Hutnicy z Buczka bez wypłat, bez perspektyw

Gdyby nie zgoda załogi na obniżenie pensji, część znalazłaby się już na bruku. Mniej szczęścia mieli pracownicy spółek wydzielonych kiedyś z zakładu - matki. Tam kilkadziesiąt osób straciło pracę W Severstallat Silesia po zwolnieniu 37 kolejnych, 13 czeka na wypowiedzenia. Nieznany jest też los Remebudu-2, który nie wypłaca pensji, a w firmie nie działają telefony.

- Z hutą podpisaliśmy porozumienie i płace zostały zamrożone. Pracownicy, by utrzymać miejsca pracy zgodzili się na obniżkę pensji o 20 procent. Zawieszona została też wypłata nagród jubileuszowych oraz premii - mówi Tadeusz Makuła, przewodniczący zakładowej Solidarności w Hucie Buczek. I choć porozumienie zawarto na rok, związkowcy uważają, że trudno będzie odrobić straty.

Państwowa Inspekcja Pracy, po kontroli w spółce Remebud-2, znalazła natomiast szereg nieprawidłowości, które według nomenklatury prawnej oznaczają czyny wskazujące na popełnienie wykroczeń przeciwko prawom pracowniczym. Poszkodowanych jest ponad 50 pracowników. Firma została wyłoniona ze struktury huty w 1997 roku. Jej głównym zadaniem było serwisowanie urządzeń Huty Buczek i spółek zależnych. Nikt pracowników nie pytał czy chcą przejść do nowej firmy. Teraz płacą za decyzje sprzed 12 lat. Styczniowa wypłata była ostatnią, którą zobaczyli. Od lutego nie dostali ani złotówki, dlatego po informacji, że źle się tu dzieje, w marcu przyjechali do zakładu kontrolerzy z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach.
- Stwierdziliśmy szereg nieprawidłowości i czynów zabronionych w stosunku do praw pracowników - podkreśla rzeczniczka OIP, Magdalena Szalmierska. Chodzi o niewypłacanie wynagrodzeń, nagród jubileuszowych, a nawet odpraw. Takie działania w stosunku do pracowników miały miejsce od czerwca ubiegłego roku. Firma zaprzestała też odprowadzania pieniędzy na Fundusz Świadczeń Socjalnych. Sprawa została skierowana do sądu. Pracodawcy grozi grzywna do 30 tys. zł. - Poszkodowanych jest kilkadziesiąt osób. Mają prawo występować jako oskarżyciele posiłkowi - mówi Szalmierska.

Pracownicy także złożyli pozwy do Sądu Pracy, chcąc odzyskać utracone pensje.
Jak ustaliliśmy, w przypadku złożenia wniosku upadłościowego, ponad 40 ludzi może stracić pracę, a jedyną szansą na odzyskanie choć części pieniędzy będzie wypłata z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Na dodatek większość zwolnionych będą stanowić osoby w wieku powyżej 50 lat, dla których rynek pracy w przemyśle ciężkim jest praktycznie zamknięty.

Henryka Nawrot, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Sosnowcu twierdzi, że sygnały o problemach w firmie Remebud-2 do PUP nie dotarły. - Jeśli zakłady planują zwolnienia grupowe, powinny nas o tym informować. Niestety, dochodzi do omijania przepisów - mówi Nawrot i dodaje, że na szczęście jest sporo ofert pracy, również dla osób starszych. - Potrzebni są operatorzy wózków widłowych i spawacze, którzy po kursie mają zagwarantowaną pracę.

Będą zwolnienia

60 osób straci pracę w spółdzielni "Promet", jedynym w Sosnowcu zakładzie zatrudniającym osoby niewidome. Pracuje tam 360 niepełnosprawnych.

Zwolnienie jeszcze w tym roku 980 osób zapowiedział w swoich sześciu zakładach na terenie Polski koncern Arcelor Mittal. W Zagłębiu są dwa z nich: była Huta Katowice w Dąbrowie Górniczej i była Huta Cedler w Sosnowcu.

Według zapowiedzi wśród 215 zagrożonych pracowników sektora publicznego w woj. śląskim, 160 to osoby zatrudnione w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu.
Zwolnienia grupowe zadeklarowały trzy przedsiębiorstwa powiatu zawierciańskiego.
Przędzalnia Zawiercie (359 osób), Huta CMC (210) i FUM w Porębie (90).