Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bojkot po polsku, czyli pusty opór

Marcin Zasada
Mamy w Polsce wiele świąt i rocznic, których polubienie nie wymaga żadnego wysiłku. Z drugiej strony, kim bylibyśmy bez porządkujących świat dogmatów?

Pewnie nihilistami. Właśnie to słowo nasunęło mi się na myśl, kiedy pomyślałem o polskiej tradycji, polegającej na bojkotowaniu tradycji. Ostatnio obyczaj ten wraca jak heroina w "Pulp fiction". W wielkim stylu. W naszym kraju w środku Europy nie ma już żadnej rocznicy ani zwyczajowej uroczystości, której obchody nie zostałyby wcześniej czy później podważone. 4 czerwca bojkotuje zbrojne skrzydło narodowej prawicy. 1 maja jest jeszcze gorszy, bo nie dość, że to święto naznaczone socjalistyczną zgnilizną, to jeszcze nakłada się na nie rocznica naszego wejścia do Unii Euro..., przepraszam, do" nieformalnego cesarstwa neogermańskiego, które ograbia nas, Polaków". I przez to, jak w "Misiu", mniej nas jest coraz.

Ostatnio słyszałem, że coroczne upamiętnianie Konstytucji 3 Maja jest jakieś takie schizofreniczne, bo gdyby nasi reformatorzy nie wychodzili w 1791 roku przed orkiestrę, nie byłoby rozbiorów, a nasze anachronizmy ustrojowe i tak zlikwidowałby Napoleon. Tu dochodzimy do punktu, w którym głównym świadectwem rzekomej aktywności jest bojkot.

Bojkot nie jest formą aktywności społecznej. Z tak zwanym obywatelskim nieposłuszeństwem ma tyle wspólnego, co krzesło ogrodowe z krzesłem elektrycznym

Nie jest to bynajmniej aktywność ogólnospołeczna. Z tak zwanym obywatelskim nieposłuszeństwem ma tyle wspólnego, co krzesło ogrodowe z krzesłem elektrycznym. Ale skoro tak niewiele wystarczyło do niesubordynacji zbuntowanym aniołom, to cóż powiedzieć o istocie ludzkiej?

Bojkot po naszemu długo będzie kojarzył mi się z PiS-owskim, pożal się Boże, ostracyzmem wobec kilku stacji telewizyjnych. Kiedy był jeszcze w mocy (ów bojkot), nie dotyczył on głównie TVP w epoce przedfarfałowskiej. Dziś z kolei to telewizja publiczna jest podmiotem idealnym do próbowania na niej narzędzi społecznej banicji. Od pana prezesa porządkującego gmach przy Woronicza mieczykiem Chrobrego dystansują się wszyscy szlachetni, dla których nieoglądanie TVP jest dziś głównym stygmatem intelektu i moralności. Dodajmy do tego bojkot prezydenta przez premiera i odwrotnie oraz wzajemną korespondencję obu panów, która przypomina mi najbardziej wezwania do WKU.

Teraz mianowicie czas zapytać, co z tych bojkotów wynika. Niedostrzeganie różnicy między pustą opornością oraz taką w wykonaniu Zoli, de Gaulle'a i Kuronia działa tylko na niekorzyść tych ostatnich.
Łatwo posługiwać się transparentem i wygrażać: "Nie zadawać mi głupich pytań, bo rzucę mikrofonem". Stan Tymiński też kiedyś rzucał w trakcie jakiejś debaty i naśladowców miał kilku, bo po nim ze studia wyszli Jan Pyszko i główny nihilista śląskiej ziemi, Adam Słomka. No i co z tego? Tajemnica tkwi w tym, ile się robi, a ile gada.

Jedni chcą w życiu robić, inni ciągle o życiu gadać. Są to tylko proporcje, nie reguła, ale czyż życie nie byłoby ciekawsze, gdyby zamiast nawet najbardziej soczystego "spieprzaj dziadu" jakiś dziad filozofujący cepem sam dostał w końcu kopniaka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!