Od pierwszych minut katowiczanie sprawiali wrażenie zmęczonych. Skazywani na pożarcie goście, których od GieKSy dzieliło w tabeli 14 miejsc, prezentował się zdecydowanie lepiej, czemu sprzyjał także chaos w linii obrony gospodarzy, którego ukoronowaniem były błędy bramkarza Łukasza Budziłka. Kiepsko spisywał się także pomocnik Rafał Fiegiel, który zajął miejsce Bartłomieja Chwalibogowskiego. Trener Moskal już po kilku minutach zauważył, że Fiegiel nie ma - mówiąc delikatnie - najlepszego dnia i zdjął go z murawy jeszcze przed przerwą. Wtedy już jednak goście prowadzili 1:0 po golu Grzegorza Lecha, będącym efektem akcji z 14 minuty, w której piłka przeleciała nad rękami Budziłka i głowami obrońców. Nie był to zresztą jedyny taki przypadek, gdy futbolówka fruwała nad polem karnym GieKSy z jednej strony na drugą. Zaskakujące prowadzenie gości było więc absolutnie zasłużone, a niewielki optymizm w serca niecierpliwiących się kibiców wlały jedynie strzał głową Sławomira Dudy, po którym piłka zawirowała na linii bramkowej oraz nimalnie niecelny strzał Grzegorza Fonfary na kilka sekund przed końcem pierwszej połowy.
Spędzony w szatni kwadrans początkowo niewiele zmienił w grze wiceliderów pierwszej ligi, chociaż atmosfera zrobiła się nieco bardziej gorąca, gdy widownia gwizdami zaczęła kwitować poszczególne decyzje arbitrów (chociaż największy błąd Marek Karkut popełnił w 1. połowie, gdy nie odgwizdał faulu na Fonfarze na 17 metrze). Bardziej skoncentrowany był za to Budziłek, prezentujący wreszcie poziom, dzięki któremu otrzymuje oferty z ekstraklasy. Dopiero po godzinie gry gospodarze zdołali zepchnąć rywali do obrony, w czym pomagał im Grzegorz Goncerz, prezentujący nową fryzurę w kształcie irokeza przypominającą tę noszoną przez Marka Hamsika, co podobno szybko wychwycili koledzy z szatni.
Wyrównujący gol wisiał w powietrzu, ale nawet Przemysław Pitry nie potrafił go sprowadzić na ziemię, gdy dostał piłkę tuż przed linią pola bramkowego, a sam Goncerz minął już bramkarza Dawida Mleczkowskiego, ale trafił w słupek!
Napór katowiczan wzmagał się z minuty na minutę. I wreszcie w 71 minucie bramkę Stomilu odczarował Goncerz, który wykorzystał błąd obrońców, wtargnął w pole karne i mocnym strzałem doprowadził do remisu. Zespół Moskala nie zamierzał jednak na tym poprzestać, tym bardziej, że olsztynianie z minuty na minutę bronili się coraz bardziej rozpaczliwie. Decydujący gol padł jednak dopiero w 92 minucie, gdy Goncerz w potwornym zamieszaniu wykorzystał swój refleks i z zimną krwią, potężnym strzałem z bliska, dał katowiczanom zwycięstwo!
*Nietypowe zjawisko! Tatry, Babia i inne góry widziane z Katowic i Sosnowca [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Klubowa Mapa Województwa Śląskiego już działa! [ZOBACZ, GDZIE SIĘ BAWIĆ]
*KATOWICE, SOSNOWIEC, BĘDZIN i CZELADŹ Z LOTU PTAKA [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Zakaz palenia węglem w piecach: Ile to będzie nas kosztowało? [SZOKUJĄCE WNIOSKI]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?