Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko potrafimy spieprzyć

Kamil Durczok
Nie ma takiej świętości i takiego święta, których nie dałoby się wciągnąć w polityczną nawalankę.

Nie ma symbolu, którego nie można by użyć do przywalenia przeciwnikowi. Nie ma takiego wydarzenia w historii, o które nie można by się pokłócić. Obrzydliwa wojna polsko-polska demoluje nam historię i na naszych oczach, wbrew jakiejkolwiek logice, służy do jątrzenia i dzielenia.

Obrzydliwa wojna polsko-polska demoluje nam historię i wbrew wszelkiej logice służy tylko do jątrzenia i dzielenia

Nie mamy dziś żadnej rocznicy, może poza rocznicami klęsk, wokół których Polacy mogliby się jednoczyć. Wspólne zwycięstwo staje się kategorią groteskowo-abstrakcyjną. Jeszcze moment, a znajdzie się na półce z takim kalamburem, jak demokracja socjalistyczna.

Kiedy tydzień temu pod Pałacem Kultury i Nauki związkowcy starli się z policją, na głowy demonstrantów poleciały gromy. Nazwano ich bojówkarzami i watażkami. Wtedy protestowałem. Zdawało mi się, że nikt nie ma prawa odmawiać ludziom walczącym o miejsca pracy takiego protestu, nawet ostrego. Myślałem, że słusznie związkowcy przed tygodniem wykrzyczeli panu Barroso w twarz, że nie godzą się na sytuację, w której stocznia nie ma prawa do unijnej pomocy, a do banków i przemysłu ciężkiego starej Europy płyną dziesiątki miliardów euro.

Ale dziś gołym okiem widać, że 20. rocznica częściowo wolnych wyborów ma być dla stoczniowców okazją do zwykłej zadymy i dołożenia Tuskowi. Idzie o prostą polityczną stłuczkę. Między bajki trzeba włożyć biadolenie, że ktoś nie podjął dialogu ze stoczniową "Solidarnością". Nie podjął, bo się go podjąć nie da. Dzisiejsza "Solidarność" ma z ideałami tamtej pierwszej tyle wspólnego, co Sierpień 1989 r. ze związkiem zawodowym Sierpień 80. I nie ma się co chować za oświadczeniem, puszczając jednocześnie oko do swoich, mówiąc, że za niektórych demonstrantów gwarancji dać nie można. Uczciwiej byłoby powiedzieć od razu: dymcie, ile się da.

Podobnie jak wielu milionom Polaków, jest mi zwyczajnie żal, że to, co dało początek prawdziwej demokracji, wolności słowa i wspólnej Europie, właśnie topimy w bagnie politycznej zawiści i partyjnej wojenki. Że, co powtarzamy stokrotnie, ale warto powtórzyć jeszcze raz - polskie zwycięstwo nad światowym komunizmem będą jak swoje obchodzić jesienią Niemcy. Że budynki Stoczni Gdańskiej, gdzie wszystko się zaczęło, przykryje gruz rozwalanego przez Niemców berlińskiego muru. I że to anonimowy Niemiec z kilofem będzie symbolem nowej Europy, a dla wąsatego robotnika i milionów jego towarzyszy zostanie ten mały grajdoł, w którym każdy może opluć każdego.

Żal, że jedyna refleksja, jaka nam towarzyszy, to wszechobecne pytanie, co by tu jeszcze spieprzyć panowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wszystko potrafimy spieprzyć - Dziennik Zachodni