18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata DZ: Studentów ubywa, co dalej z kampusem w Rybniku? [OPINIE]

A. Biernat, A.Król
Jaka przyszłość czeka uczelnie, które mają swoją siedzibę w Rybniku, a które stoją przed poważnym wyzwaniem, jakim jest konieczność przekształcenia istniejących ośrodków w osobne wydziały? Na ile może pomóc miasto, które już przeznacza 150 tys. zł. rocznie na utrzymanie budynków uczelni przy Rudzkiej? Na jakich kierunkach kształcić? Jacy fachowcy poszukiwani są na rynku pracy? Na te i inne pytania odpowiedzi starali się znaleźć goście debaty Dziennika Zachodniego zorganizowanej przy współudziale i dzięki przychylności władz Uniwersytetu Ekonomicznego w Rybniku.

Barbara Kubica (DZ):
Spotkanie nie jest przypadkowe. Po raz pierwszy zainaugurowano rok akademicki w Rybniku bez udziału Uniwersytetu Śląskiego. Na kampusie mamy mniej studentów, niż mieliśmy w latach poprzednich. Jakie są powody? Jeśli dziś nie rozpoczniemy tej dyskusji, to za dwadzieścia lat w tych pięknych murach, odrestaurowanych za miliony będzie hulał już tylko wiatr.

CZYTAJ WIĘCEJ:
CO DALEJ Z KAMPUSEM W RYBNIKU? ZOBACZ RELACJĘ NA ŻYWO Z DEBATY

Jacek Bombor (DZ):
Jakie były faktyczne powody odejścia UŚ z Rybnika?

Prof. Ryszard Koziołek (UŚ):
Starania, najpierw o zdiagnozowanie sytuacji w Rybniku, a potem podjęcie próby zaradzenia tej sytuacji podjęliśmy już dobry rok przed naszym wyjściem z Rybnika. Powody są różne - po pierwsze demografia - zaczynaliśmy w Rybniku w roku akademickim 2001 - 2002. Od tego momentu przybywało tutaj studentów, co było efektem wyżu demograficznego. Szczyt, jeśli chodzi o obecność studentów w ośrodku akademickim był w roku 2006/2007 i to było ponad 1000 studentów. Od tego roku zaczęła się obniżka. I na rok 2012/2013 osiągnęliśmy stan 460 studentów.

Ta tendencja zgodnie z prognozami, m.in. analizą populacyjną młodych ludzi w Rybniku i okolicach będzie trwać do roku 2019. Jeśli przyglądamy się grupie wiekowej do 18 roku życia, to ilość młodych ludzi, czyli przyszłych kandydatów na studia w tym regionie spadnie o około 1000 osób do roku 2019. To są dane demograficzne, których niestety nic nie zmieni. Druga przyczyna, to koszty funkcjonowania w Rybniku. To było zawsze przyjazne miejsce - z miastem współpracowało nam się bardzo dobrze. Miasto wspierało nas dotacją. Niestety ta dotacja była niewystarczająca w stosunku do kosztów, które wynikały z prowadzenia studiów przy tej ilości studentów. W efekcie koszty uniwersytetu w najtrudniejszych latach sięgały około miliona dopłaty. To są dwa czynniki twarde - czyli ekonomia i demografia. Trzeci czynnik to jest prawo, czyli nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym, które w stosunku do ośrodków zamiejscowych sformułowała wyraźne dyrektywy ministerialne - mianowicie obowiązek przekształcenia w filie bądź wydział tych ośrodków zamiejscowych.

Przekształcenie ośrodka w wydział wymaga poważnych ruchów kadrowych i finansowych. Oznacza prowadzenie badań i dydaktyki w skali dużo większej niż prowadziliśmy do tej pory w Rybniku. Podjęliśmy takie próby (...). Dokonaliśmy szybkiej, radykalnej wymiany dyrektora ośrodka w Rybniku, zostały przeprowadzone dość istotne i radykalne oszczędności finansowe. I rozpoczęły się konsultacje z dziekanami, dyrektorami instytutów nad ewentualną propozycją programową dla Rybnika, która byłaby atrakcyjna dla kandydatów z regionu, a z drugiej strony wiązałaby się z innego rodzaju studniami niż prowadzimy w Katowicach, Sosnowcu, czy Chorzowie. Z rozmów z partnerami zewnętrznymi, studentami - wynikało, że zależało wszystkim aby to były studia o większym stopniu praktyczności - z ewentualną przyszłością zawodową absolwentów tych studiów.
Jacek Bombor (DZ):
Wyraźnie jest zaznaczone, że dotacja miejska nie wystarczyła. Czy faktycznie była zbyt mała?

Joanna Kryszczyszyn , wiceprezydent Rybnika:
Dwie kwestie musimy rozróżnić. Po pierwsze miasto musi pozyskać środki, żeby dać na uczelnie, a druga to jest kwestia prawna - komu my możemy i co możemy dać. Miasto ma zadanie własne, czyli utrzymywanie oświaty na poziomie przedszkola, aż do szkół ponadgimnazjalnych. Utrzymanie uczelni wyższych nie jest zadaniem miasta. Tylko dotacja celowa może być np. na koszty energii, centralnego ogrzewania. My nie jesteśmy w stanie, przy najlepszych chęciach dać na utrzymanie dziekanatu, zapłacić za utrzymanie monitoringu. To koszty, które uczelnie muszą ponosić. Nasza dotacja - to 400 tys. zł. Umowa użyczenia z uczelnią jest tak skonstruowana, że niektóre koszty związane z remontami miasto też ponosi. Uczelnie większych nakładów na remonty nie musiały czynić (...).

Barbara Kubica (DZ):
Uniwersytet Ekonomiczny, tak jak UŚ stanie przed koniecznością przekształcenia. Czy UE przygotowuje się już do tego?

dr Czempas (UE):
Rektor Koziołek wspomniał już o trzech wyzwaniach, jakie stoją przed uczelniami. Pierwsze to utrzymać się w Rybniku. Ale za jaką cenę? Oczywiście Rybnik jest wzorem do naśladowania. Kiedy spotykamy się na konferencjach - nie raz pokazywałem kampus - proszę zobaczcie to jest dobro miejskie, które otrzymaliśmy w urzyczenie i na dodatek miasto dokłada każdej uczelni systematycznie 140-150 tysięcy, to jest razem 400 tysięcy. (taki jest mniej więcej roczny koszt utrzymania w media).
Pan rektor wspominał też o konieczności ustawowej przekształcenia. Jak będą dokonane? Władze mają trudny problem (...). Być może my zwrócimy się z prośbą do miasta - by w jakiś sposób pomóc rozwiązać problemy kadrowe, by wydział zamiejscowy tu powstał, by katedry można było stworzyć - to będą koszty. Na razie cieszymy się, że miasto daje 140, czy 150 tys. a nie musi. Wiem, że to nie jest zadanie własne miasta.

Kolejną sprawą są limity ministerialne. My jesteśmy w sektorze publicznym. (...). Z jednej strony uczelnie są autonomiczne, z drugiej strony jesteśmy na garnuszku państwa. Nie mamy pełnej swobody - musimy się liczyć z wytycznymi ministerialnymi.
Kolejny problem to osłabiona skłonność do studiowania. Ja nie wiem, w ilu głowach uczniowskich lęgnie się taka myśl - kim być? Lepiej być bezrobotnym bez studiów, czy lepiej być bezrobotnym po studiach - jak już ci, którzy uczyli się 5, 7 lat i wciąż są na garnuszku rodziców, i wciąż nie mają pracy, nie ma pracy.
Jacek Bombor (DZ):
Ilu obecnie ludzi z wyższym wykształceniem, z dyplomem magistra poszukuje pracy?

Teresa Bierza (PUP):
Aktualnie w urzędzie pracy z wyższym wykształceniem zarejestrowanych jest niewiele ponad tysiąc osób. Jeżeli weźmiemy z tego, że prawie 300 osób jest teraz na stażach z bardzo dużym prawdopodobieństwem, że po tym stażu znajdą pracę to jest 700.

Ja tu nie za bardzo zgodziłabym się z panem dr Czempasem. Dlatego, że przygotowując się do tej debaty zrobiłam dokładne statystyki zarejestrowanych osób bezrobotnych z wykształceniem wyższym. I proszę sobie wyobrazić, że absolwentów zarejestrowanych do 12 miesięcy od zakończenia studiów z uczelni wyższych z Rybnika jest tylko 10. Nie są to powalające ilości. Pan doktor mówi, że jest coraz mniejsza skłonność do podejmowania studiów. Z tym też bym się nie zgodziła. Dla mnie od wielu lat jest nie do zaakceptowania fakt, że młodzież studiuje w różnych dziwnych uczelniach naokoło Rybnika, a nie studiowała tutaj. Temu się bardzo dziwię. Wszystkich absolwentów po Politechnice Śląskiej, Uniwersytecie Śląskim, UE zarejestrowanych w naszym urzędzie pracy jest jakieś 150 osób, z tych wszystkich uczelni.

Nie koniecznie kończących w Rybniku, bo część studiowała w Katowicach. Więc skąd się wzięła ta reszta? Nie będę mówić tu nazwami uczelni, ale są uczelnie, które masowo produkują bezrobotnych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że 26 procent zarejestrowanych w PUP to są pedagodzy, nauczyciele. I nie mówię, że biolog to jest nauczyciel, bo brałam pod uwagę tylko tych, którzy mają uprawnienia pedagogiczne. To o czym my mówimy? Ci ludzie jednak gdzieś studiują, oni zostawiają swoje pieniądze, bo to nie są uczelnie, w których studiuje się za darmo.

Jacek Bombor (DZ):
Więc może gdzieś jest popełniony jakiś błąd. Ostatnio nasza reprezentacja przegrała. Nie było winnych.

Barbara Kubica (DZ):
Zwracam się do pani Grażyny Kohut, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych. Jak to jest z Waszymi absolwentami - oni idą na uczelnię?
Grażyna Kohut (ZST):
Moją szkoła jest duża, liczy 1200 uczniów (w szkole dziennej). My śledzimy losy absolwentów i około 60 - 70 procent wybiera się na studia. Ale taka tendencja teraz jest, że wybierają raczej studia wieczorowe. Oni pracują, zbierają doświadczenie, jednocześnie się uczą. Oczywiście niektórzy wybierają studia dzienne. To zależy od tradycji rodzinnej, sytuacji finansowej. Prowadziłam rozmowy z uczniami, którzy zostali laureatami olimpiady górniczej i byłam zdziwiona, że osoby, które mają średnią 5.o, zdobywają indeks, a wybierają studia wieczorowe. Brak pracy powoduje, że jeśli już ktoś pracę znajduje, woli iść na studia wieczorowe.

Barbara Kubica (DZ):
Czy UŚ rozważał opcję tworzenia nowych kierunków, studiów podyplomowych, wieczorowych w Rybniku?

Prof. Ryszard Koziołek (UŚ):
Bardzo chcielibyśmy wrócić, bo tu nam było bardzo przyjemnie (...). Trzeba pamiętać jednak o tym, że to, co dotyka nas w Rybniku, dotyka nas też w centrali. I te kierunki, które prowadziliśmy w Rybniku też borykają się ze spadającym naborem. Też musimy pracować nad nową ofertą programową. I dokonując wyboru, czy ośrodek zamiejscowy, czy uczelnia centralna, zawsze wygra to centrum. Tam jest po prostu więcej do stracenia. To są bolesne decyzje (...). Są ciekawe dane - samych studentów z Rybnika mieliśmy w ośrodku w Rybniku 124 w ostatnim roku, a w najlepszym roku 298 - wtedy gdy było 1000 w ogóle. Natomiast gdy tu jest 120 z Rybnika, to w Katowicach, Sosnowcu i Chorzowie jest 600 studentów z Rybnika.

To oznacza, że większość studentów z Rybnika wybiera Katowice. Nie chodzi o to, że tam jest lepsze kształcenie. Ale wybierając studia wybiera się też środowisko, miasto, my tak samo przegrywamy z dużymi ośrodkami - studenci wybirają UJ nie dlatego, że tam się lepiej kształci, wręcz przeciwnie, ale miasto jest atrakcyjne.

Piotr Masłowski (CRIS):
Mówimy o decyzji strategicznej - miasto Rybnik w odróżnieniu od innych miast dokładało do kampusu. Ten obiekt jest miejski. I jak patrzymy na dane demograficzne z GUSu, że ludzi w wieku 19 - 24 w Rybniku teraz jest 11 tysięcy, w roku 2020 kiedy skończy się następny unijny okres programowania będzie 7 tys., a po kolejnych 10 latach 5700, to my nie jesteśmy w stanie utrzymać kampusu, bo skąd tych studentów wziąć. Trzeba podjąć decyzję, co z tym obiektem robimy dalej - nikt za miasto jej nie podejmie. Trzeba się zastanowić, czy dalej dokładamy trochę bez sensu, czy inwestujemy długofalowo w badania krzyżowe. Bo miasto może zlecać badania i robi to na chwilę obecną, ale nie koniecznie swoim. A może w infrastrukturę mieszkaniową, żeby ci ludzie chcieli tu mieszkać. Albo w jedną stronę albo w drugą. Wiem, że to nie jest zadanie miasta, ale albo miasto ma wizję, co się z tym będzie dalej działo, albo jej nie ma.
To jest jak z koncertami Roda Stewarta - samorząd gminny nie ma obowiązku organizowania koncertów, ale ponieważ miasto chce być pomowane i postrzegane dobrze to te koncerty organizuje. Mam wyciąg z przygotowanej strategii i tu jest kilka świetnych pomysłów. Na przykład Mały Kopernik - w nowym okresie programowania będzie możliwość tworzenia centrów edukacji niekoniecznie dla studentów, ale dla mieszkańców. I to jest rewelacyjne - warto zastanowić się nad ściągnięciem innych uczelni albo innych jednostek edukacyjnych (...).

Joanna Kryszczyszyn:
Miasto rozmawiało z innymi uczelniami. Prywatne chcą chętnie tu przyjść. Od wielu lat starają się o sale na kampusie, ale my nie chcemy mieć tutaj konkurencji. Mamy poważny podmiot, z którym rozmawiamy, ale do końca rozmów nie zdradzimy, kto to. Mamy plan awaryjny (...).

Andrzej Żylak (IPHROW)
Interdyscyplinarność to jest stworzenie szansy młodym. Ja kończąc studia miałem do wyboru wiele kopalń. Szliśmy jak burza. Dzisiaj rynek się zmienił. Trzeba szukać wysublimowanych kierunków. Firmie nie trzeba 10 automatyków, tylko jednego automatyka. Studia trzeba uelastycznić w zakresie interdyscyplinarności (...). Tak, jak w szkołach średnich nauczyciele dywersyfikują swoje wykształcenie, tak na uczelniach każdy z pracowników musi zrobić to samo, by uczelnia nie kreowała kierunków pod swoją kadrę. Na niektórych kierunkach są przedmioty, które dziś nie mają racji bytu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera