Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świętochłowice: Spotkanie więźniów w zapomnianym obozie

Justyna Przybytek
Dorota Boreczek do obozu trafiła z matką jako 14-latka. Spędziła w nim dziesięć miesięcy
Dorota Boreczek do obozu trafiła z matką jako 14-latka. Spędziła w nim dziesięć miesięcy Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Kilkadziesiąt osób spotkało się w środę przy bramie po dawnym obozie zagłady w Zgodzie przy ul. Wojska Polskiego. Nie przyszedł jednak nikt z władz miasta.

Przyjechali za to byli więźniowie i krewni pomordowanych. 17 czerwca spotykają się tu od piętnastu lat. Cieszyli się, że w końcu, po roku oczekiwań, przed bramą zamontowano pamiątkową tablicę. Pojawiła się we wtorek, tuż przed uroczystością. To jednak w ocenie więźniów i ich rodzin tylko gest. Wczoraj przy tablicy były wieńce i znicze. Zdaniem więźniów za kilka dni miejsce, gdzie zginęło ponad 2 tys. osób trzynastu narodowości, znów będzie brudne i zapomniane.

- Na co dzień trawa zarasta tu do kolan - twierdzi Józef Małek, który pomaga rodzinom ofiar.
Zdaniem więźniów, Zgoda to obóz zapomniany. Głośno mówią o masowych mogiłach, które się tu znajdują. Wielu z nich brało udział w grzebaniu zabitych, potrafią zlokalizować groby.

Zbiorowe groby nigdy nie zostały odkopane i nikt nie chce tego zrobić

- Właśnie chodzimy po trupach - powiedziała Dorota Boreczek, która do obozu w Zgodzie trafiła z matką jako 14-latka i spędziła w nim dziesięć miesięcy.

Jednak zbiorowe groby nigdy nie zostały odkopane, a zwłok nie ekshumowano. I nie zanosi się na to, aby ktoś chciał się tym zająć. W miejscu kaźni powstały ogródki działkowe, plac zabaw, rozbudowały się niewielkie firmy przemysłowe. Nie ma miejsca pamięci z prawdziwego zdarzenia, nie szukano także pamiątek po obozie. W warszawskiej Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie chcą słyszeć o mogiłach, w katowickiej delegaturze Rady twierdzą, że jeśli mogiły są, to... sami świadkowie powinni pisemnie zawnioskować o to, aby się nimi zająć.

- Ja nic na ten temat nie wiem - twierdzi Joanna Janecka z KOPWiM w Katowicach. O grobach nic nie wiedzą także urzędnicy magistratu. A świadków tego, co w Zgodzie działo się ponad pół wieku temu, jest coraz mniej. - Po kolei umieramy. Dziś jest nas garstka. Jak nas zabraknie, o sprawie już nikt nie będzie pamiętał, bo ludzie pamiętać nie chcą - mówi Boreczek.
Przypomnijmy: w Zgodzie od czerwca 1943 roku mieściła się filia obozu koncentracyjnego Auschwitz, zlikwidowana w styczniu 1945 r. W lutym tego samego roku został tu otwarty obóz pracy przymusowej podległy Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego. Działał do listopada 1945 r. Przez obóz przewinęło się ok. 6 tys. osób. Zginęło ponad 2 tys. O tragedii, która rozgrywała się przy ul. Wojska Polskiego, świadczyć mają tablice pamiątkowe. Pierwsze przed bramą umieszczono w czerwcu 2007 r. Inicjatorami projektu były rodziny ofiar.

Urząd Miasta montaż określił jako samowolny i tablice usunął. Kolejne, już legalne, pojawiły się pod koniec października 2007 r. Tym razem zawierały błędy. W 2008 roku ustalono ostateczną wersję napisu. Niestety, jego treści nie poparła warszawska ROPWiM. Nie potrafiła ocenić treści napisu przez rok. Zaakceptowano ją dopiero kilka dni temu. Na razie przed bramą jest tylko jedna tablica, w jęz. polskim. Powinny być jeszcze dwie, po angielsku i niemiecku. - Trzeba starannie przygotować tłumaczenia, tak, aby nie zawierały błędów - tłumaczy Janecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!