Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruben Jurado, Hiszpan z Piasta podczas świąt spotka się z Sergio Ramosem

Tomasz Kuczyński
Polskie fanki wzdychają na jego widok, zdarza się, że składają mu oferty randek przez Facebooka. Hiszpański napastnik Piasta Gliwice Ruben Jurado ma jednak serce zajęte, w dodatku przez dwie kobiety swego życia - żonę Stelę i czteroletnią córkę Indię. Po półrocznej rozłące spędzi z nimi święta i sylwestra.

Imiona na ochraniaczach

Jurado, gdy w 2011 r. przyjechał do Gliwic, imiona żony i córki miał wygrawerowane na butach.

- Teraz mam imiona obu moich kobiet na ochraniaczach zakładanych na piszczele - uśmiecha się Hiszpan, który wychował się i mieszka w Sewilli. - Na nodze mam tatuaż z imieniem córki. Przy świętach najważniejsza jest dla mnie rodzina i spędzanie z nią czasu, bo pół roku nie było mnie z nimi. Chcę ten czas maksymalnie wykorzystać na bycie razem. Podczas mojego pobytu w Polsce moi bliscy mnie nie odwiedzali. Mają swoje życie, pracę, brakuje im czasu na odwiedziny, wyprawę do Polski.

Żona Rubena pracuje i zajmuje się domem. Nie wiadomo jeszcze, czy córka pójdzie w sportowe ślady taty. - Na razie India lubi tańczyć, dlatego zapisaliśmy ją do szkoły tańca - informuje z uśmiechem zawodnik Piasta.

Kraków zrobił wrażenie

Ruben Jurado źle znosi niskie temperatury, tęskni za hiszpańskim ciepłem. Kiedy jest zimno, większość czasu spędza w domu, przed telewizorem, komputerem lub grając w play station.

- W telewizji oglądam głównie seriale. Trudno mi się oderwać od piłki nożnej, oglądam mecze ligi hiszpańskiej. Rzadko wychodzę na miasto, szczególnie teraz, gdy jest zimno, czasami pójdę na kawkę albo coś zjeść. Jestem domatorem. Niskie temperatury utrudniają mi grę i codzienne życie, nie jestem do tego przyzwyczajony. Używam przed meczami rozgrzewających maści i kremów, nawet na stopy - zdradza Jurado, który potrafił jednak wykorzystać czas milszych temperatur na podróże.

- Przed przyjazdem do Polski słyszałem o papieżu Janie Pawle II, Lechu Wałęsie, Jerzym Dudku. Teraz dzięki grze w Piaście zobaczyłem wiele polskich miast, stadionów, interesuję się polską piłką nożną. Polska mi się bardzo podoba, trochę już zwiedziłem. Byłem w Oświęcimiu, Warszawie, Krakowie, który jest piękny i zrobił na mnie duże wrażenie. Jeździłem też w pobliskie góry. A Gliwice? Znam je już na pamięć, lubię to miasto - podkreśla Hiszpan.

Tata kibicuje Piastowi

Największym fanem Rubena jest jego ojciec, który pracuje w browarze Heinekena.

- Tata zaraził kolegów w pracy kibicowaniem Piastowi - mówi Jurado. - Przywożę im prezenty w postaci koszulek i innych klubowych pamiątek. Faktycznie, dzięki mojej grze tutaj oni stali się kibicami Piasta, interesują się polską ligą. Tata jest na bieżąco, śledzi nasze mecze w internecie, jest szczęśliwy, kiedy na przykład strzelę bramkę i potem przekazuje te wieści reszcie rodziny. Tata był piłkarzem, grał w Sewilli w drugiej lidze, dlatego ja też gram w piłkę. Nie miałem innego pomysłu na życie. Futbol zawsze był na pierwszym miejscu, czy to w telewizji, czy na podwórku.

Rodzeństwo Rubena nie połknęło piłkarskiego bakcyla.

- Jest nas czwórka, mam dwie siostry i brata. Brat jest starszy ode mnie, próbował grać w piłkę, ale nic z tego nie wyszło - mówi strzelec siedmiu bramek w tym sezonie ekstraklasy.

Polski? Dużo rozumiem!

Ruben Jurado trafił do Piasta za sprawą Andrzeja Janeczki, wieloletniego prezesa Stowarzyszenia Polaków w Hiszpanii "Nasz Dom" w Getafe, który polecił piłkarza gliwickim działaczom i trenerom.

- Jasne, że miałem wątpliwości, czy grać w Polsce - nie kryje Jurado. - To było ryzyko, ale życie jest ryzykiem, więc postanowiłem spróbować. Wyszło mi to na dobre, co mnie bardzo cieszy. Mogę śmiało powiedzieć, że to była dobra decyzja. Wierzyłem w siebie od początku, czułem, że mogę tutaj dać z siebie coś dobrego.

Hiszpańska kolonia w Piaście była większa, choć Ruben przyjechał jako pierwszy. Potem towarzyszyli mu Alvaro Jurado, Fernando Cuerda, teraz drugim Hiszpanem w drużynie jest Carles Marc Martinez.

- Nie ma dla mnie znaczenia, czy gram z Polakami, czy Hiszpanami, ale w codziennym życiu jest mi to bardzo pomocne. Spędzamy razem dużo czasu, wzajemnie sobie pomagamy - podkreśla Ruben, na co dzień korzystający z tłumacza, ale podobno robi postępy w języku polskim.

- Już bardzo dużo rozumiem, ale z mówieniem jest ciągle problem - śmieje się Hiszpan. - Na boisku nie ma kłopotów z komunikacją, język piłkarski jest uniwersalny. Jak ktoś do mnie krzyczy na przykład "plecy", to dobrze wiem, o co chodzi.

Prezenty od Trzech Króli

Hiszpański okres świąt trochę różni się od polskiego. Prezenty dostaje się głównie 6 stycznia, w święto Trzech Króli, czyli Objawienia Pańskiego.

- 25 grudnia święty Mikołaj przychodzi głównie do małych dzieci, tak będzie w przypadku mojej córeczki. Byłem grzeczny w tym roku, więc mam nadzieję, że ja też coś dostanę pod choinkę - uśmiecha się Jurado. - Nie słyszałem o tym, żeby Mikołaj był już 6 grudnia, tak jak w Polsce. Z 5 na 6 stycznia przychodzą Trzej Królowie i przynoszą prezenty. Można ich spotkać na ulicy rozdających dzieciom cukierki, zabawki. W Hiszpanii bardzo uroczyście obchodzi się święto Trzech Króli. Moje pierwsze piłkarskie buty dostałem od mamy z tej okazji. W czasie Wigilii u nas nie ma dzielenia się opłatkiem i życzeń. Życzenia składamy sobie dopiero w sylwestra.

Przyjacielem Rubena Jurado jest gwiazda Realu Madryt i reprezentacji Hiszpanii Sergio Ramos. Znają się od dziecka, grali razem sześć lat w drużynach młodzieżowych Sevilla FC. Są w stałym kontakcie.

- Sergio pyta, jak mi idzie w Polsce, czy wszystko jest OK. Będzie okazja do pogadania w czasie świąt na spotkaniu przyjaciół - cieszy się Ruben.

Dostaje oferty od fanek

Hiszpański piłkarz Piasta nie czuje się gwiazdą, cieszy go, że kibice doceniają jego trud.

- Ludzie podchodzą do mnie, proszą o autograf, wspólne zdjęcia, to jest bardzo miłe. Gwiazda? Nie, jestem zupełnie normalny (śmiech). Najważniejsze jest to, że kibice są zadowoleni z tego, co dla nich robię, i mnie lubią.

Fanki doceniają nie tylko grę Hiszpana, ale też jego... urodę.

- Osiem lat jestem z żoną, moje serce jest zajęte. Mało wychodzę w miasto, więc nie ma okazji do kontaktów z polskimi dziewczynami. Oferty? (śmiech). Jak już są, to przez Facebooka. Żona nie jest zaniepokojona, po prostu mi ufa. Ona wie, że życie z piłkarzem nie jest łatwe, chociażby dlatego, że się jest daleko od siebie - kończy Jurado.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!