Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Sąd wie, co komu w duszy (śląskiej) gra. Naród śląski czy mniejszość etniczna kłuły w oczy

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat arc.
I znowu huragan. Można było go uniknąć, gdyby nie skuteczna skarga kasacyjna prokuratury zgłoszona do Sądu Najwyższego po wcześniejszym zarejestrowaniu Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Ta organizacja nie odgrywa poważniejszej roli na scenie politycznej. A jednak jej nazwa - teraz widzimy to wyraźnie - niektórych kłuła w oczy.

CZYTAJ OPINIE, FELIETONY, KOMENTARZE I WYWIADY NA DZIENNIKZACHODNI.PL [WEJDŹ]

Błąd popełniono w ustawie z roku 2005, nie wpisując Ślązaków na listę mniejszości etnicznych, choć o ich odrębnościach kulturowych pisano dość zgodnie od wielu dziesięcioleci, nie wyłączając poważnych naukowców, historyków i socjologów polskich.

Jeśli zaś sprawa ta nie mieściła się w obrębie otwartej debaty publicznej, to tylko z powodów cenzuralnych - oczywistych i powszechnych w czasach PRL-u. Ale nawet wtedy - wprawdzie w zamkniętym układzie, na gruncie nauk społecznych - raczej nie kwestionowano śląskich odmienności. Nawet jeśli prowadziły one do zderzeń i dysonansów, rozmijania się nadziei i oczekiwań. Pisał o tym już 30 lat temu m.in. Eugeniusz Kopeć w książce "My i oni na polskim Śląsku (1918-1939)".

Prace nad nową ustawą ślimaczyły się przez parę lat. Długo nie potrafiono uwzględnić zmian ustrojowych, pokoleniowych i mentalnych. Także ambicji i aspiracji, a przede wszystkim - potrzeby odreagowania na lata kłamliwej propagandy i istnienia tzw. białych plam w historii. Wtedy nie wykorzystano tej szansy, oddając wolne pole dla postaw ekstremalnych, manifestujących się w różnych, przeciwstawnych i skonfliktowanych ze sobą środowiskach. Łatwo przewidzieć, że teraz dojdzie do usztywnienia i radykalizacji poglądów.

Katalog nieporozumień i uproszczeń stosowanych w tym sporze, przeradzającym się w nieprzyjemną bitwę ideologiczną, jest bardzo długi. Wynika z pomijania już dawno ustalonych faktów, potwierdzonych w badaniach prowadzonych także po II wojnie światowej. Historycznie rzecz biorąc, Ślązak - jeśli w ogóle wybierał - to jedną z trzech opcji narodowych: niemiecką, polską bądź (rzadziej) czeską. Bywało, że w swoim życiu, wskutek rozmaitych doświadczeń, jedną porzucał na rzecz innej. Czy muszę powtarzać, że nierzadko w obrębie tej samej rodziny jedni deklarowali się jako Polacy, a inni jako Niemcy? Ale to nie musiało oznaczać zdrady i zaprzaństwa. Potwierdzi to każdy socjolog, który analizował labilność grup pogranicznych, niekiedy wielojęzycznych i po prostu etnicznie niejednorodnych, wymieszanych. Podobne zjawiska obserwowane były i są w tych częściach Europy, gdzie również często dochodziło do zmian przynależności państwowej spornych terenów. Nieprzypadkowo więc - sto lat temu - Ślązaków porównywano do Alzatczyków.

Tę dysputę obciąża jeszcze jeden grzech pierworodny. Po I wojnie światowej i przed plebiscytem Wojciech Korfanty oceniał, że aż 1/3 ludności autochtonicznej unika jednoznacznych deklaracji narodowościowych. I właśnie o dusze tych ludzi toczyła się ówczesna walka propagandowa i polityczna. Nie znaczyło to jednak, że tylko ci ludzie byli "prawdziwymi" Ślązakami i niejako protoplastami dzisiejszej "narodowości śląskiej". Ślązak i wtedy, i dzisiaj również ma prawo do takiej identyfikacji, która wydaje mu się najbliższa. Niezależnie od tego, jak formułują je suche zapisy ustawowe i język administracji państwowej.

Nie jest więc mądre nazywanie Ślązaków "zakamuflowanymi Niemcami" (bo wielu Ślązaków było i jest Niemcami, także żyjącymi w granicach dzisiejszej RP), ani stawianie przy nich bezwarunkowego znaku równości z narodowością polską, skoro kilkaset tysięcy obywateli naszego kraju inaczej określa swą tożsamość. Ten upór, z jakim instytucje państwowe próbują zdefiniować to, "co komu w duszy gra", przypomina usiłowania profesora Pimki z prozy Witolda Gombrowicza, który domagał się miłości do twórczości Juliusza Słowackiego, bo on "wielkim poetą był". No ale co zrobić, skoro niejednego uczniaka wiersze polskiego wieszcza jednak "nie zachwycają"?

Skutki będą mizerne. Grozi nam kolejna fala antypolonizmu, którego właściwie w ogóle nie było na początku transformacji ustrojowej. Cofamy się zatem o ćwierć wieku. Wysoką cenę przy urnach wyborczych zapłacą główne partie polityczne, które jakoś w innych, ważniejszych kwestiach, nawet o krok nie zbliżają swych stanowisk. Dziwne, w sprawach śląskich właściwie mówią jednym głosem.

Krzysztof Karwat
publicysta

Zgadzasz się z autorem? Masz inne zdanie? NAPISZ KOMENTARZ


*Regionalna lista płac. Sprawdź, ile zarabiają [ZAROBKI OD 100 ZŁ DO 1 MLN ZŁ]
*Kuchenne Rewolucje w Tychach: Dom Bawarski Tychy Magdy Gessler [ZDJĘCIA + WIDEO]
*Najpiękniejsze polskie kolędy [POSŁUCHAJ i WYBIERZ]
*Najlepsze prezenty na święta Bożego Narodzenia [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!