Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Kto w 2014 roku będzie "gonił króliczka"?

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat ARC Dziennik Zachodni
Spoglądam na miniony rok i - niestety - z pamięci nie umiem wydobyć wydarzeń, które mieszkańców województwa śląskiego napawałyby optymizmem.

Wprawdzie cieszyć mogą sygnały ożywienia gospodarczego i świeża perspektywa podziału środków unijnych, ale to wynik procesów o szerszym charakterze, które na razie nie przekładają się na nasze nastroje i codzienne bytowanie. Stąd poczucie napięcia i oczekiwania na głębsze zmiany, których zapowiedzią może być wejście do gry na regionalnym rynku politycznym Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Czy to nowe małżeństwo będzie trwałe? Dzisiaj tego nie wiemy. Jedno jest pewne: hałaśliwy rozpad wcześniejszej koalicji w Sejmiku i próba zmarginalizowania Ruchu Autonomii Śląska, to efekt owego rozedrgania i niepewności, które przenoszą się także do środowisk samorządowych w miastach i gminach, skutkując nieudanymi referendami, m.in. w Gliwicach, Rudzie Śląskiej czy Czeladzi.

Nie ulega wątpliwości, że to już przedwyborcza szarpanina, która ma wyprowadzić działaczy i aktywistów różnych szczebli z getta anonimowości. A i tak niebawem usłyszymy powszechny, ale też irytujący lament, że "nie ma na kogo głosować".
Uderzmy się w piersi własne, nie cudze. Społeczeństwo pozostaje pasywne, słabo się samoorganizuje, niechętnie angażuje w działalność stowarzyszeń pozarządowych i bez poczucia winy rezygnuje z amunicji, jaką jest kartka wyborcza. Dlatego tak skutecznie można je karmić tabloidalną papką i reklamowymi produktami ponadnarodowych korporacji.

Do niedawna, zwłaszcza w stacjach radiowych, królowała jedna z najbardziej obłudnych reklam, z jakimi kiedykolwiek się spotkałem. Wystylizowana na oficjalny komunikat "państwowy", zachęca starsze osoby do wykupienia polisy na życie za złotówkę, czyli - dowiadujemy się - "mniej niż za gazetę".

To przypadek robienia ludziom wody z mózgu, bo w kontekście pojawia się kwota 100 tysięcy złotych, a również ukryta sugestia, że nie warto "przepłacać" i weryfikować wiedzy o rzeczywistości ekonomicznej naszego państwa i regionu w "gazetach".

A na śląskim "placu"?... Elektorat RAŚ-u i innych bratnich organizacji może mieć w przyszłym i kolejnym roku kłopot, bo autonomiści i radykalni regionaliści odżegnują się od udziału w polityce ogólnopolskiej i deklarują niechęć do obejmowania posad czy funkcji w instytucjach bądź spółkach publicznych. Rzecz jasna, taka postawa znajduje poklask i buduje zaufanie. Ale jest też druga strona medalu.

Pozbawiając się dostępu do narzędzi, za których pomocą można mieć wpływ na rzeczywistość, pozostaje się w jałowej przestrzeni, gdzie ulokowanych postulatów i celów zrealizować się nie da. Autonomiści będą więc jedynie "gonili króliczka", ale nie po to, by go "złapać" do roku 2020? Tę bowiem datę - przypomnę - zadeklarowano jako graniczną, przełomową.
Skoro tak, to wydaje się, że bez uchylenia dla mnie niezrozumiałego zakazu kandydowania do parlamentu i bez - mimo wszystko - szukania jakichś rozsądnych mariaży z partiami politycznymi, owej "godziny zero" nie da się nawet odrobinę urealnić. Wszystkie najważniejsze decyzje zapadają w stolicy. Takie mamy realia ustrojowe.

Bez "swoich ludzi" w Sejmie czy Senacie, nawet gdyby ta reprezentacja miała być symboliczna, niewiele można zrobić. Zgoła nic. A na rewolucyjne zmiany w ordynacji wyborczej nie ma co liczyć. Główne siły polityczne na nie się nie zgodzą, a pomysły, by pozbawić partie dotacji budżetowych, to jedynie mydlenie oczu.

Tymczasem wizerunek Śląska i jego mieszkańców został znowu nadszarpnięty. Kurs na wzmacnianie regionalnej tożsamości zderza się z murem niezrozumienia, niechęci, w najlepszym przypadku - obojętności. Nie sądzę, by skandale z Kolejami Śląskimi, skutkujące czystkami personalnymi w rządzącej partii, miały na to wielki wpływ.

Także kłopot, jaki mamy wszyscy ze Stadionem Śląskim, pozostaje poza uwagą opinii ogólnopolskiej, bo największe metropolie swoje areny sportowe już mają, a sentyment do szczęśliwego chorzowskiego "Kotła Czarownic" chyba już zupełnie wygasł. Spór wokół Muzeum Śląskiego - mimo wszystko - też miał charakter lokalny.

Decydujący jest odrestaurowany stereotyp roszczeniowego Ślązaka górnika, który nie dość, że chce więcej niż mu się należy, to jeszcze na dodatek - i to jest poniekąd "nowość" - wszystkich truje.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Najpiękniejsze kolędy [TEKSTY + MUZYKA] Która najlepsza? ZAGŁOSUJ
*Najlepsze piosenki świąteczne na Boże Narodzenie PLAYLISTA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karwat: Kto w 2014 roku będzie "gonił króliczka"? - Dziennik Zachodni