18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urbanke: "Górnośląscy czerwonoskórzy" w drogim, siermiężnym muzeum?

Mariusz Urbanke
Według Jerzego Gorzelika i RAŚ, główna wystawa w Muzeum Śląskim powinna wyglądać jak wielkie pasmo sukcesów gospodarczych. I niby racja. Oponenci zauważyli jednak, że nie ma materii bez ducha. A duch tej wystawy ma, ich zdaniem, germańskie rysy.

Na początku wystawy miał pojawić się Friedrich Wilhelm von Reden i cudowna maszyna parowa, którą podziwiał sam Johann Wolfgang Goethe odwiedzając Tarnowskie Góry. Ukłon w stronę Goethego to strzał w śląską stopę. Opinie poety są nieuprzejme nawet o tych, którzy go przyjmowali na Śląsku. W księdze pamiątkowej kopalni umieścił "grzecznościowy" wpis, zaczynający się od słów: "Z dala od ludzi wykształconych, na końcu imperium...". O Polakach miał jeszcze gorsze zdanie.

Inni Niemcy też wyrażali krytyczne opinie o rdzennej ludności. Georg Hoffmann, nauczyciel gimnazjum miejskiego w Katowicach i autor jednego z pierwszych opracowań o historii miasta, tak opisywał jej los: "Jak czerwonoskórzy Ameryki przez białych osadników spychani byli krok po kroku na zachód. Broniąc w krwawym rozpaczliwym boju każdego kęsa ziemi, tak górnośląscy czerwonoskórzy opierali się przed naporem mieszczańskiego elementu, tracąc po klęsce swoją starą ojczyznę".

Jerzy Gorzelik jako profesjonalista i działacz regionalny powinien znać historię również od tej strony. A tu okazuje się, że według jego zwolenników nie było wielkiego Drang nach Osten (to pojęcie oznaczające "parcie na wschód" i określające politykę niemieckiej ekspansji terytorialnej na tereny słowiańskie i nadbałtyckie) i Kulturkampfu.

Nazywajmy więc rzeczy po imieniu. A przede wszystkim nie próbujmy budować historii na przemilczeniach i podciąganiu osiągnięć innych pod swoje skrzydła. Tak jak aktywiści RAŚ starali się zrobić z noblistami i tak jak wyszło przy okazji najważniejszej ekspozycji w nowym muzeum. To nie wyglądało na śląski sukces, ale na propagowanie osiągnięć pruskich urzędników - był nim Reden - i przemysłowców.

Zostawmy jednak te spory, bo dziś sprawa staje się dużo poważniejsza. Problem z Muzeum Śląskim nie ogranicza się bowiem do dyskusji o jednej wystawie. Sprawiliśmy sobie jeden z największych gmachów muzealnych w Polsce. I jeśli będą tam wystawy na poziomie tak siermiężnym jak obecne, to pies z kulawą nogą ich nie odwiedzi. Maleńkie Monte Cassino ma ciekawsze muzeum jednej bitwy w porównaniu z tym, co nasi muzealnicy potrafili powiedzieć o trzech powstaniach śląskich.

Muzeum Powstania Warszawskiego odwiedziło w 2012 r. ponad 540 tys. gości; aż 5 tys. grup zwiedziło muzeum z przewodnikiem. Do Muzeum Śląskiego w Katowicach przyszło w 2007 r. 27 tys. osób, a do Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu około 32 tys. Teraz jest lepiej, z danych za 2011 r. wynika, że katowicka placówka gościła 72 tys. osób, a bytomska - ponad 70 tys. Jednak przeliczając to przez cenę najdroższego biletu - 12 zł - nie zarabiamy nawet miliona. A utrzymanie nowego gmachu może dojść do 20 mln zł rocznie.

Warto więc pilnie przeprowadzić sondaż na temat tego, co chcemy zobaczyć w Muzeum Śląskim. A także profesjonalny konkurs na urządzanie jego wystaw. Trzeba też sięgnąć po sprawdzone wzorce zagraniczne, jak choćby z ciekawego Muzeum Terroru w Budapeszcie. Najważniejsze jednak, by odsunąć od muzeum propagandystów, a przyciągnąć fachowców. Inaczej muzealna puszka Pandory będzie na utrzymaniu podatników. Nawet Ślązacy nie będą tym zachwyceni!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!