Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dzieje się u nas nie w porę?

Krystyna Bochenek
Dwa tygodnie temu moja asystentka wychodziła za mąż. Ślub odbywał się w kościele św. Anny, w przepięknej scenerii Nikiszowca (uroczyste chwile uwieczniał na kliszy mistrz fotografii Krzysztof Niesporek) i nie byłoby w tym fakcie nic nadzwyczajnego, gdyby nie data ślubu.

Otóż - nie wiedzieć czemu - młoda para nie wzięła pod uwagę, że następnego dnia po ceremonii odbywać się będą wybory do Parlamentu Europejskiego. Z wiadomych względów byłam w nie po trosze zaangażowana, więc emocji i zajęć przybyło. I z tego powodu przekomarzałam się z panną młodą: - Jak mogłaś, Iwonko, planując ślub nie wziąć pod uwagę daty tak ważnych wyborów i akurat teraz wychodzić za mąż? - żartowałam. - Mamy tak dużo pracy, nie wiem, czy dam ci urlop, może zmienisz termin na inny?

Nadal nie rozumiem, czemu nie zmieniła, szczęśliwie jednak udało się jakoś pogodzić te wybory osobiste z wyborami powszechnymi: tu były toasty, tam były toasty, tu ktoś pochlipał, tam ktoś pochlipał - i powoli wszystko wróciło do normy.

Jakże często narzekamy, że coś przychodzi nie w porę. Różne rzeczy w naszym życiu wydają się albo przedwczesne, albo spóźnione. Na przykład przyjęliśmy, że istnieje właściwy czas na to, żeby się zakochać. Nikogo nie dziwi, jeśli na ślubnym kobiercu staną 20-latkowie, trochę się dziwimy jeśli dotyczy to 40-latków, a już prawdziwą sensacją są śluby 50-latków plus, jak Małgorzaty Potockiej i Jana Nowickiego czy Kamili Mścichowskiej i Andrzeja Łapickiego. Rzecz nie dotyczy tylko miłości. Za późno albo za wcześnie przychodzą na ogół goście, dzieci i awanse. Zdarza się, że na drodze życia spotykamy kogoś za późno. Złe wiadomości docierają jednak zawsze szybko. Zawsze też za wcześnie pojawiają się na skroniach siwe włosy i bóle w krzyżach. Czasem też narzekamy, że urodziliśmy się nie w porę: szkoda, że nie nieco później. Mając trochę mniej lat, moglibyśmy przecież pokazać światu na co nas stać! A dziś? Łupie w kręgosłupie! Z upiorną radością krytykujemy też dojrzałe panie w krótszych spódniczkach czy leciwych panów podążających na siłownie. I chociaż lubimy patrzeć na tańce towarzyskie, to jednak tylko w wykonaniu ludzi młodych. Tak zadecydowaliśmy i już. Kiedy podrygują osoby nieco starsze, często uważamy, że się wygłupiają.
Na pewno też nie w porę zdarzył się kryzys światowy, bo tyle pięknych projektów diabli wzięli. Mimo droższego euro, czyli słabszego złotego, czekamy jednak na wakacje, podążając za słońcem i uciekając od chmur. Im więcej słyszymy o globalnym ociepleniu, tym lokalnie u nas chłodniej. W chwili, gdy piszę te słowa trudno uwierzyć, że nie jesteśmy częścią Arktyki. Chmurno, durno, nieprzyjemnie, sztuczna plomba boli w zębie... W każdym razie - jak zwykle nie w porę - wyłączono już dawno centralne ogrzewanie.

Przykłady można mnożyć, każdy pewnie doda własne. Wiadomo, że ludzie nie w porę chorują, nie w porę umierają (wszyscy są zadziwieni: "Boże to już? Tak wcześnie?"), nie w porę tracą pracę, nie w porę dostają podwyżki. W polityce też nigdy nie ma właściwej pory. Słyszy się oskarżenia pod adresem rządu czy opozycji, że zaczyna o czymś mówić (lub pytać) akurat teraz. Pewnie dlatego, że kiedyś trzeba się tym zająć i nie ma takiego terminu, który okaże się dogodny. Czasami też wyciąga się i przytacza czyjeś dawne słowa, aby udowodnić, jaki jest paskudny i dwulicowy.

Jednak na ogół związek różnych takich "odkryć" z kalendarzem jest zupełnie przypadkowy. A jednak zawsze można się spodziewać, że ktoś oburzony krzyknie: "Jak można! W takim dniu!". Tak jak się na przykład stało z koncertem Madonny, planowanym na 15 sierpnia. Dla niektórych to bluźnierstwo, że artystka będzie się produkować w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, czyli Madonny. Ale inni, na szczęście liczni, nie mają takich skojarzeń. A biskup Antoni Długosz (notabene Kawaler Orderu Uśmiechu) powiedział nawet, że gdyby nie był biskupem, to sam wybrałby się na koncert, bo jego jakoś nie gorszą występy piosenkarki, której piosenki wpadają w ucho. I ktoś, kto rano weźmie udział we mszy św., a po południu pojawi się na koncercie, na pewno nie zgrzeszy. Na wszystko można znaleźć odpowiednią porę.

PS. Ponieważ zaczęłam od ślubu "nie w porę", to na rozwodach "nie w porę" zakończę. Mój kolega miał zwyczaj kpić z problemów małżeńskich różnych leciwych znajomych, komentując wiadomości o ich planowanym po długich latach wspólnego życia rozwodzie słowami: "Teraz? Po sezonie?"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!