Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Karpiel-Bułecka, lider Zakopower: W święta śpiewamy u ojca kolędy [WYWIAD]

Ola Szatan
Sebastian Karpiel-Bułecka spędzi  święta w Zakopanem
Sebastian Karpiel-Bułecka spędzi święta w Zakopanem Andrzej Wiktor
Dlaczego lubi kolędy i święta. Co będzie robił w wieku 80 lat i jakie stereotypy o góralach są mitem. Czy mógłby mieszkać poza Polską? Mówi Sebastian Karpiel-Bułecka, lider Zakopower

Kilka tygodni przed Gwiazdką sprezentowaliście swoim fanom prezent - wydawnictwo "Kolędowo" zawierające też koncert na DVD
Pierwszy raz nagraliśmy kolędy i postanowiliśmy wydać je jako Zakopower. Natomiast faktem jest, że zagraliśmy je już trzy lata temu. Leżały sobie i czekały na tegoroczne święta Bożego Narodzenia.

Dlaczego tyle czasu potrzebowaliście?
Było wiele powodów. Brak czasu, żeby się tym dobrze zająć, dopracować wszystko. Wydanie płyty nie kończy się na samym nagraniu, zawsze jest z tym sporo zamieszania. Na dodatek nasza ostatnia autorska płyta "Boso" osiągnęła dosyć duży sukces, co też spowodowało, że graliśmy bardzo dużo koncertów. I nie było jak się tymi kolędami zająć. Na szczęście teraz nadarzyła się okazja, żeby się kolędom pokłonić.

Nagrywaliście w Kościelisku. To ważne dla ciebie miejsce?
No tak. Tak. To jest wieś, w której się wychowałem, gdzie jest mój rodzinny dom. Dlatego też kolędy zostały nagrane w Kościelisku, miejscu związanym zarówno z rodowodem zespołu, jak i polską tradycją Bożego Narodzenia. Nagrywaliśmy w kościele pod wezwaniem Świętego Kazimierza, pięknym drewnianym kościółku, z ciepłym wnętrzem. Zamysł reżysera był taki, żeby te kolędy były podróżą do świąt, które pamiętamy z dzieciństwa.

A jak ty pamiętasz święta z dzieciństwa?
Są to bardzo miłe wspomnienia. Zawsze kojarzą mi się z dziadkiem i babcią, których już nie ma. Z naszym małym drewnianym domem. Ze śniegiem i zimą Z krzątaniną przedświąteczną, z zapachem choinki i wigilijnych potraw. Z chodzeniem na pasterkę, z takim radowaniem się...

Górale zamykają się w takim własnym kokonie, by wspólnie przez kilka dni świętować i kolędować?
Trudno powiedzieć, czy się zamykają... W tej chwili na Podhalu wiele się zmieniło, ludzie żyją tu z turystyki. Na pewno Boże Narodzenie to okres, który częściej niż zwykle spędzamy z rodziną. Ja w ciągu roku nie mam czasu na takie spotkania, bo cały czas podróżuję, a te święta są okazją, by zaległości rodzinne nadrobić.

Ile osób zasiada u was do kolacji wigilijnej. Bardziej kilkanaście czy kilkadziesiąt osób?
No właśnie nie. Mam dużą rodzinę, ale ona jest rozsiana w różnych stronach świata. Część jest w Stanach Zjednoczonych, W Zakopanem mam brata, siostrę, ojca... Spotykamy się, odwiedzamy, ale każdy jest już wtedy po swojej Wigilii. Nie pamiętam, kiedy było tak, żeby wszyscy zasiedli do jednego stołu na kolację wigilijną. Każdy ma swój dom i mnóstwo ludzi, z którymi musi się spotykać.

A co ze wspólnym śpiewaniem?
Jedynym momentem, kiedy udaje nam się wspólnie zaśpiewać kolędy, to czas, kiedy odwiedzamy naszego ojca.

Zawsze lubiłeś kolędy?
Tak. Myślę, że nie ma takich ludzi, którzy by ich nie lubili....

Uwierz, są.
W takim razie to są dziwacy. Ja bardzo lubię te melodie, które są piękne. Podobnie jak teksty, które często są bardzo wzruszające.

Może zmienią zdanie, jak posłuchają płyty "Kolędowo", zwłaszcza że przemycacie tu nieco inne brzmienia, jest trochę rytmów reggae. Skąd ten pomysł?
Kolędy te zaaranżował Mateusz Pospieszalski, nasz przyjaciel z Częstochowy, który jest oryginalnym producentem i człowiekiem o szerokich horyzontach muzycznych. Dlatego pojawiają się tu fragmenty melodii dopisanych przez niego do głównych, podstawowych linii melodycznych, które mają kolędy. Jeśli chodzi o instrumentarium, to wyniknęło ze składu, jaki brał udział w nagraniu. Jest tam m.in. Thomas Sanchez, który pochodzi z Meksyku, stąd te rytmy południowe, jest wcześniej wymieniony Mateusz, który świetnie improwizuje na saksofonie, czy jego syn Marek. Towarzyszy nam także Antoni Ziut Gralak, który gra na trąbce...

"Kolędowo" jest podsumowaniem jakiegoś etapu w karierze Zakopower?
Nie. Na podsumowania przyjdzie czas, jak będziemy mieć po 80 lat (śmiech). W tej chwili przygotowujemy następny autorski album.

To może wtedy zrobicie płytę z kolędami w klimacie na przykład Mieczysława Fogga?
Jak Bóg da zdrowie, to dlaczego nie!

Ale podobno górale zawsze są zdrowi.
Różnie z tym bywa. Znam też takich, którym zdarza się pochorować. Górale nie są herosami.

To skoro jesteśmy przy góralskich stereotypach... w których jest nutka prawdy, a które możemy obalić?
Na pewno nie do końca jest prawdą, że górale niczym innym się nie zajmują, tylko spożywaniem alkoholu w ilościach przemysłowych! Nie jest prawdą, że nie ma góralskiego wesela, na którym nie byłoby bitki, czyli kolokwialnie mówiąc, lania po mordzie (śmiech). Mitem jest, że górale to ludzie odporni na wszystko, co przynosi im życie. Znam wielu wrażliwych górali, którzy niekoniecznie potrafią problemom stawić czoła. Górale to są normalni ludzie, ze swoimi słabościami, wadami, ale i zaletami. Bez wątpienia są ludźmi uzdolnionymi. Kiedy pojedziemy na Podhale, to zobaczymy tamtejszą piękną architekturę, a przechadzając się po domach, dojdziemy do wniosku, że większość z tych osób potrafi robić bardzo ciekawe artystycznie rzeczy. Malować, haftować, szydełkować...

Mijający rok był kolejnym bardzo udanym dla Zakopower, sporo koncertowaliście za granicą, m.in. w Stanach Zjednoczonych i Chinach.
W Stanach Zjednoczonych grałem już wielokrotnie. Natomiast wizyta w Chinach była wielkim przeżyciem i niesamowitą przygodą. Graliśmy w takich miejscach, gdzie biały człowiek raczej nie dociera. Była pełna egzotyka, którą wspominam z sentymentem i radością. To, jak ci ludzie nas odbierali, jak reagowali na naszą muzykę... Dużo polskich zespołów wyjeżdża do Chin, ale to się bierze też z faktu, że Azjaci są bardzo otwarci i ciekawi naszego świata. Muzycznego i nie tylko. Tam jest mocne zapotrzebowanie na kulturę europejską. Im się wszystko podoba, co jest z Zachodu. I trochę się w tym zatracają. Często zaczynają zatracać swoje tradycje, wierzenia i obrzędy kosztem tego, żeby być bardziej światowym.

Twój dom to Kościelisko? Polska? Myślałeś kiedyś, by się przenieść w inne rejony świata? W końcu sporo podróżujesz.
Jestem Polakiem, tutaj się urodziłem i czuję się najlepiej. Aczkolwiek nie wiem, co mi życie przyniesie. Tak naprawdę dom jest tam, gdzie jest twoja rodzina, najbliżsi, bo oni tworzą ten dom. Nie sam budynek. Trudno mi powiedzieć, gdzie osiądę na stałe. Kiedyś wyobrażałem sobie, że nie dałbym rady żyć poza Polską. A w tej chwili, kiedy udało mi się zobaczyć kawał świata, doszedłem do wniosku, że mógłbym mieszkać gdzie indziej, choć nie wiem, jakbym się tam czuł. Myślę, że to jest na pewno wielkie wyzwanie, być oderwanym od korzeni. Ale może kiedyś tak się wydarzy. Nie będę się zapierał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!