Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolne soboty w PRL-u, czyli czemu nie staje wzorców dobrej zabawy

Monika Krężel
W 1981 r. były trzy wolne soboty i jedna pracująca. Sklepy miały dyżury, więc  mogliśmy pożytecznie zagospodarować czas wolny
W 1981 r. były trzy wolne soboty i jedna pracująca. Sklepy miały dyżury, więc mogliśmy pożytecznie zagospodarować czas wolny ARC/władysław morawski
1981 rok. Hura! Mamy wolne soboty! Co będziemy robić? Panie - prać, sprzątać i stać w kolejkach. Panowie - jeździć na wycieczki. Oj, o gender nikt chyba wtedy nie słyszał... No więc jak te soboty spędzaliśmy? Pisze Monika Krężel

Związkowcy walczyli o wolne soboty jak lwy. Były one jednymi z 21 postulatów z sierpnia 1980 roku w Gdańsku, zapisano je też w porozumieniach jastrzębskich. Nic dziwnego, że od połowy 1980 roku przez ówczesną prasę przewijała się non stop dyskusja o wolnych sobotach. Wszyscy zastanawiali się, jak je zagospodarować. Co robić? Jak je spędzać? Nie było przecież galerii handlowych, komputerów, internetu, Facebooka i Twittera. Nie było klubów fitness, pubów czy klubów. A telewizja to dwa programy plus Telewizja Ostrawa.

Polacy, co wtedy robiliście!?
Byle nie bierna konsumpcja kulturalna

"Dziennik Zachodni" już 4 września 1981 r. donosił: "Ustalono, że wprowadza się wszystkie wolne soboty i niedziele od 1 stycznia 1981 roku".

Nowinę komentuje na łamach Jan Gajdosz, górnik cieśla z kopalni 1 Maja w Wodzisławiu Śląskim: "Chcemy pracą potwierdzić, że nasze górnicze postulaty były uzasadnione. Jako mąż i ojciec trojga dzieci bardzo sobie tę zdobycz cenię".

"Czym »zabijać« wolne soboty?" - taki tytuł miał tekst, który ukazał się w DZ 14 października 1981 r. Zacytowano ekspertów z książki Stefana Lewandowskiego "Wolne soboty". Prof. Antonina Kłoskowska z Zakładu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczy: "Dla racjonalnego wykorzystania czasu wolnego należy zintensyfikować zanikające w naszym społeczeństwie kontakty osobiste wykraczające poza ramy rodziny. Ten niedostatek powoduje poczucie osamotnienia zagłuszanego przez urządzenia audiowizualne. Przekształcajmy je we wspólne soboty rozrywkowe, weekendowe, spacerowe, klubowe, teatralne, filmowe, brydżowe, działkowe, wycieczkowe, plażowe - byle nie alkoholowe".

Dr Zygmunt Skórzyński z Instytutu Turystyki: "Odnoszę wrażenie, że nie staje wzorców dobrej zabawy w sytuacji znacznie zwiększonego na nią zapotrzebowania. Oddawanie się pasjom - to najwartościowsze sposoby wykorzystania wolnego czasu".
Dr Andrzej Roykiewicz z Instytutu Badań nad Młodzieżą: "Nawet przeciążony nauką uczeń nie powinien w wolnym czasie próżnować. Niestety, badania na temat wykorzystania czasu wolnego przez młodzież w wieku 15-21 lat wykazały, że wypełnia go bierna konsumpcja kulturalna".

Dr Wiktor Bodnar z Instytutu Psychoneurologicznego stawia na sport: "W czasie biegów po lesie spotykam spacerowiczów, którzy komentują moje zachowanie: Panie, a nie szkoda serca. Zawału pan dostanie!".

- To był czas na imprezy towarzyskie, spotkania przy kawie, obchodzenie imienin i urodzin ze znajomymi, wyjścia do rodziny, na spacery, wyjazdy w góry. I długie rozmowy - wylicza Jadwiga Brzdąk, wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie. - Ale wtedy życie nie było tak pospieszne - dodaje.
Tomasz Szyjkowski, dyrektor IV LO im. S. Staszica w Sosnowcu, wtóruje: - Życie towarzyskie kwitło. Nie było telefonów, nawet stacjonarne mieli nieliczni, to nie było pytań "Czy mogę do ciebie przyjść?". Po prostu się przychodziło. A jak ktoś przyszedł ze zdobyczną kawą, to wtedy był nie tylko Bóg w dom, ale i święty Mikołaj w dom - mówi.

Praca, zakupy, obiad, małe dzieci
17 października 1980 r. w DZ ukazał się wywiad "Wolny dzień tygodnia. Czy koniecznie w sobotę?" z dr Ewą Kaltenberg-Kwiatkowską z Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. - Weekend jest przyjemnością dla tych, którzy mają samochód i jadą na własną daczę - zauważył dziennikarz. - Otóż to. Proszę sobie wyobrazić nas wszystkich, nieposiadających samochodów, gdy jednocześnie zechcemy wyjechać. Mamy do tego prawo, mówi się nam: jedź, zwiedzaj, oglądaj, poznawaj kraj.

Demokratyzacja weekendu zaczyna się od dostępności państwowych środków komunikacji - odpowiedziała pani doktor.
Przez całą jesień 1981 roku "Dziennik Zachodni" publikuje sondę "Myślę o wolnych sobotach". Co mówią pytani?

Eugenia Foks, referent prawny w Zakładach Mechanicznych "Zamet" w Tarnowskich Górach: Wprowadzenie wolnych sobót jest słusznym postulatem. Twierdząc tak występuję z pozycji kobiety pracującej zawodowo i przeciążonej obowiązkami domowymi. Codzienny rozkład zajęć wygląda tak: praca, zakupy, obiad, małe dzieci, pranie, sprzątanie".

Piotr Moisa, zecer w Wytwórni Stempli i Pieczęci w Bytomiu: "Będzie musiała się rozwinąć baza instytucji kulturalnych oraz ośrodków weekendowych, gdzie będzie można spędzić te dwa wolne dni".

Jerzy Koparski, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych w Katowicach: "Ten dzień wolny można wykorzystać na wiele różnych sposobów - od przeczytania lektur, przygotowania zadanego materiału, aż do pełnego wypoczynku".

Roman Kwiatkowski, kierownik kina Światowid w Katowicach: "W tak dużej aglomeracji należałoby uruchomić dyżury w co najmniej dwóch kinach".

Adela Woroniak, kierowniczka sklepu warzywno-owocowego w Gliwicach: "Wolny dzień chciałybyśmy poświęcić dla domu. Nie obyłoby się bez sprzątania, prania czy prasowania".

Kazimierz Tomecki, kierownik Domu Kultury Huty "Baildon" w Katowicach: "Wszystkie placówki kulturalne nie mogą być na dwa dni wyłączone z działalności".
- Pracowałem na kopalni "Polska" w Świętochłowicach i należałem do PTTK - opowiada Zdzisław Klose ze Świętochłowic. - W soboty organizowaliśmy wyjazdy dla załogi i rodzin pracowników. Zakład zapewniał autokar, za małe pieniądze zwiedziliśmy całą Polskę. Ludzie mieli zajęcie, a władza ludzi pod kontrolą.

Wolne przesunąć na poniedziałek!
W tym czasie w sklepach brakuje wszystkiego. Wielu marzy o tym, żeby sklepy były otwarte w soboty, bo wtedy można stanąć w kolejkach.

Bożena Bajka, zastępca dyrektora katowickiego "Orbisu": "Jeśli chodzi o sklepy meblowe, z artykułami elektrotechnicznymi, materiałami - być może warto by było wprowadzić raz w miesiącu dyżury w poszczególnych dzielnicach, a ten jeden wolny dzień przesunąć na poniedziałek".

Od stycznia 1981 roku mieliśmy pracować przez pięć dni w tygodniu, w sumie 42,5 godz. Ale rząd nie przychylił się do żądań związkowców z sierpnia 1980 roku i przez kilka miesięcy nie podjął konkretnej decyzji. Dlatego w styczniowe soboty 1981 roku cześć pracowników przyszła do pracy, a część zrobiła sobie wolne.

Jedynie dla pracujących pod ziemią wprowadzono wszystkie wolne soboty. I pomimo tego 10 stycznia 1981 r. pracowało dobrowolnie ponad 40 proc. składu zmian. "Ta postawa, odzwierciedlająca odpowiedzialność górników za dobro kraju, zasługuje na szacunek i uznanie" - napisał dziennikarz DZ. "Bez zakłóceń pracował handel spożywczy. Wśród nieobecnych w pracy byli pracownicy takich instytucji jak Urząd Wojewódzki (70 osób), Urząd Miejski w Rybniku (91 osób) czy Sąd Rejonowy w Zabrzu, gdzie nie podjęło swych obowiązków 45 proc. zatrudnionych" - wyliczał.

Gdzie są pończochy?!
Sobota, 24 stycznia 1981 r. była normalnym dniem pracy, ale NSZZ "S" wezwała do niestawienia się do pracy. Zapanował bałagan, a rząd podsumował straty. W przemyśle lekkim nie wykonano 550 tys. par pończoch, rajstop i skarpet, 232 tys. sztuk bielizny wełnianej, 137 tys. sztuk obuwia. Istotne dla rynku konsekwencje mógł mieć brak 1565 ton mąki, 20 ton kasz, 313 ton cukierków, 100 ton margaryny i 120 ton oleju. Rolnictwo pozbawione zostało 11 kombajnów, 52 dojarek, 25 snopowiązałek. "W przemyśle maszynowym miniona sobota oznacza straty 52 samochodów ciężarowych, 700 fiatów 126p, 276 fiatów 125p i polonezów oraz 1100 maszyn do szycia" - napisaliśmy w DZ.

W styczniu 1981 w wielu zakładach strajkowano, bo rząd nie realizował porozumień sierpniowych. I dopiero 30 stycznia doszło do porozumienia rządu z Krajową Komisją Porozumiewawczą NSZZ "S". Wprowadzono trzy kolejne wolne soboty w miesiącu, a czwartą roboczą.
Próżno jednak szukać relacji, reportażu czy wywiadu o tym, jak faktycznie spędzaliśmy wolne soboty. Bo na łamach gazet pojawiły się ważniejsze tematy. Panie domu dzień w dzień stały w tasiemcowych kolejkach - po mleko, masło, ser... A wkrótce dowiedziały się, że na kartki będą nawet kasza, mąka i ryż.

Tylko górnicy mieli wszystkie wolne soboty
Ale i tak w nie pracowali. Dostawali za to dodatkowo np. smalec i kiełbasę. Skomentował to Henryk Sienkiewicz, przewodniczący krajowej komisji koordynacyjnej sekcji górnictwa NSZZ "S": "Ponownie złamano porozumienie zachętą tłuszczową. Zgodnie z odczuciem moralnym i porządkiem społecznym górnicy powinni otrzymać zwiększoną rację na kartki. Wybrano inną drogę".

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Najpiękniejsze kolędy [TEKSTY + MUZYKA] Która najlepsza? ZAGŁOSUJ
*Najlepsze piosenki świąteczne na Boże Narodzenie PLAYLISTA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!