Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Peszek: Jestem szczęśliwa. Robię to, co chcę [WYWIAD]

Maria Peszek
Maria Peszek
Maria Peszek Łukasz Gdak
Jest jedną z najbardziej wyrazistych i bezkompromisowych artystek. Z Marią Peszek, która dziś wystąpi w Katowicach, rozmawia Ola Szatan

Z Marią Peszek, która dzisiaj wieczorem wystąpi w katowickim Mega Clubie rozmawia Ola Szatan

Pamiętam twój koncert jaki odbył się w lutym 2011 roku podczas Ogolnópolskiego Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku. To był jeden z ostatnich koncertów przez zapowiedzianą przez ciebie roczną przerwą w działalności i wyjazdem do Azji. Mówiłaś o niej wtedy: "To będą wakacje, czas odpoczynku, ale głowa będzie myślała już nad czymś nowym". Pobyt w Bangkoku był przełomem w twoim życiu? Swego rodzaju katharsis?
Myślę, że o osobistej stronie powstawania materiału na "Jezus Maria Peszek" powiedziałam już wystarczająco dużo. I wystarczające zamieszanie moje wypowiedzi wywołały w środowisku i wśród dziennikarzy. Nie mam więc potrzeby by po raz kolejny się tym dzielić, tym bardziej że – proszę mi wierzyć – to nie jest coś, co nic nie kosztuje.

Twoje wyznanie, że przeszłaś poważne załamanie nerwowe z jednej strony wywołało spore poruszenie, a z drugiej doprowadziło do powstania profilu na Facebooku "Cierpię jak Maria Peszek w Bangkoku", który dzisiaj ma ponad 7000 polubień.
Uznałam za ważne żeby opowiedzieć o doświadczeniu, bez którego nie byłoby płyty "Jezus Maria Peszek".Ten kontekst wydał mi się kluczowy i bardzo istotny. Moja szczerość i otwartość w tak intymnym i wstydliwym temacie wywołała burzę i oburzenie. Ale nie zamierzam się z niczego tłumaczyć. Skoro uznałam, że chcę o tym powiedzieć, to widocznie było to dla mnie istotne. To był mój wolny wybór i świadoma decyzja. Niczego nie żałuję. Dziś wiem , że również dla bardzo wielu osób było to ważne - dziękując mi za tę płytę, mówią, jak wyzwalające i oczyszczające było dla nich to, co zrobiłam.

"Chcę być jak taki kosz na brudy i odpady, czyli tematy nieprzyjemne, niepoprawne, takie, o których głupio jest mówić" - tak w jednym z wywiadów wspominałaś pierwszą myśl dotyczącą płyty "Jezus Maria Peszek". Skąd ta potrzeba?
Szczerość wobec odbiorcy, która jest fundamentem wszystkiego, co robię, wymagała zarysowania tego kontekstu – absolutnie podstawowego. Dlatego, że to nie wyglądało tak, że nagle mnie olśniło i stwierdziłam: „A teraz Maria Peszek będzie się wymądrzała na tematy egzystencjalne”. Nie byłoby tej płyty, gdyby nie było tamtego doświadczenia w moim życiu. I gdybym nie zadała sobie pytań, na które na tej płycie udzieliłam odpowiedzi.

Ta płyta jest dla odmieńców, dla tych, którzy nie pasują, którzy mają czelność i odwagę żyć inaczej, a jeszcze do tego mówić o tym otwarcie i czynić z tego walor. Wielu ludzi mówi mi, że to dla nich drogowskaz, ich credo, manifest pokolenia. Ale absolutnie nie miałam takiego planu ani zamiaru. Trudno byłoby usiąść i stwierdzić: „A teraz napiszę manifest pokolenia”. Tak się po prostu wydarzyło – myślę, że dlatego, że to jest tak emocjonalne i szczere. To oznacza, że była w ludziach taka potrzeba i być może ja ją po prostu nazwałam.

Szczerość, także ta artystyczna, popłaca? Ile razy za nią oberwałaś?
Za swoją niezależność płacę cenę wywołując skrajne emocje. Oczywiście, wszystkie wyraziste osobowości powodują taką polaryzację. Nie mam na tyle rozdętego ego, żeby uważać, że jestem kimś wybranym – co zresztą wcale nie jest do końca przyjemne. Podstawowa różnica polega na tym, co się z tym dalej robi. Ja to dostrzegam, mam świadomość, że wzbudzam takie emocje i nie udaję, że jest inaczej. Ale biorę to i używam jako tworzywa własnej sztuki.

Masz poczucie, że albumem "Jezus Maria Peszek" wbiłaś kij w mrowisko?
Niezależnie od tego, czy się komuś podoba czy nie, "Jezus Maria Peszek" to po prostu ważny głos. Ale ta płyta wytrąca też ludzi z dobrego samopoczucia. Jest bezkompromisowa i mocna.Ale to przede wszystkim bardzo osobisty głos. Dlatego na tej płycie nie ma żadnego utworu, który nie byłby w pierwszej osobie. Myślę, że nadużyciem byłoby nadanie tej płycie jakiegoś zbiorczo-ideologicznego sensu. To tylko i wyłącznie moje zdanie, ale dlatego też ten przekaz jest tak mocny i ludzie masowo w niego uwierzyli.Myślę, że to takie pytania, które od zawsze w człowieku są i które zadaje sobie każdy, kiedy tylko zaczyna dojrzewać. Tyle że po prostu odpowiada się na nie w różnym momencie życia i te odpowiedzi pojawiają się stopniowo. We mnie też pojawiały się stopniowo. Bywa, że człowiek sobie na nie odpowie, ale nie jest gotów, żeby to ogłosić. A czasami w ogóle się tego nie ogłasza, bo to są bardzo intymne sprawy. Ja zdecydowałam, że chcę spróbować zrobić z tego kawałek sztuki. I to jest jedyne, co nas różni: większość ludzi odpowiada na te pytania w zaciszu własnej głowy, a ja postanowiłam opakować to w piosenkę i zrobić z tego rzecz bardziej otwartą – choć może nie publiczną, bo to jednak dość intymna płyta. I ta radykalność była niewątpliwie spowodowana moim przeżyciem, które mnie skonstruowało.

"Lepszy żywy obywatel niż martwy bohater" śpiewasz w swoim znakomitym utworze "Sorry Polsko". Pojawiły się głosy, że nawiązałaś tym do katastrofy smoleńskiej.....
To nie jest nawiązanie do Smoleńska. Nie zajmuję się publicystyką - jestem artystą i interesuje mnie robienie sztuki a nie uprawianie publicystyki.

W "Sorry Polsko" odmawiam stawiania śmierci powyżej życia.Nie dezawuuję krwawej walki, ale odmawiam życia w cieniu tego mitu. Bo śmierć za ojczyznę, za ideę, za Boga czy w imię czegokolwiek innego jest u nas jednak traktowana jako coś wyższego niż życie dla ojczyzny albo po prostu dla samego siebie. Ten model jest obecny w naszej kulturze i historii, kładzie się cieniem na współczesności. Wydaje mi się, że bohaterstwem jest czasem życie tutaj.

Pytana o patriotyzm wskazujesz przede wszystkim obywatelskie postawy takie jak płacenie podatków czy chodzenie na wybory?
Tak, dlatego nazywanie "Sorry Polsko" tekstem antypatriotycznym jest bardzo dużym uproszczeniem. Wystarczy się trochę uważniej wsłuchać, żeby przekonać się, że to jest apoteoza patriotyzmu, tylko trochę inaczej rozumianego.Patriotyzmu małych spraw- moim zdaniem jedynego dziś możliwego patriotyzmu – płacenia podatków, chodzenia na wybory, wzięcia odpowiedzialności choć w niewielkiej częsci za kraj , w którym żyję.

Do twoich wiernych fanów należy Nergal, który jest autorem słynnego stwierdzenia: "Królowa jest tylko jedna. Marysia. Królowa Polski". Miło?
Dla mnie najważniejsi są zwykli ludzie i to ich reakcje i emocje znaczą dla mnie najwięcej. To własnie dzięki nim - mojej publiczności wiem, że warto było się narażać, znosić ataki i iść własną drogą.

Śpiewasz o braku wiary. O tym, że już wiesz, że nie wierzysz i dlatego masz w sobie spokój. Z kolei w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" mówiłaś: "Bóg tak naprawdę przeszkadza mi w pogodzeniu z samym sobą, we wzięciu za siebie odpowiedzialności. Muszę odstawić Go na bok". Bez Boga żyje ci się lepiej?
Tak, bez Boga mam się świetnie.

9 września skończyłaś 40 lat, zapytam więc o dotychczasowy bilans: więcej było zysków czy strat?
Jestem szczęśliwym człowiekiem, który robi to, co chce, utrzymuje się z tego, co kocha. I jeszcze ma szansę spotkań z fantastycznymi ludźmi w czasie koncertów. No właśnie do zobaczenia w Mega Clubie!! Cieszę się na ponowne spotkanie w Katowicach! Poprzedni koncert wspominamy fantastycznie! Mam nadzieję, że tym razem będzie równie wspaniale zwłaszcza, że koncert będzie się nieco różnił od ostatniego...

Raz jeszcze wrócę do rybnickiego koncertu sprzed dwóch lat. Mówiłaś wówczas: "To, co ja robię, to nie jest perwersja, a rodzaj prowokacji artystycznej". Stwierdzenie, które chyba jeszcze długo nie straci na aktualności?
Te słowa odnosiły się bardzo konkretnie do "Marii Awarii", która przez wielu byla określana "prowokacją artystyczną "przez innych "skandalem obyczajowym." Moim celem nie jest i nigdy nie było drażnienie czy prowokowanie dla samego drażnienia.

Ja po prostu mówię o rzeczach dla mnie ważnych w otwarty sposób. Myslę, że tak naprawdę to właśnie język jakim mówię, jest dla niektórych trudny do przełknięcia. Bardzo prostym i bezkompromisowym językiem mówię o rzeczach, które dotyczą każdego człowieka i myslę, że ci, którzy nazywają to skandalem czy kontrowersją tak naprawdę mają problem nie z tymi treściami tylko z formą. Bezpośredniość jest dla nich tym, co kojarzy im się z przekroczeniem granic, przynajmniej ich własnych.

A ja po prostu robię to, co uważam za stosowne i nigdy ta intuicja mnie nie zawiodla.A to że część społeczeństwa nie akceptuje mojej twórczości i nie lubi Marii Peszek jest ceną jaką płacę za moją wyrazistość. Nie jest to wygórowana cena. Płacę ją świadomie w zamian za moją wolność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!