Promocyjne ceny i "gratisy" to najczęstsze sposoby naciągania klientów, zwłaszcza przed bożonarodzeniowymi zakupami i poświątecznymi wyprzedażami. W tym okresie 10 proc. skarg, które trafiają do UOKiK-u, dotyczy właśnie tego problemu.
- To są głównie wprowadzenia w błąd, gdzie wydaje się, że konsument płaci znacznie mniej za pakiety świąteczne i wyprzedażowe, bo dostaje coś w "gratisie", coś jest większe niż zazwyczaj, a tak naprawdę opakowanie jest większe, ale w środku jest znacznie mniej albo tyle samo. Albo sprzedawcy przekreślają wyższą cenę, ale w wielu przypadkach okazuje się, że ta przedświąteczna stawka nigdy nie obowiązywała - mówi Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK.
Klienci skarżą się też, że sklepy nie przyjmują zwrotów, ale warto przypomnieć, że to zależy wyłącznie od dobrej woli sprzedawcy.
Według badań Eurobarometru konsumenci w UE mają niewielką świadomość na temat przysługujących im praw - 31 proc. uważa, że ma niewystarczającą wiedzę na temat praw konsumenckich, a 5 procent twierdzi, że w ogóle ich nie zna. Podobnie sytuacja wygląda w naszym kraju. 34 procent konsumentów uważa, że nie posiada wystarczającej wiedzy na ten temat. Tę niewiedzę wykorzystują handlowcy, ale bywa i tak, że klienci czasem nadużywają ich dobrej woli przy zwrocie towaru.
Grzechy główne handlowców
Po pierwsze - różnice w cenach. Inna bywa na metce przy towarze, inna zbiorcza podana na półce, a czasem jeszcze inna wyświetlana przez czytnik czy podana w gazetce reklamowej. Warto pamiętać, że sklep obowiązuje nie cena, która wyświetla się w kasie, a podana na półce lub na metce. Nawet jeśli zawiera błąd rażąco zaniżający wartość towaru.
Po drugie - podczas sezonowych wyprzedaży sprzedawcy informują, że w związku z promocjami towar nie podlega reklamacji. Takie oświadczenie przedsiębiorcy to jawne informowanie klientów, że łamie prawa konsumenta.
Po trzecie - sztuczne zawyżanie pierwotnych cen na metkach przez ich zaklejenie wyższą wartością, aby promocje wyglądały lepiej. Podczas wyprzedaży nowa cena "obniżona o 70 proc." okazuje się w praktyce znacznie niższą obniżką niż mogłoby się wydawać.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Reklamacja towaru jest długa, żmudna, zawiła i nie zawsze skuteczna
Tymczasem handlowcy nie zdają sobie sprawy, że takie działanie, czyli fałszywą promocję, można zareklamować w sklepie w ramach gwarancji na takich samych zasadach, jak pozostałe towary sprzedawane z wadą.
Po czwarte - zwrot i reklamowanie towaru tylko z paragonem. - Tymczasem Kodeks cywilny mówi, że wystarczy świadek, który potwierdzi, że w danym sklepie dokonaliśmy zakupu i towar powinien zostać przyjęty do reklamacji - przypomina Małgorzata Cieloch, rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Równie dobrym dowodem zakupu jest wyciąg z konta po zapłacie kartą płatniczą albo potwierdzenie transakcji kartą wydawane wraz z paragonem. Sklep ma bowiem dzięki temu możliwość weryfikacji transakcji.
Małgorzata Cieloch przypomina jednocześnie, że prawo zwrotu obowiązywało w czasach PRL-u i zostało zniesione. Nie oznacza to jednak, że sklepy przestały przyjmować zwroty. - Pozostał obyczaj, który jest dobrą praktyką prokonsumencką, wyróżniającą sklep czy sieć. Sprzedawcy sami ustalają prawo zwrotu, wymiany, anulowania transakcji na przykład w ciągu 7, 10, 20 czy nawet 90 dni - mówi Małgorzata Cieloch.
Tu wkraczamy już jednak na teren najczęstszych grzechów popełnianych przez konsumentów.
Konsumentów grzech główny
Po pierwsze, drugie, trzecie i dziesiąte - zwrot nieuzasadniony. - Zgadzamy się na zwrot towaru, jeśli ma oryginalną metkę i nie nosi śladów użycia. Pieniądze zwracamy w formie karty podarunkowej - informuje w kasie sprzedawca jednej z dużych sieci odzieżowych. Jednocześnie dodaje, że po sylwestrze czy studniówkach jest prawdziwy szturm ze zwrotami. - Klienci czasem traktują sklep jak wypożyczalnię kostiumów, przekonując, mimo widocznych śladów noszenia, że suknia nie była wyjmowana z opakowania - dodaje.
W dużym sklepie wyposażenia wnętrz w Katowicach próbowano po świętach zwrócić dywan za ponad 2 tys. zł. Podobno nie pasował do wnętrza. Sprzedawcy podejrzewają, że klienci kupili go, by pochwalić się gościom.
Zwrot dywanu udałby się, gdyby kupiono go w sklepie internetowym. Klient w sieci ma bowiem czas 10 dni od momentu otrzymania przesyłki, a później 14 dni na odesłanie towaru - i to bez podawania jakichkolwiek wyjaśnień.
Prawa konsumenta
Towar zakupiony na wyprzedażach podlega tym samym prawom, co kupiony poza akcjami promocyjnymi. Zatem wadliwy produkt zawsze można reklamować. Sprzedawca odpowiada za zgodność towaru z umową aż 2 lata. Reklamację należy złożyć w sklepie - najlepiej na piśmie. Gdy do produktu załączona jest gwarancja, wtedy można zgłosić reklamację gwarantowi (najczęściej jest to producent lub dystrybutor).
Konsument ma prawo do bezpłatnej pomocy, jeżeli np. sklep odrzucił reklamację. Wtedy warto poprosić o pomoc miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów. Informacji bezpłatnych udzielają: Federacja Konsumentów oraz Stowarzyszenie Konsumentów Polskich ( nr tel. 800 800 008).
Reklamacja towaru zakupionego w internecie działa tak samo jak reklamacja towaru w tradycyjnym sklepie. Można z niej skorzystać, gdy towar jest niezgodny z umową lub ma wadę. Kupujący może żądać nieodpłatnej naprawy lub wymiany produktu na nowy w ciągu dwóch miesięcy od wykrycia nieprawidłowości. W razie braku możliwości usunięcia usterki należy się zwrot pieniędzy.
KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM
*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Najpiękniejsze kolędy [TEKSTY + MUZYKA] Która najlepsza? ZAGŁOSUJ
*Najlepsze piosenki świąteczne na Boże Narodzenie PLAYLISTA
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
