18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces rodziców Szymona: Dlaczego zabili? - Odmawiam odpowiedzi - ojciec [ZDJĘCIA]

Teresa Semik
Proces rodziców Szymona
Proces rodziców Szymona Arek Gola
Przed katowickim sądem okręgowym rozpoczęła się druga rozprawa procesu w sprawie zabójstwa półtorarocznego Szymona z Będzina. Na ławie oskarżonych zasiedli ojciec i matka Szymona. To, co dzieje się na sali sądowej, wszystkich porusza. Ojciec płacze i konsekwentnie powtarza: Odmawiam odpowiedzi ZOBACZ ZDJĘCIA

Przed katowickim Sądem Okręgowym dziś kolejna rozprawa przeciwko oskarżonym rodzicom Szymona z Będzina, którego ciało odnaleziono w 2010 roku w stawie w Cieszynie.

Sąd wysłuchuje jeszcze wyjaśnień ojca chłopca, Jarosława R. Oskarżony chce przekonać skład orzekający, że był troskliwym i zapobiegliwym ojcem, kochał Szymonka. Chłopiec, na przykład, bał się kąpieli, od przyjścia ze szpitala. Któregoś dnia, gdy zostawił go w wannie ze starszą siostrą Wiktorią, dziewczynka podniosła uchwyt prysznica i gorąca woda poleciała na Szymona.

- Natychmiast wykręciłem ten uchwyt, żeby sytuacja się nie powtórzyła – mówił oskarżony Jarosław R.

Zarówno w śledztwie, jak i przed sądem winą za śmierć Szymka, za jego złe traktowanie obciąża swoją partnerkę, Beatę Ch., matkę chłopca. Podejrzewał nawet, że to ona złamała Szymonowi rękę, bo biła go po dłoniach, gdy często ssał palec. Pewności nie ma, tylko podejrzenia.

Utrzymuje, że to Beata kopnęła niespełna dwuletniego syna w brzuch, a nie on uderzył go pięścią, jak twierdzi prokurator. Od tego ciosu dziecku pękło jelito, wdało się zapalenie otrzewnej. Rodzice nie poszli z nim do lekarza i Szymon zmarł.

Dziś oskarżony ojciec płacze na wspomnienie o małoletnich córkach, siostrach Szymona, które są w rodzinie zastępczej. Nie widział ich od 15 miesięcy, ma tylko rysunki, które mu przesłały. Pytają, gdzie jest, kiedy wróci. Jego obrońca prosi sąd, by dołączyć te rysunki do akt.

– Za zgodą dyrektora aresztu nagrałem dla córek bajki na płytę – dodaje Jarosław R. i okazuje wzruszenie.

Oskarżony ma jeszcze syna, Kubę z innego związku. Choć kilkanaście miesięcy temu sąd skazał go za niepłacenie alimentów i pozbawił praw rodzicielskich, dziś przekonuje skład orzekający, że był dobrym ojcem. Dziecko urodziło się wcześniej, jeździł do niego do szpitala. Na stronach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest na zdjęciu z Kubą, który przebywał wówczas w inkubatorze, a to był dar właśnie zbiórki Jerzego Owsiaka. Stąd to zdjęcie.

Jarosławowi R. teraz zadawać będzie pytania jego partnerka Beata Ch.

To głównie na wyjaśnieniach Beaty Ch. prokurator oparł akt oskarżenia i przyjął, że cios w brzuch zadał Szymonowi jego ojciec, oskarżony Jarosław R.
Pełnomocnik Beaty Ch. pyta oskarżonego, który pierwszy zorientował się, że Szymon nie daje oznak życia.

- Dlaczego nie wezwał wówczas lekarza, nie poinformował pozostałych członków rodziny, co dzieje się z Szymonem?
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie – odpowiedział oskarżony Jarosław R.
- Dlaczego z reanimacją czekał aż ich mieszkanie opuści jego matka Zenobia? Ile upłynęło czasu?
- Odmawiam odpowiedzi na pytania – znów wyjaśnił ojciec Szymka.
- Oskarżony twierdzi, że to Beta Ch. nie chciała wezwać lekarza do chorego syna w obawie, że zostaną oskarżeni o wyrządzenie mu krzywdy, z powodu sińców na jego ciele. Dlaczego oskarżony uległ tym namowom?
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie.
- Dlaczego oskarżony przez 2,5 roku nie zgłosił sprawy na policję, skoro twierdzi, że „ta sprawa leżała mu na sercu”? Wiedział, że śledczy próbują ustalić tożsamość chłopca odnalezionego w stawie w Cieszynie.
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie.
Czy kiedykolwiek uderzył swoje dzieci? – dociekał dalej obrońca matki Szymona
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie.
- Czym wytłumaczy rozbieżności w swoich wyjaśnieniach dotyczące Szymona? Mówił o uderzeniu go w brzuch otwartą dłonią, z biegiem czasu o tym, że Beata go kopnęła go w ten brzuch, a w końcu, że na nim klęczała.
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie.
Czy już po aresztowaniu pisał oskarżony listy do Beaty, w których dawał do zrozumienia, że muszą się trzymać razem dla dobra ich pozostałych dzieci.
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie

Listy te pisał Jarosław R. już po pierwszych przesłuchaniach przez policję w 2012 roku, ponad dwa lata od znalezieniu ciała chłopca.

- Czy poznaje oskarżony te listy, swój podpis? – dopytywał dalej pełnomocnik matki Szymona?
- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie – mówił konsekwentnie oskarżony ojciec chłopca.
Jarosław R. już na początku procesu oświadczył, że nie będzie odpowiadał na pytania stron czy sądu, a jedynie swojego obrońcy.

Oskarżona Beata Ch. takich ograniczeń nie postawiła. Nie chciała jednak składać wyjaśnień, dlatego sąd odczytuje protokoły z jej przesłuchań w czasie śledztwa.

Beata Ch. nie przyznaje się do zabójstwa Szymona, choć potwierdza, że nie wezwała lekarza do chorego dziecka. Przed śmiercią chłopczyk czuł się źle, miał ostrą biegunkę, nie pozwolił wyprostować nóg, popłakiwał, nie chciał jeść. Dzień przed zgonem przyjmował pozycje skuloną, chciał być cały czas noszony na rękach.

Nie pojechała na pogrzeb „chłopczyka z Cieszyna”, oglądała go tylko w telewizji. Nigdy nie pojechała na jego grób, bała się, że zostanie zidentyfikowana. Inaczej niż Jarosław R. była przekonana, że Szymon na zdjęciu publikowanym przez policję był do siebie podobny. Na pewno powinna rozpoznać w nim swojego wnuka Zenobia R.

Beata potwierdza, że przez ponad dwa lata skutecznie przekonywali babcię, że Szymon jest u dziadka, a dziadka - że jest u babci. Dziadkowie wierzyli, choć mieszkali właściwie po sąsiedzku. Szymek nie żył.

- W sprawie Szymona nigdy nie było u nas policjanta - stwierdziła Beata Ch. w czasie śledztwa i przed sądem potwierdziła te słowa. Po jej zatrzymaniu w 2012 roku w mediach pojawiały się informacje, jakoby odwiedził ich funkcjonariusz. W ramach szeroko zakrojonej akcji policja kontrolowała wówczas rodziny, w których przyszedł na świat chłopczyk i mógł mieć w 2010 roku około dwóch lat. Rzekomo przekonała policjanta, że dziecko jest w szpitalu. – Nie było u nas policjanta w tej sprawie – powtórzyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!