W Zabrzu nastał czas trwogi

Przed drużyną Henryka Kasperczaka coraz mniej spotkań i coraz więcej punktów do odrobienia w ramach trwającej od kilku miesięcy akcji ratunkowej. W dodatku na boisku Piasta Górnik stracił nie tylko punkty, ale także zawodników w kontekście najbliższego spotkania ze Śląskiem Wrocław. O ile w przypadku Damiana Gorawskiego lekarze prezentują umiarkowany optymizm mówiąc o lekko skręconym stawie skokowym, to gra bramkarza Sebastiana Nowaka i Roberta Szczota stoi pod znakiem zapytania, podobnie jak kontuzjowanego wcześniej Przemysława Pitrego.

Problemem staje się też postępowanie samego Kasperczaka, który najpierw usunął z kadry Dawida Jarkę, by w sytuacji określanej potocznie "jak trwoga to do Boga", przywrócić go do łask, a teraz podobnie ma zamiar postąpić z Piotrem Madejskim.

Coraz więcej krytyków w klubie ma także preferowana przez szkoleniowca zachowawcza taktyka gry z jednym napastnikiem i defensywnymi rozgrywającymi. O ile w kontekście spotkań z Lechem czy Legią miało to uzasadnienie, to w starciach z Arką bądź Piastem musi już budzić zdziwienie.

Teraz przed zabrzanami spotkanie ze Śląskiem, a więc z rywalem przeciwko któremu - porażką - zadebiutował Kasperczak na ławce Górnika. Wtedy szkoleniowiec i prezesi ekipy z Roosevelta apelowali o spokój, tłumacząc, że wyniki powinny przyjść wiosną, gdy kadra zostanie przebudowana według modelu przygotowanego przez Kasperczaka, a okres przygotowawczy firmowany będzie już przez niego samego, a nie poprzednika.

W sumie pod wodzą obecnego trenera zabrzanie wygrali w lidze tylko trzy mecze, pięć zremisowali i dziewięć przegrali, z czego na wiosnę przypada jedno zwycięstwo, trzy remisy i porażka.

Średnia Kasperczaka to 0,82 punktu na mecz, podczas gdy zwolniony z Górnika Ryszard Wieczorek w dwunastu meczach Odry wywalczył 12 punktów, z czego po firmowanych przez siebie zimowych przygotowaniach odniósł dwa zwycięstwa, raz zremisował i dwa razy przegrał.