Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuchnia regionalna: U Kiełbasów najlepszy jest wieprzek filowany oraz szynka w borowikach

Teresa Semik
Jest taka chłopska mądrość, że mięso, jak kobietę, trzeba najpierw dopieścić. Krystian Kiełbasa objaśnia, że trzeba to mięso dobrze wymasować marynatą
Jest taka chłopska mądrość, że mięso, jak kobietę, trzeba najpierw dopieścić. Krystian Kiełbasa objaśnia, że trzeba to mięso dobrze wymasować marynatą Arkadiusz Ławrywianiec
Pytają mnie, po co tak ciężko robię, skoro potem rozdaję innym. To co, dobroci już jest za dużo na świecie? Sam lubię zjeść, ale inni też przecież mają apetyt - mówi Krystian Kiełbasa, właściciel gospodarstwa w Proboszczowicach koło Gliwic

Krystian Kiełbasa z chłopa pańszczyźnianego, jak o sobie mówi, został przedsiębiorcą. W Proboszczowicach koło Gliwic stworzył gospodarstwo rodzinne, które nazwał Ranczem, a siebie ogłosił szefem, bo w końcu na niebie też jest tylko jedno słońce. Zakłada nieco zawadiacki kapelusz i objeżdża swoje 118 ha należące kiedyś do PGR-u. W dawnym folwarku, w którym przez lata hulał wiatr, zorganizował salon, żeby można w nim biesiadować.

- Głodny ode mnie jeszcze nikt nie wyszedł - przekonuje. U Kiełbasów specjalnością są dania z wieprzowiny - prosiak faszerowany, szynka w borowikach, karczek w kapuście i golonka. W chlewikach stale pokwikuje od 500 do 800 wieprzków.
Dla przyjaciół, a jest przyjacielem całego świata, ma nalewki domowej roboty, na spirytusie. Od lat udoskonala ich smaki, ale sam nie pije. Jedynie wącha. Nie pije, i już. - Nie mam takiej potrzeby - wyjaśnia. - Nie znam smaku piwa, choć próbowano mnie do niego przekonać. Nie uznaję też wina. Kieliszek mojej nalewki wypiłem ostatnio na moje 50. urodziny.
Na banderoli swoich spirytusowych specjałów napisał: "Na zdrowie!", a na etykietce: "Nalewka dla Przyjaciela", bo Kiełbasa je rozdaje, a nie sprzedaje. Jedna z ostatnich produkcji nosi nazwę "Haneczka", na cześć pierwszej wnuczki.

Turystyka sentymentalna

55-letni Krystian Kiełbasa, rodowity Ślązak, udowadnia, że to całe gadanie o wycofaniu się Ślązaków, czy o "dupowatości", jak chce Kazimierz Kutz, nie musi być prawdą. Po szkole rolniczej pracował w PGR-ze, aż do likwidacji na początku lat 90. Zaryzykował wszystkie rodzinne fundusze i zainwestował w ten hulający wiatr po zabudowaniach folwarcznych. Najpierw dzierżawił pole, a w 2007 roku stał się właścicielem.

Po pięćdziesiątce poszedł na studia, bo, jak mówi, życie jest za piękne, by go przespać. Już jest po licencjacie i teraz robi studia magisterskie. W tak dużym gospodarstwie praca jest od świtu do nocy. Angażują się żona, córka, dwóch dorosłych synów, bo trzeci jest w klasie maturalnej.

- Ponbóczek doł wszystkim jakieś talenty, a niektórym kozoł jeszcze robić. Co poradze, że mnie kozoł jeszcze robić - żartuje Kiełbasa, ale prawda jest też taka, że sam na miejscu nie usiedzi. Musi być w wirze zajęć domowych albo społecznych. Na pierwszy urlop, dotąd jedyny, wysłały go dzieci. Kupiły bilety i tygodniowy pobyt we Włoszech z okazji 25. rocznicy ślubu.
Za ścianą lasu, która okala gospodarstwo Kiełbasów, jest już województwo opolskie. Jako radny gminy Toszek Krystian Kiełbasa mówił o exodusie tysięcy młodych ludzi do Niemiec. Dziś trudno tu o murarza czy elektryka, bo pracują za Odrą. Wiele domów od lat stoi pustych, niszczonych przez czas. - Pomyślałem, że jak już się nacieszą Zachodem, będą chcieli wrócić, ale może wtedy nie będą mieli dokąd - mówi Krystian Kiełbasa.

Z myślą o takiej turystyce sentymentalnej zaadaptował 4-kondygnacyjny spichlerz na salę spotkań. Ma też pokoje gościnne. Nie czeka jednak z założonymi rękami na przybyszów, bo czekanie nie leży w jego naturze. Z pomocą rodziny jest dziś w stanie przygotować catering na 300 osób w każdym miejscu.

- Mówię o tym dlatego, żeby udowodnić wszem i wobec, że w naszym kraju jest dużo roboty, tylko ludzie uciekają od odpowiedzialności. Nie biorą się z życiem za barki - tłumaczy. - Wyjazdy za granicę są tragedią naszej ziemi. I dla rodzin, bo często żona z dziećmi zostaje w domu, on na Zachodzie w pracy. Stworzyłem to gospodarstwo rodzinne po to, żeby nie być białym murzynem gdzie indziej. Choć mój dzień pracy ma najczęściej 16 godzin.

Uczniom miastowym urządził ścieżkę edukacyjną, żeby wiedziały, jak prawdziwa wieś wygląda. Zbudował specjalny pojazd, by pomieścić całą klasę. Włącza traktor i objeżdża nim gospodarstwo, gdzie buszują kozy, owce, konie, króliki i cały drób. - Ta wieś nie jest papierkowa jak w reklamie Milki, krowy nie są niebieskie - wyjaśnia. Dzieci smakują kawę zbożową, często po raz pierwszy w życiu.

Natura zawsze była jego oczkiem w głowie. Jak był sołtysem, jego wieś jako jedna z pierwszych segregowała śmieci.

Śląskie smaki

W kuchni Krystian Kiełbasa prym oddaje żonie Kornelii, choć wieprzek filowany, czyli prosię faszerowane, to jego specjalność. Pierwszego upiekł na swoje 26. urodziny, a niemal 30 lat później, po doskonaleniu smaku i sposobu pieczenia, zdobył uznanie w całym kraju.

- Jak to cieszy, gdy innym smakuje - mówi Kiełbasa i przekonuje, że kuchnia śląska jest najbogatsza na świecie, bo to nie tylko wodzionka i rolada.

- Przed naszym wejściem do Unii Europejskiej polską wieś też pokazywano przez pryzmat konia i furmanki, a to przecież tylko część prawdy - mówi. - Na smaki śląskiej kuchni złożyły się trzy narody, przemieszane ze sobą, co ubogaciło gamę potraw. Cóż to jest ta rolada? Kawałek mięsa roztrzaskanego, a wpakowane do środka wszystko inne, żeby stworzyło masę. Z byle czego mozna zrobić tylko byle co.

Skąd w nim tyle społecznikowskiej pasji? Mówi, że to przez miejscowego księdza, który tłumaczył uczniom, że skoro kraj dał im wykształcenie, to trzeba spłacać dług wobec mieszkańców tej ziemi.

"Perła" - najwyższe odznaczenie w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów, przyznawane w Poznaniu na Targach Polagra Food. Kornelia i Krystian Kiełbasowie z Gospodarstwa Agroturystycznego "Ranczo" w Proboszczowicach k. Gliwic otrzymali "Perłę" za wieprzka filowanego, czyli prosię faszerowane. Takie prosię przed zabiciem nie może ważyć więcej jak 30 kg. Farsz jest z kaszy gryczanej i zestawu mięs. Całość wypieka w specjalnym piecu 7-10 godzin.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Najpiękniejsze kolędy [TEKSTY + MUZYKA] Która najlepsza? ZAGŁOSUJ
*Najlepsze piosenki świąteczne na Boże Narodzenie PLAYLISTA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kuchnia regionalna: U Kiełbasów najlepszy jest wieprzek filowany oraz szynka w borowikach - Dziennik Zachodni