Tak właśnie w pamięci sympatyków futbolu zapisał się Gerard Cieślik, którego pogrzeb odbędzie się dzisiaj w Chorzowie-Batorym.
POGRZEB GERARDA CIEŚLIKA - ZOBACZ RELACJĘ:
DZISIAJ ŻEGNAMY GERARDA CIEŚLIKA: POGRZEB W CHORZOWIE - ZDJĘCIA
Piłkarz, który przez całe życie wierny był Ruchowi Chorzów, do legendy przeszedł dzięki zwycięstwu nad ZSRR w 1957 roku. Na Stadionie Śląskim nikt nie stawiał na biało-czerwonych, którzy pierwszy mecz eliminacji MŚ z Rosjanami przegrali w Moskwie aż 0:3. Tymczasem dzięki fantastycznej grze pana Gerarda wygraliśmy z Rosjanami 2:1. Cieślik dwukrotnie pokonał słynnego radzieckiego bramkarza Lwa Jaszyna wprawiając w ekstazę 100 tysięcy widzów na trybunach w Chorzowie. Nic więc dziwnego, że po meczu kibice i działacze na rękach znieśli go do szatni. Gole Cieślika urosły do rangi symbolu sprzeciwu wobec sowieckiej dominacji. To właśnie dzięki temu spotkaniu "Mały Łącznik" został wybrany Piłkarzem 50-lecia PZPN i znalazł się w Klubie Wybitnego Reprezentanta, choć nie rozegrał w drużynie narodowej regulaminowych 60 meczów, a tylko 45.
W jednym szeregu z Cieśli-kiem postawić można Władysława Kozakiewicza, który także pokonał "Ruskich" i to w dodat-ku na ich terenie. Podczas igrzysk w Moskwie w 1980 roku publiczność Stadionu Olimpijskiego na Łużnikach reagowała bardzo szowinistycznie gwiżdżąc w trak-cie skoków Polaka i gorąco dopingując rywalizującego z nim Konstantina Wołkowa. Kozakiewicz był tak nabuzowany tym zachowaniem, że nie tylko zdobył złoty medal, ale przy okazji pobił także rekord świata, a następnie zaprezentował swój słynny gest, który w czasach Solidarności urósł do rangi symbolu. Ambasador ZSRR w naszym kraju Boris Aristow domagał się odebrania Kozakiewiczowi tytułu mistrza olimpijskiego oraz dożywotniej dyskwalifikacji za obrazę narodu radzieckiego. Polacy tłumaczyli tyczkarza rzekomym skurczem ramienia spowodowanym wysiłkiem fizycznym, a polscy kibice nawet po jego wyjeździe do Niemiec wielbili rodaka, który oniemiałym Rosjanom pokazał w ich własnej stolicy symbolicznego "wała".
Skoro jesteśmy już przy igrzyskach, to do historii przeszedł również olimpijski finał w Montrealu w 1976 roku, w którym polscy siatkarze po zażartym pięciosetowym boju zwyciężyli "Sborną". Mecz rozpoczął się po północy polskiego czasu i trwał dokładnie 146 minut, ale nad Wisłą nikt nie żałował zarwanej nocy. Rosjanie prowadzili już 2:1 w setach i w czwartej partii jedna piłka dzieliła ich od zwycięstwa, a jednak biało-czerwoni w szeregach których pierwszoplanowe role odgrywali Edward Skorek, Wiesław Gawłowski, Ryszard Bo-sek, Tomasz Wójtowicz i Zbigniew Zarzycki, wygrali ją 19:17, a w tie-breaku rozbili rywali 15:7 odnosząc największy sukces w historii naszej siatkówki.
Jeszcze większą sensacją niż zwycięstwo drużyny trenera Hu-berta Wagnera była jedyna w historii wygrana polskich hokeistów z ZSRR. Miała ona miejsce na inaugurację mistrzostw świata w Katowicach w 1976 roku. Nasi hokeiści przegrali wcześniej wszystkie 25 spotkań z Rosjanami, którzy byli światową potęgą i zdarzało się, że strzelali nam po 20 goli w meczu. Nikt nie wierzył w biało-czerwonych. Nawet telewizja nie transmitowała tego pojedynku, tymczasem dzięki heroicznej postawie w bramce Andrzeja Tkacza oraz trzem golom Wiesława Jobczyka Polska pokonała rywali 6:4. Wystraszony I sekretarz KW PZPR w Katowicach Zdzisław Grudzień chyłkiem wymykał się z loży VIP Spodka, a TVP dopiero po godz. 23 pokazała relację z meczu, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii naszego hokeja. Polacy hucznie świętowali to zwycięstwo, a milicja zanotowała tej nocy rekordową ilość interwencji w całym kraju.
Do legendy przeszedł także Stanisław Królak. Pierwszy polski zwycięzca Wyścigu Pokoju, który triumfował w nim w 1956 roku, do tego stopnia nie lubił Rosjan, że lał ich pompką rowerową wykorzystując fakt, że na trasie nie było wówczas telewizyjnych kamer, a i sędziowie nie zawsze byli w stanie dostrzec co dzieje się w kolarskim peletonie.
Bijatyki polsko-rosyjskie zna-cznie częściej niż na szosie miały jednak miejsce w bokserskim ringu. Do historii przeszły zwła-szcza igrzyska w Tokio, skąd przywieźliśmy siedem krążków. W niespełna godzinę trzy złote medale olimpijskie wywalczyli Józef Grudzień, Jerzy Kulej i Marian Kasprzyk. Podopieczni trenera Feliksa "Papy" Stamma każdorazowo bili w finale zawodnika ze Związku Radzieckiego, choć Kasprzyk boksował w decydującej walce ze złamanym kciukiem.
*Nietypowe zjawisko! Tatry, Babia i inne góry widziane z Katowic i Sosnowca [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Klubowa Mapa Województwa Śląskiego już działa! [ZOBACZ, GDZIE SIĘ BAWIĆ]
*KATOWICE, SOSNOWIEC, BĘDZIN i CZELADŹ Z LOTU PTAKA [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Zakaz palenia węglem w piecach: Ile to będzie nas kosztowało? [SZOKUJĄCE WNIOSKI]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?