Zarząd PZHL myśli, że wie lepiej

Działacze hokejowej centrali po całodziennych obradach postanowili nie zmieniać ustalonych 19 maja nowych zasad rozgrywek ekstraligi oraz zgodnie z wcześniejszymi decyzjami dopuścić do gry w lidze w jednej drużynie tylko trzech obcokrajowców.Takiego werdyktu należało się spodziewać, bo przecież w zarządzie PZHL nie ma klubowych działaczy. Inna sprawa, że po ubiegłotygodniowym spotkaniu prezydium związku z prezesami klubów protestujących przeciwko reformie rozgrywek wydawało się, że jest szansa na kompromisowe rozwiązanie. Kluby w poniedziałek na piśmie przedstawiły swoje stanowisko zarówno w kwestii zasad ligowej rywalizacji, jak i liczby grających obcokrajowców. Większość przedstawicieli ekstraligi była przeciwna zmianom. Tymczasem okazało się, że członkowie zarządu wiedzą lepiej, czego potrzeba polskiemu hokejowi.

"Zarząd PZHL po przeanalizowaniu zebranych opinii klubów PLH jednomyślnie postanowił podtrzymać decyzję o nowym systemie rozgrywek podjętą 19 maja w oparciu o wcześniejsze propozycje klubów
Polskiej Ligi Hokejowej. Zarząd PZHL nie zmienił także majowej decyzji co do liczby obcokrajowców mogących grać w meczu w jednym zespole" - napisano w oficjalnym komunikacie na stronie związku.

- Przegrał zdrowy rozsądek. Cała Polska mówi coś innego, a ci panowie robią swoje. Zastanawiam się czy w tej sytuacji nie wycofać drużyny z ligi, bo to wszystko traci sens. Człowiek biega, stara się, żeby ten klub jakoś funkcjonował, a parę niekompetentnych osób niszczy tę robotę - stwierdził rozgoryczony prezes Naprzodu Janów Janusz Grycner, który najgłośniej protestował przeciwko reformom PZHL.

Mniej kategoryczny w swych sądach był prezes Zagłębia Sosnowiec. - To my wybraliśmy ten zarząd, więc pretensje możemy mieć tylko do siebie. Strzeliliśmy sobie samobója i musimy wyciągnąć z tej lekcji wnioski - powiedział Adam Bernat.

Zarząd PZHL upoważnił prezydium związku do przeprowadzenia konkursu na stanowisko selekcjonera kadry.