Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty Energetyk ROW Rybnik: "spółdzielnia" krzywdzi beniaminka?

Leszek Jaźwiecki
Piłkarze Energetyka ROW Rybnik zobaczyli w tym sezonie dwie czerwone kartki i aż 47 żółtych, choć wcale nie należą do boiskowych brutali. W osiemnastu spotkaniach  pięć bramek stracili z rzutów karnych
Piłkarze Energetyka ROW Rybnik zobaczyli w tym sezonie dwie czerwone kartki i aż 47 żółtych, choć wcale nie należą do boiskowych brutali. W osiemnastu spotkaniach pięć bramek stracili z rzutów karnych Jakub Jaźwiecki
Prezes Energetyka ROW Grzegorz Janik nie ma wątpliwości, że jego zespół stracił kilka punktów w wyniku błędnych decyzji sędziów. W specjalnym liście zaapelował do prezesa PZPN o reakcję

Prezes Energetyka ROW Rybnik Grzegorz Janik uważa, że sędziowie krzywdzą jego klub. Po meczu z Olimpią Grudziądz wydał nawet oświadczenie, w którym pisze o "ordynarnych szwindlach niespotykanych nawet na meczach najniższych lig" oraz "o spółdzielni sędziowskiej kręcącej wynikami".

Zaczęło się od Termaliki

Na inauguracyjny mecz beniaminek I ligi z Rybnika pojechał do Niecieczy. Spotkanie, które prowadził Sebastian Tarnowski z Wrocławia zakończyło się remisiem 2:2. - Czerwoną kartką w tym meczu ukarany został Sławek Szary, straciliśmy bramkę z karnego, a drugiego gola dla gospodarzy najzwyczajniej nie było - wylicza błędy sędziego Henryk Frysztacki, sekretarz klubu. - Piłka odbiła się od poprzeczki, ale nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej - z przekonaniem dodaje rybnicki działacz.
Miesiąc później rybniczanie ponieśli pierwszą ligową porażką. Przegrali niespodziewanie u siebie z Sandecją Nowy Sącz 2:3, a arbitrem tego meczu był Dawid Bukowczan z Żywca. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry nowosądeczanie wywalczyli rzut karny, który na bramkę zamienił Adam Mójta.

Gospodarze nie rezygnowali, dwukrotnie - raz Daniel Feruga, a za drugim razem Marcin Grolik - w doliczonym czasie posłali piłkę do bramki Marcina Cabaja, ale za każdym razem arbiter dopatrywał się spalonego zawodników Energetyka.- To się w głowie nie mieści, mieliśmy ten mecz wygrany, prowadziliśmy przecież już 2:0- dziwi się sekretarz klubu. - Na pewno utrzymalibyśmy ten wynik, gdyby nie błędy sędziego - dodaje.

Gole w doliczonym czasie

Rybniczanie mieli też wiele pretensji do Tomasza Garbowskiego, który sędziował mecz na stadionie przy ulicy Gliwickiej z Dolacanem Ząbki (2:2). Gospodarze prowadzili jeszcze w 93 min, ale wtedy Dolcan przeprowadził ostatni atak po którym Rafał Grzelak z bliska wepchnął piłkę do siatki. Sędzia najpierw odgwizdał pozycję spaloną, ale potem wskazał na środek. - Dla mnie jest to kuriozum, że sędzia zmienia decyzję po sugestii i protestach piłkarzy Dolcanu - dziwił się Ryszard Wieczorek, który był wtedy jeszcze trenerem Energetyka.
- Sędzia dyskutował z zawodnikami Docanu przez 52 sekund, mamy to nagrane na taśmie - dodaje Frysztacki.

Skończyło się na Termalice

Potem przyszła pora na mecz z Puszczą Niepołomice (przegrany przez Energetyk 0:1), w którym sędzia Paweł Malec z Łodzi nie uznał gola w doliczonym czasie Mariusza Muszalika.

Oliwy do ognia dolał Jacek Małyszek z Lublina, który prowadził mecz z Olimpią Grudziądz. Zdaniem rybniczan Marcin Grolik niesłusznie został ukarany czerwoną kartką, a zespół rzutem karnym. - To była walka bark w bark, nie było faulu - zapewniał piłkarz. Jakby tego było mało arbiter nie odgwizdał ewidentnego faulu na Rafale Kurzawie.

- Zostaliśmy okradzeni przez sędziego - napisał w swoim oświadczeniu prezes Janik. - I nie pomogą żadne tłumaczenia. Dopóki prezes PZPN Zbigniew Boniek nie wdroży zapowiadanego programu naprawczego w stosunku do sędziów, to na znak protestu nie wezmę udziału w spotkaniu opłatkowym organizowanym przez związek czytamy w liście do prezesa PZPN.

Nie chcą Rybnika w I lidze

Po tym meczu wydawało się, że już nic złego ze strony sędziów nie spotka beniaminka. Nic z tego. W kolejnym meczu znowu z Termaliką, rozpoczynającym rundę reważową arbiter Tomasz Kwiatkowski z Warszawy podyktował rzut karnym po czystym wślizgu Sławomira Szarego. - To są k... jakieś jaja! Nawet przeciwnicy zgodnie powiedzieli, że absolutnie karnego nie było - złościł się schodząc do szatni obrońca Energetyka.

To jeszcze nie koniec. W doliczonym czasie sędzia uznał bramkę po strzale Rafała Kujawy, choć bramkarz Marcin Skrzeszewski zapewnia, że wybił piłkę jeszcze przed linią bramkową.

- Można się pomylić raz, ale w naszym przypadku sędziowie mylą się na naszą niekorzyść prawie w każdym meczu. To chyba coś nie tak. Ktoś chyba nie chce, żeby w Rybniku była pierwsza liga - zastanawia się sekretarz klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!