Heroiczny bój stoczyli piłkarze Górnika Zabrze w Krakowie. Ekipa Henryka Kasperczaka zdołała nawet na stadionie Wisły objąć prowadzenie po strzale - jakże mogło być inaczej - Adama Banasia, ale ostatecznie spod Wawelu wróciła z pustymi rękami.
W dodatku górnicy mecz okupili dodatkowymi stratami - z powodu kontuzji boisko musieli opuścić Banaś i Damian Gorawski! Co ciekawe obu łączyła opaska kapitańska - właśnie ten drugi przejął ją z rąk Banasia w 36 minucie.
- Poczułem ból w mięśniu brzucha, jeszcze nigdy tak mnie nie bolało. Jestem zły, że nie mogę pomóc kolegom - mówił przed kamerami telewizyjnymi Banaś.
- Po wyskoku wylądowałem na nodze, która dokucza mi od pewnego czasu - tłumaczył natomiast swoje zejście Gorawski, którego obecność w podstawowym składzie była ryzykownym posunięciem, bo przecież ostatnio skrzydłowy zabrzan głównie leczył kontuzję.
Już w pierwszej połowie piłka po uderzeniach rywali dwukrotnie trafiała w poprzeczkę nad głową Michala Vaclavika i tyle samo razy wybijali ją już z linii bramkowej jego koledzy z obrony. I choć przewaga Wisły była miażdżąca to oba zespoły zdobyły po jednym golu. W przypadku gości oznaczało to stuprocentową skuteczność, bo uderzenie Banasia było jedyną taką ich próbą w pierwszej odsłonie.
Podczas przerwy atmosfera w szatni Górnika przypominała więc pewnie tą znaną z filmów o oblężonych twierdzach, ale o panice nie było mowy.
- Gramy swoje! Trzymamy piłkę! - do znudzenia powtarzał swoim zawodnikom Henryk Kasperczak.
I chociaż wiślacy już po kilkudziesięciu sekundach drugiej połowy osiągnęli przewagę, to jednak goście zachowywali spokój w obliczu przeważających sił przeciwnika, a nawet od czasu do czasu wyprowadzali kontrataki. Po jednym z nich Bonin kopnął piłkę w taki sposób, że ta przetoczyła się wzdłuż bramki Białej Gwiazdy, ale zabrakło kogoś. kto wepchnąłby ją do siatki.
Zirytowany Maciej Skorża posyłał do walki rezerwowych napastników, ale to nie joker, a Rafał Boguski rozstrzygnął o losach spotkania po akcji, w której obrońcy gości nie nadążyli za szybkim rozegraniem piłki przez strzelca z Piotrem Ćwielongiem.
Górnik ambitnie dążył do zmiany wyniku ale dobił go definitywnie walczący o tytuł króla strzelców Paweł Brożek. W ten sposób zabrzanie nadal tkwią na dnie tabeli, a wiślacy wspięli się na jej szczyt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?