Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mapa radiestezyjna woj. śląskiego w sobotę w Dzienniku Zachodnim

red.
W sobotę w "Dzienniku Zachodnim" mapa radiestezyjna naszego regionu. Z jej autorem, radiestetą Tadeuszem Zbiegienim o szukaniu wody, żyłach wodnych i skarbach piratów - rozmawia Grażyna Kuźnik

Źle śpicie? Źle się czujecie bez żadnej fizycznej przyczyny? Kto wie, może to z powodu cieków wodnych pod waszym domem? Jutro za darmo z "Dziennikiem Zachodnim" nasi Czytelnicy dostaną mapę radiestezyjną województwa śląskiego. Wykonał ją dla nas Tadeusz Zbiegieni, dyplomowany mistrz radiestezji z 35-letnią praktyką.

W radiestezję jedni wierzą, inni niekoniecznie. Ale jak mówi Tadeusz Zbiegieni: "Wszyscy jesteśmy naturą, właściwie jednym organizmem. Nic w tym dziwnego, że na człowieka działają także cieki, czyli żyły wodne i uskoki skalne, nad którymi mieszka. Emitują w górę szkodliwe promienie i tym samym wpływają na jego zdrowie i samopoczucie. Boli głowa, występuje osłabienie, bezsenność".

Jutro na naszej mapie zobaczycie państwo region podzielony na pięć stref. Określają one stopnie stężenia szkodliwego dla zdrowia promieniowania patogennego. W niektórych rejonach w Śląskiem sięga ono nawet 7 i 8 stopni w dziesięciostopniowej skali biotronicznej. Jeśli okaże się, że mieszkacie państwo na obszarze podwyższonego promieniowania, nie ma co popadać w panikę. Zagrożenia można neutralizować. Jak mówi Tadeusz Zbiegieni: "Zmiany w samopoczuciu bywają wtedy zaskakujące. Wystarczy czasem zmienić położenie łóżka czy postawić ekrany ochronne".

Podkreśla pan, że jako radiesteta i geobiolog nie leczy ludzi, ale ich środowisko. Co może nam zagrażać ze strony natury w naszych przytulnych domach?
Tadeusz Zbiegieni: Niestety, nie tak mało. Wiele osób już to rozumie. O ekspertyzy proszą radiestetów nie tylko zwykli ludzie, ale też firmy i poważne instytucje państwowe. Wydają na to pieniądze. To dowodzi, że radiestezja sprawdza się w praktyce i przekonuje nawet sceptyków. Nie wiadomo, jak działa, ale działa. A jeśli ktoś źle się czuje, nie wiedzie mu się w życiu, warto sprawdzić, czy w jego mieszkaniu nie ma szkodliwych energii. Można w to wierzyć lub nie, ale znam mnóstwo przypadków, gdy tak właśnie było. Wystarczy wtedy wprowadzić zalecone zmiany, czasem tylko drobne. I kłopoty się kończą.

Ale jak może nam szkodzić coś, co zalega głęboko pod ziemią?
Wszyscy jesteśmy naturą, właściwie jednym organizmem. Nic w tym dziwnego, że na człowieka działają także cieki, czyli żyły wodne i uskoki skalne, nad którymi mieszka. Emitują w górę szkodliwe promienie i tym samym wpływają na jego zdrowie i samopoczucie. Boli głowa, występuje osłabienie, bezsenność.

Żyła wodna to brzmi niepokojąco. Co to, zdaniem radiestetów, naprawdę jest?
To szczelina w ziemi, jakaś podziemna przestrzeń, którą płynie woda. Emituje przy tym promieniowanie geopatyczne i zakłóca równowagę ludzkiego organizmu. Niestety, na jego niekorzyść. Nie każdy człowiek reaguje tak samo, niektórzy są bardzo podatni. Jestem przekonany, że miejsca nad żyłami wodnymi i ich krzyżówkami są szkodliwe dla zdrowia. Promieniowanie uskoków i rowów tektonicznych działa podobnie, też z dużą siłą.

Wie to pan od swojej różdżki?
Ludziom wydaje się, że wszystko zależy od różdżki i wahadełka, że bez nich radiesteta jest bezradny. A to nieprawda. Mam kilka różdżek, kilka wahadełek, ale pracuję swoim umysłem i wrażliwością. Narzędzia są tylko katalizatorem, który pomaga się skupić i nawiązać kontakt z podświadomością.

Łatwiej za jej pomocą odkryć źródło wody czy skarby?
Lubię konkret. Chętniej wskażę, gdzie jest woda na studnię czy szkodliwa emisja promieniowania niż skarb piratów. No cóż, z wodą jest łatwiej, chyba nigdy się nie mylę. Trafna ekspertyza daje satysfakcję i poczucie sensu pracy. Niedawno szukałem wody dla zakładów mięsnych w Rawie Mazowieckiej. Wodociągi postawiły im takie warunki, że z nożem na gardle szukali własnego ujęcia. I okazało się, że mają wodę 130 metrów pod ziemią. Cieszyłem się razem z nimi. To jest moja codzienność.

Pomagał pan bardzo wielu instytucjom. Spodkowi i Urzędowi Miejskiemu w Katowicach, Centrum Dziedzictwa Kulturowego Górnego Śląska, urzędom skarbowym, nawet Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Katowickiej, sprawdzając budynek Wydziału Teologii. Przyznam, że przy tym ostatnim kliencie troszkę mi odebrało mowę.
Ale dlaczego? Nie uprawiam magii ani czarów. Radiestezja to rzemiosło i czuję się tylko rzemieślnikiem. Już w 1983 roku moją profesję wpisano do rejestru zawodów, a wkrótce potem Sąd Najwyższy uznał, że radiesteta może być biegłym sądowym. Dla wielu radiestezja będzie darem natury, dla innych praktyką okultystyczną. Dla mnie liczy się to, że widzę konkretne efekty swojej pracy.

Radiesteta musi mieć dzisiaj odpowiedni dyplom po zdanym egzaminie?
Tak. I nie jest go łatwo zdobyć. Przede wszystkim trzeba wykazać się skutecznością. To cenią klienci. Kiedy zakonnicy mieli zawilgocony dom i szukali w klasztornym ogrodzie ujęcia wody, mnie poprosili o pomoc. Mam od nich miłe podziękowanie.

To pana ojciec wywalczył, że radiestetów nie nazywa się już różdżkarzami.
Zbigniew Zbiegieni, mój ojciec, był pionierem polskiej radiestezji, a jego sukcesy sprawiły, że radiestetów zaczęło się traktować serio. Nie mógł jeszcze wtedy całkiem poświęcić się tej pasji, na co dzień był księgowym. Myślałem jako dziecko, że w każdym domu używa się wahadełka, bo to przecież takie praktyczne. Moja żona nie zagląda do piekarnika, kiedy piecze ciasto, tylko każe mi wahadełkiem sprawdzać, czy jest już gotowe. Szybko nauczyłem się tej sztuki. Ojciec nie wywierał na mnie żadnej presji w wyborze zawodu, ale potem bardzo wiele mnie nauczył. Jest książka o nim "Człowiek, który wiedział więcej".

Chętnie zajmował się różnymi zagadkami i ukrytymi skarbami.
To prawda. Bardziej go to bawiło niż mnie. Sprawdzał dla własnej satysfakcji, co potrafi radiestezja. Czy znajdzie skarb Inków na Wyspie Kokosowej? Albo ukryty majątek krwawego barona von Ungerna w Mongolii? Dostał nawet zaproszenie od potomków Czyngis-chana, żeby na miejsu wyjaśnić tę sprawę, ale dopadł go wtedy zawał. Twierdził też, że pod Wawelem jest nieodkryty skarb. Może ktoś go kiedyś odnajdzie i wspomni Zbigniewa Zbiegieniego? Zo

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mapa radiestezyjna woj. śląskiego w sobotę w Dzienniku Zachodnim - Dziennik Zachodni