Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autonomia jest opłacalna, czy to bałagan i pusta kasa?

Teresa Semik
Mitem jest, że Śląsk sam się utrzyma ze swoich podatków
Mitem jest, że Śląsk sam się utrzyma ze swoich podatków 123RF
Czy autonomiczne województwo śląskie, teoretycznie, byłoby w stanie samo się utrzymać, gdyby jakimś cudem powstało? Na to zasadnicze pytanie nie znają odpowiedzi nawet zagorzali zwolennicy takich rozwiązań, choć słowem "autonomia" szermują niemal na co dzień i w każdej publicznej debacie. A że nie znają odpowiedzi, to pewne, bo nikt nigdy nie wyliczył, jaki jest bilans przepływu środków z województwa śląskiego do centrali, a potem ich redystrybucja do regionu. Bez tych wyliczeń wszelka dyskusja, co się komu opłaca i należy, jest bezprzedmiotowa.

Wiadomo jedynie, ile pieniędzy trafia do budżetu państwa za pośrednictwem organów podatkowych, mających siedzibę na terenie woj. śląskiego, na przykład w 2011 roku - ponad 23,6 mld zł. Ile wróciło w najróżniejszej postaci - nie wiadomo, bo nikt takiej sprawozdawczości w Ministerstwie Finansów nie prowadzi.

Mitem jest to, że mieszkańcy Śląska ze swoich składek na ubezpieczenie utrzymują służbę zdrowia w innych regionach. Różnica między tym, co wpłacamy do NFZ, a co potem wraca do śląskiego NFZ, wynosi zaledwie 360 mln zł. To cała nasza solidarność z biedniejszymi. A mamy najwięcej łóżek szpitalnych w stosunku do liczby mieszkańców. Prof. Andrzej Barczak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach zapewnia, że gospodarka śląska stoi mocno na nogach, ale jej siłą są małe i średnie przedsiębiorstwa, nie zaś górnictwo i hutnictwo.

Barierą dla samodzielności regionu są górnicze emerytury. Że do nich dopłacają inni, nie wątpi prof. Marian Mitręga, politolog z Uniwersytetu Śląskiego. Ile dopłacają? Tego w ZUS-ie nikt nie analizuje. Woj. śląskie samo nie poradzi sobie także z nakładami na kosztowną rewitalizację obszarów zdegradowanych przez przemysł.
Gospodarka śląska ma przyzwoitą konstrukcję, dlatego nie boję się słowa "autonomia" - mówi prof. Marian Mitręga. - Gdyby tę autonomię dziś wprowadzić, byłby bałagan większy niż w Kolejach Śląskich.

Jestem gotowy rozpocząć dyskusję o autonomii bez strachu w oczach - dodaje profesor Mitręga, kierownik Zakładu Polityki Społecznej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ale zastrzega, że ma na myśli samorządzenie, a nie autonomię w wydaniu z II RP, sprzed wojny.

Ta dyskusja o samorządzeniu czy - jak kto woli - autonomii, ma sens tylko wtedy, jeśli najpierw uda się ustalić, ile województwo śląskie daje pieniędzy do wspólnego worka w centrali, a ile potem z Warszawy wraca do regionu. Ten bilans nie jest prosty do ustalenia, a nie zakładam, że jest skrywany przed opinią społeczną.

- Wielokrotnie zwracałem się o dane dotyczące tych przepływów środków finansowych, bo mieszkańcy regionu mają prawo do tej informacji i nie otrzymałem odpowiedzi - mówi poseł Zbyszek Zaborowski.

Wiemy, że za pośrednictwem organów podatkowych z siedzibą w woj. śląskim wpływa do budżetu państwa co roku ponad 23 mld zł. Droga powrotna tych pieniędzy robi się zawiła, a nawet nieznana. Hanna Majszczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów pisze, że resort "nie prowadzi szczegółowej sprawozdawczości, na podstawie której możliwe byłoby wyodrębnienie całości wydatków ponoszonych na finansowanie zadań realizowanych na rzecz województwa śląskiego".

Do zdrowia dokładamy grosze

W śląskim oddziale NFZ nie wiedzą, ile rocznie wpływa składek od ubezpieczonych mieszkańców woj. śląskiego.
Ministerstwo Finansów, w odpowiedzi na interpelację posła Zaborowskiego, podaje, że w 2010 r. wpłaciliśmy o 360 mln zł więcej niż dostaliśmy z powrotem. Zaledwie tyle wyniosła nasza solidarność z resztą kraju. Statystycznie każdy mieszkaniec naszego województwa dołożył innym regionom do służby zdrowia niespełna 80 zł.

Od lat pod względem wielkości środków przyznanych nam przez NFZ, woj. śląskie zajmuje drugie miejsce w kraju, po mazowieckim. I tak w planach na 2014 rok woj. mazowieckie otrzyma na służbę zdrowia - 8,7 mld zł, śląskie - 7,6 mld zł, a wielkopolskie - 5,5 mld zł, małopolskie - 5,3 mld zł, pomorskie - 3,6 mld zł, lubuskie - 1,6 mld zł.

W opiece zdrowotnej nie wszystko nam się podoba, ale na tle kraju nie jesteśmy gorzej traktowani, a tym bardziej wykorzystywani. To do nas przyjeżdżają pacjenci z całego kraju, bo mamy na wysokim poziomie kardiochirurgię, onkologię, okulistykę, oparzeniówkę, urazówkę. Zajmujemy pierwsze miejsce w kraju pod względem ilości łóżek szpitalnych w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.

Podobnie jak w całej Polsce, najczęstszymi przyczynami zgonów w woj. śląskim są choroby układu krążenia (45,5 proc.) oraz nowotwory (26 proc.). Problemem jest tu wysoka zachorowalność i największy odsetek zgonów z powodu... gruźlicy.

Naszą siłą małe i średnie firmy

Województwo śląskie wytwarza ponad 13 proc. produktu krajowego brutto (PKB), co daje nam drugie miejsce w kraju, po mazowieckim. Ale sam przyrost tego PKB był w ostatnim dziesięcioleciu dużo niższy niż w innych regionach. To oznacza, że w przyszłości może znacząco zmniejszyć się znaczenie regionu w gospodarce kraju.

Najlepiej rozwijającymi się obszarami są u nas podregiony: gliwicki i tyski. Wysokie tempo wzrostu PKB notuje też Rybnik.
- Gospodarka śląska stoi na mocnych nogach, ale nadal funkcjonują mity, z którymi trudno walczyć, jakoby Śląsk stał na węglu i stali. A to jest nieprawda - mówi prof. Andrzej Barczak, ekonomista. - Siłą śląskiej gospodarki są małe i średnie przedsiębiorczości. Te małe i średnie firmy dostarczają już trzy czwarte regionalnego PKB.

Pod względem liczby zarejestrowanych firm Śląskie znów zajmuje drugie miejsce, po woj. mazowieckim. Jest tu około 450 tys. podmiotów gospodarczych. Gdy jednak odniesiemy tę ilość do liczby mieszkańców, to już nie wychodzi, że jesteśmy szczególnie przedsiębiorczy. Gdzie indziej jest lepiej.

Mamy jeszcze jeden dobry wynik - jesteśmy krajowym liderem pod względem wartości eksportu (prawie 16 proc. eksportu krajowego).

Naszym atutem jest też Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, w której ulokowało swoją działalność ponad 50 podmiotów związanych tylko z motoryzacją. Pozostałe funkcjonują w branży metalowej, budowlanej, maszynowej. Dominuje kapitał włoski, niemiecki, amerykański. Co trzeci inwestor w KSSE to firma krajowa.

- Czy możemy być autonomiczni? - zastanawia się prof. Barczak. - Nie, to jest mit w państwie unitarnym. Mówmy o regionalizmie, o silnym regionie.

Bariera pierwsza: przywileje

Emerytury w woj. śląskim są wyższe o ponad 20 proc. niż w innych częściach kraju.

Do 2008 roku ZUS publikował dane, ile lat górnicy płacą składki, a jak długo je pobierają. Już takich opracowań nie robi. Nikt nie broni górnikom przechodzić na wcześniejsze emerytury, ale za to powinni płacić wyższe składki. Jeżeli, bowiem, pobierają świadczenia wyższe niż sami dokładają do systemu, jest to niesprawiedliwe.

Górnictwo, sektor strategiczny, stanowi o bezpieczeństwie energetycznym kraju. A wiadomo, że każde bezpieczeństwo kosztuje. W Jastrzębiu zarabiają średnio 7.370 zł. - Górnicy to być może najpotrzebniejsza klasa zawodowa w Polsce z punktu widzenia interesu całego narodu, a bez węgla Polska nie byłaby pewna swojej niepodległości - przekonywał premier Donald Tusk z okazji Barbórki.

Jak porównamy wydajność w polskich kopalniach z wynikami amerykańskich czy australijskich, to się okaże, że tam jest ona kilkakrotnie wyższa. Mamy rozbudowane fronty robót i w związku z tym przerost zatrudnienia. - Struktury organizacyjne naszych kopalń muszą ulec uproszczeniu, jeżeli chcemy poprawić wyniki finansowe - mówił przy okazji tej Barbórki dr inż. Piotr Litwa, prezes Wyższego Urzędu Górniczego.

Złośliwi dodają, że górnictwo zatrzymało się w socjalizmie. Dowód? Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia dla polskiego górnictwa było nieopłacalne. A w rękach Czechów jest opłacalne!

Do tego wszystkiego mamy przerost zatrudnienia w sprywatyzowanych przedsiębiorstwach. Przeciętna liczba pracowników przypadająca na jedno przedsiębiorstwo poddane prywatyzacji w latach 1990-2011 wynosi aż 255. Średnia dla całego kraju jest niższa o 69 osób.

Bariera druga: nakłady na ochronę środowiska

Wciąż emisja zanieczyszczeń gazowych i pyłowych jest u nas największa. Połowa zbadanych wód podziemnych nie spełnia norm dla wód pitnych. Stan wód powierzchniowych oceniany jest jako "zły". Pod względem ilości gruntów wymagających rekultywacji - długotrwałej i kosztownej - też zajmujemy czołowe miejsce.

Zdaniem prof. Mitręgi, potrzebne nakłady na ochronę środowiska są barierą, której region sam nie pokona. - Dlatego z tą autonomią dziś trzeba poczekać - dodaje.

W Strategii Rozwoju Województwa Śląskiego "Śląskie 2020+" założyliśmy, że to administracja rządowa będzie naszym głównym partnerem w poszukiwaniu ładu przestrzennego, w tym rewitalizacji zdegradowanych przez przemysł terenów. Bez oglądania się na Warszawę niewiele sami zrobimy.

Decentralizacja władzy i finans**ów

Mamy 45 wyższych uczelni, ale tylko dwa kierunki notują wzrost studentów: Śląski Uniwersytet Medyczny oraz szkoły artystyczne. Pięknie, ale bezproduktywnie.

Prof. Jan Malicki, dyrektor Biblioteki Śląskiej, próbuje doszukać się większych korzyści w lansowanych związkach Katowic z Krakowem, dla którego stajemy się zapleczem gospodarczym. - Kraków zawsze był skierowany do wewnątrz, a nie na zewnątrz - wyjaśnia profesor. - Opolszczyzna i dalej Wrocław, to jest ten kierunek historyczny, który należałoby obierać.
Można odnieść wrażenie, że szukamy swojego szczęścia trochę po omacku. W tej sytuacji wywoływanie hasła: "autonomia", w jej przedwojennym znaczeniu, nie minie, bo jest orężem regionalistów wciąż chwytliwym. Choć naiwnym.

- W dobie globalnej gospodarki, budowania wspólnej Europy, zabieganie o autonomię i odgradzanie się opłotkami od innych uważam za anachronizm - mówi poseł Zbyszek Zaborowski. - Konieczna jest natomiast pogłębiona samorządność, zwłaszcza na szczeblu wojewódzkim. Za większą samodzielnością finansową musi pójść większa odpowiedzialność za przyszłość regionu.

***

Samorząd województwa określa strategię rozwoju uwzględniającą następujące cele:
1) pielęgnowanie polskości, rozwój i kształtowanie świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej mieszkańców, pielęgnowanie i rozwijanie tożsamości lokalnej;
2) pobudzanie aktywności gospodarczej;
3) podnoszenie konkurencyjności oraz innowacyjności gospodarki;
4) zachowanie wartości środowiska kulturowego i przyrodniczego;
5) kształtowanie i utrzymanie ładu przestrzennego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Autonomia jest opłacalna, czy to bałagan i pusta kasa? - Dziennik Zachodni