierw grał, a później pracował w Bundeslidze, występował jako zawodnik w finałach mistrzostw świata, a jako szkoleniowiec też prowadził drużynę narodową, więc na pewno będzie dla naszych młodych chłopaków dobrym wzorcem - powiedział Smagorowicz.

Koncepcję prezesa Ruchu chwali były zawodnik Niebieskich Mariusz Śrutwa, który w wielu sprawach miał inne zdanie niż obecne władze klubu.

- Uważam, że to krok w dobrą stronę, bo obcokrajowcy najczęściej się w Chorzowie nie sprawdzali. Nie wnosili nic do gry drużyny, a wydawane na nich pieniądze były wyrzucane w błoto, zwłaszcza, że zwykle trzeba było też płacić sute prowizje ich menedżerom. Nie odżegnywałbym się jednak tak stanowczo od zatrudnienia w przyszłości dobrego zagranicznego piłkarza na Cichej. Jeśli znajdziemy obcokrajowca, który faktycznie potrafiłby podnieść jakoś gry Ruchu, to dlaczego po niego nie sięgnąć - stwierdził Śrutwa, który w polskiej ekstraklasie strzelił 103 bramki.

Obcokrajowców nigdy w Chorzowie nie było zbyt wielu. Gdy w 1989 roku Ruch zdobywał swój ostatni tytuł mistrza kraju na Cichej grali sami Polacy. Inna sprawa, że wtedy kluby obowiązywały limity zatrudniania zagranicznych piłkarzy (najpierw mogło być ich dwóch w jednej drużynie, a potem trzech) i w całej polskiej lidze można było ich policzyć na palcach dwóch rąk.

- Pamiętam, że pierwszymi zagranicznymi zawodnikami testowanymi w Chorzowie byli w 1993 roku bracia Arweładze, którzy zagrali w sparingu na Stadionie Śląskim. Oni ostatecznie nie zostali w Chorzowie i pierwszym obcokrajowcem w naszych barwach był Oleg Kononow. Białorusin wiosną 1995 roku zagrał w trzech ligowych meczach, a kilka lat temu przyjechał na Cichą na sparing jako trener Karpat Lwów i była okazja powspominać stare czasy. Gra Ruchu nigdy nie opierała się na zagranicznych zawodnikach i jeśli chodzi o liczbę obcokrajowców w drużynie, to nigdy nie przekraczaliśmy rozsądnych granic. Najwięcej było ich w klubie pięciu lub sześciu - powiedział Mirosław Mosór były zawodnik Ruchu, a obecnie jego wiceprezes ds. sportowych.

Niebiescy bez obcokrajowców na razie radzą sobie w lidze lepiej niż z nimi. W polskim składzie nie przegrali jeszcze meczu remisując ze Śląskiem i pokonując Widzew. Na pełną ocenę eksperymentu Ruchu przyjdzie nam jednak poczekać do końca sezonu.



*PROGNOZA POGODY NA 19-30 WRZEŚNIA 2013
*GALERIA KATOWICKA OTWARTA: CZY WARTO DO NIEJ PÓJŚĆ? RECENZJA I ZDJĘCIA]
*Horror w Chorzowie: Dzwonię zgrobu! Uwolnijcie mnie! [NAGRANIE + ZDJĘCIA]
*Najlepsze prezenty na DZIEŃ CHŁOPAKA 30 WRZEŚNIA 2013

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!