Na pucharowych występach zarobiliśmy w tym sezonie 200 tys. zł, a za grę w ekstraklasie na konto klubu wpływa co roku kilka milionów. Musimy zrobić wszystko, żeby pokonać w sobotę ŁKS Łódź i utrzymać się w gronie najlepszych - stwierdził właściciel chorzowskiego klubu Mariusz Klimek.
Gracze "niebieskich" po meczu z Lechem Poznań ze spuszczonymi głowami opuszczali murawę. Nie udało się im się przerwać pucharowej klątwy Stadionu Śląskiego i przegrali każdy z pięciu finałów PP, który rozgrywali na chorzowskim obiekcie.
- Liczyłem, że w końcu zdołamy przerwać tę fatalną passę, ale znów się nie udało. Odczuwamy wielkie rozczarowanie, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że taka szansa może się szybko nie powtórzyć. Przecież wcześniej Ruch w finale Pucharu Polski grał ostatnio w 1996 r. Dla wielu z nas była to pewnie ostatnia w karierze szansa na wywalczenie tego trofeum, więc nic dziwnego, że przeżywamy teraz wielkie rozgoryczenie - powiedział pomocnik Wojciech Grzyb.
Najlepszym potwierdzeniem słów kapitana "niebieskich" jest przejrzenie ich dotychczasowego dorobku. Wcześniej w finale PP grało tylko dwóch chorzowskich piłkarzy występujących we wtorek przeciwko Lechowi - Ariel Jakubowski w 2003 r. przegrał finał w barwach Wisły Płock, natomiast Marcin Nowacki zdobył w 2005 r. to trofeum w barwach Groclinu Grodzisk Wielkopolski.
- Szkoda, że nie udało się wywalczyć Pucharu Polski, bo dla mnie byłby to już drugi triumf w tej imprezie. Mieliśmy okazję zapisać się w historii klubu i tych rozgrywek, ale się nie udało. Żałuję tym bardziej, że moje dni w Ruchu powoli dobiegają końca. Dałem sygnał mojemu menedżerowi, żeby szukał mi nowego pracodawcy. Skoro chorzowskiego klubu nie stać na wywiązanie się z kontraktów zawartych ledwie półtora roku temu, to trzeba szukać innych rozwiązań - stwierdził rozgrywający Marcin Nowacki.
Dodajmy, że popularny "Mały" nie jest jedynym graczem, który chce opuścić Ruch z powodu trapiących klub kłopotów finansowych. Ponoć możliwość powrotu do Odry Wodzisław i zajęcie miejsca Adama Stachowiaka, który chce przenieść się do mocniejszego klubu, sonduje bramkarz Krzysztof Pilarz.
- Nie wiemy, co dalej będzie z tą drużyną, ale na razie liczy się dla nas tylko ten sezon - oznajmił Wojciech Grzyb.
Dotarcie do finału Remes Pucharu Polski i dobre ostatnie występy w lidze pozwoliły trochę podreperować klubową kasę. Za awans do finału PP "niebiescy" dostali 200 tys. zł, z czego zgodnie z klubowym regulaminem, połowa trafi bezpośrednio na konta piłkarzy. Specjalną nagrodę w wysokości 500 tys. zł za rozsławianie miasta przekazał zawodnikom prezydent Chorzowa Marek Kopel, a działacze załatwili, że sponsorem drużyny we wtorkowym meczu była firma Budus S.A., która za ten przywilej również sypnęła groszem.
- Pracujemy intensywnie nad tym, żeby poprawić sytuację finansową klubu. Zaległości wobec piłkarzy są w tej chwili znacznie mniejsze niż na początku maja, kiedy to wydali swoje oświadczenie w tej sprawie. Chcemy jak najszybciej wyrównać wszystkie zaległości. W tej chwili czekamy na kolejny przelew, który pozwoli zmniejszyć poślizg w wypłatach dla zawodników do zaledwie jednego miesiąca. Znacznie łatwiej rozmawia się o pieniądzach z naszymi partnerami i sponsorami w sytuacji, gdy drużyna gra lepiej. Awans do finału Pucharu Polski i związany z tym oddźwięk bardzo nam pomógł. Nie będziemy nikogo w Ruchu trzymać na siłę, ale mam nadzieję, że paru z tych, którzy rozważają odejście z klubu, jeszcze się nad tym zastanowi. Teraz liczy się tylko utrzymanie w ekstraklasie, bo to jest nasz główny cel na ten sezon. Wierzę, że "niebiescy" są w stanie wygrać z ŁKS i zapewnić sobie ligowy byt - stwierdził Mariusz Klimek.
Niektórzy z zawodników łudzą się jeszcze, że Ruch może zagrać w Lidze Europejskiej, która zastąpi w przyszłym sezonie Puchar UEFA. - Będziemy w ostatnich dwóch kolejkach ściskać kciuki za Lecha, bo jeśli poznaniacy zdobędą mistrzostwo kraju, to tworzą nam, jako finaliście PP, drogę do europejskich pucharów - powiedział pomocnik Michał Pulkowski.
Szanse na to są jednak niewielkie, bo faworytem do mistrzostwa jest prowadząca w tabeli z punktem przewagi nad poznaniakami i mająca łatwiejszych rywali na finiszu rozgrywek Wisła Kraków. Gdyby jednak Lech zdobył dublet, to i tak droga chorzowian do podboju Europy byłaby bardzo długa, bo swoją pucharową przygodę zaczęliby od I rundy Ligi Europejskiej zaplanowanej już na początek lipca, a awans do fazy grupowej tych rozgrywek wymaga przejścia aż czterech rund eliminacyjnych.
Ośmiu w areszcie
Ośmiu najbardziej agresywnych pseudokibiców zostało za-trzymanych przez policję. Brali udział w zadymach podczas wtorkowego finałowego meczu Pucharu Polski na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Ochroniarzy wynajętych przez organizatorów przerosła sytuacja. O interwencję poproszono policję.
- Chuligańska rozróba trwała kilkadziesiąt minut. Kiedy wkroczyliśmy na stadion, użyliśmy armatki wodnej i broni gładkolufowej.Szybko udało przywrócić się porządek - relacjonuje Piotr Bieniak ze Śląskiej Komendy Policji.
Zajścia na stadionie zostały nagrane. - Osoby, które zidentyfikujemy jako uczestników zadymy nie mogą liczyć na uniknięcie kary, choć nie zawsze musi stać się to szybko. Osoby, które brały udział w rozróbach po meczu z ŁKS-em, były zatrzymywane nawet po dwóch latach - podkreśla Bieniak.
Zatrzymana we wtorek ósemka to pseudokibice, którzy atakowali ochronę i funkcjonariuszy i niszczyli wyposażenie stadionu. Grozi im nawet 10 lat za kratkami.
Poszkodowanych zostało 18 policjantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?