Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skończyły się unijne pieniądze i młode matki zostały bez pracy [PRACA DLA MATEK]

Michał Wroński
Niemal co dziewiąta bezrobotna osoba w województwie śląskim jest kobietą, która po urodzeniu dziecka nie znalazła miejsca na rynku pracy. Liczba poszukujących zatrudnienia młodych matek dramatycznie rośnie od kilku lat. Paradoksalnie jednak w tym samym czasie liczba urodzin wyraźnie się zmniejszyła.

Jest dużo gorzej niż jeszcze pięć lat temu

Wedle ostatnich danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, na niespełna 204 tysiące bezrobotnych zarejestrowanych pod koniec października w pośredniakach naszego regionu, ponad 22 tysiące stanowią kobiety, które po urlopie macierzyńskim bądź rodzicielskim nie wróciły już do pracy (matki stanowią ponad 20 procent wszystkich bezrobotnych kobiet). To o niemal 2 tysiące więcej niż rok temu o tej samej porze i 9 tysięcy więcej niż w październiku roku 2008.

Można oczywiście stwierdzić, że to naturalne, bo w ciągu tego okresu liczba bezrobotnych niemal się podwoiła. Z drugiej strony jednak "kandydatek" na bezrobotne młode matki ubyło, bo w porównaniu do roku 2008 liczba urodzin była w 2012 r. mniejsza o blisko 2500, a w tym roku ta dysproporcja prawdopodobnie jeszcze bardziej się pogłębi. Gdzie zatem należy szukać wyjaśnienia przyczyn tego zjawiska?

Obiecywali oddzwonić. I wciąż cisza

Poszukujące zajęcia matki twierdzą, że nie są mile widziane przez pracodawców.

- Można usłyszeć "Pani ma małe dziecko, więc będzie pani stale chodziła na opiekę". A tymczasem ja przez te wszystkie lata ani raz nie opuściłam żadnej dniówki z powodu opieki nad dzieckiem - mówi Agnieszka Kwiecińska z Jastrzębia-Zdroju.
Pierwszej pracy szukała dopiero po urodzeniu dziecka, ale - jak dziś wspomina - gdyby nie rekomendacja znajomej, to pewnie by jej nie znalazła.

- Trzeba albo samemu próbować coś otworzyć, albo liczyć na znajomości - puentuje pani Agnieszka.

Podobnie uważa kolejna jastrzębianka, Małgorzata Zając. Jej zakład upadł, gdy była na urlopie wychowawczym. Późniejsze poszukiwania pracy przypominały walenie głową w mur.

- Na rozmowie kwalifikacyjnej słyszałam "Oddzwonimy". I dalej cisza - wspomina.

To nie wina pracodawcy, ale całego systemu

Zdaniem dr Eweliny Wiszczun, specjalistki od rynku pracy z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego, winna jest jednak nie tyle postawa konkretnych pracodawców, ile cały system prawny, który skłania ich do takich właśnie zachowań.
- Rynek pracy nie nadąża za sytuacją. Brakuje elastycznych form zatrudnienia: telepracy czy możliwości rozpoczynania i kończenia pracy o różnych godzinach - tłumaczy dr Wiszczun.

Jak dodaje, nastawienie pracodawców mogłoby też zmienić wprowadzenie jakiejś formy rekompensaty finansowej za ryzyko, jakie ponoszą zatrudniając młode matki.

- Gdyby na przykład pracodawcy nie musieli płacić za absencję chorobową, to pewnie byliby bardziej zainteresowani zatrudnieniem młodych matek - podpowiada dr Wiszczun.

Bruksela była gotowa płacić nawet za nianię

Na razie jednak w roli "dobrego wujka" występuje wyłącznie Unia Europejska. A mówiąc ściślej - występowała, bo dziś te czasy stanowią już przeszłość. Jak wspomina Paulina Cius, rzeczniczka Wojewódzkiego Urzędu Pracy, Bruksela, dając pieniądze na programy aktywizujące bezrobotnych, mocno premiowała przy tej okazji właśnie młode matki.

Dotyczyło to zarówno projektów mających zachęcać pracodawców do zatrudniania młodych matek, jak też tych, które miały skłonić te kobiety do zakładania własnych biz-nesów.

- W ramach programu "Mama pracująca nie mniej kochająca" projektodawca zapewnił nianię dla dzieci wszystkich matek, które wzięły w nim udział. Przez trzy miesiące, kiedy te kobiety korzystały ze stażu, ich dziećmi w godzinach pracy zajmowały się wykwalifikowane opiekunki - mówi Paulina Cius.

Tyle że dziś unijne programy pomocowe w ramach aktualnego budżetu Wspólnoty już się kończą, więc i pieniędzy na wsparcie młodych matek brak. Do czasu następnego zastrzyku z Brukseli prawdopodobnie będą musiały radzić sobie same.

Nasz komentarz

Jakieś dwa lata temu z hukiem wielkim upadł mit na temat tego, że Polki nie chcą rodzić dzieci z pobudek kulturowo-obyczajowych. Bo chcą się realizować zawodowo, bo kariera, bo nie odpowiada im już tradycyjna rola kobiety piorącej pieluchy itd. Okazało się bowiem, że Polki, które wyjechały do Wielkiej Brytanii, przegoniły pod względem dzietności wszystkie inne mieszkające na Wyspach nacje, dystansując m.in. Pakistanki oraz kobiety z Ban-gladeszu. Nagle zmienił im się światopogląd? Już nie chciały robić karier? Śmiem wątpić. Może po prostu nie musiały już dokonywać wyborów w myśl zasady "albo jedno, albo drugie". Może okazało się, że da się te sprawy pogodzić i że po odchowaniu dziecka jest dokąd wrócić? U nas tymczasem młode matki na długie lata lądują w pośredniakach, bo nie mieszczą się w biznesplanie firmy, a demografowie snują katastroficzne wizje wyludniających się miast i coraz bardziej niewydolnego systemu emerytalnego. Mnożą się analizy, raporty i wizje specjalnych stref demograficznych. Prawda jest jednak taka, że dopóki młoda matka nie przestanie być w swoim zakładzie traktowana jak persona non grata, to wszystkie te uczone dokumenty będą miały taką wartość jak papier, na którym je wydrukowano. Michał Wroński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!