Z Pawłem Abramowem, rosyjskim siatkarzem Jastrzębskiego Węgla, rozmawia Jacek Sroka
Jak to się stało, że gwiazdor rosyjskiej siatkówki trafił do Polski i podpisał dziś kontrakt z Jastrzębskim Węglem?
Kiedy zacząłem się zastanawiać, gdzie mam grać w nowym sezonie, wewnętrzny głos podpowiedział mi, żebym wybrał Polskę. Grałem w tym kraju wiele razy i zawsze mi się tu bardzo podobało. To, że wybrałem właśnie Jastrzębski Węgiel, jest zasługą pewnej młodej dziewczyny. Gdyby nie ona, to na pewno byśmy tutaj dzisiaj nie siedzieli. Ale o szczegółach nie chcę mówić, bo to wielka tajemnica [chodzi o Katarzynę Fraś, dziennikarkę, która od ponad dwóch lat zna Abramowa i skontaktowała z siatkarzem działaczy klubu - red.]. Później miałem kontakt z prezesem Grodeckim, z którym rozmawiałem telefonicznie i zrobił on na mnie bardzo dobre wrażenie. Wyczułem, że on naprawdę chciał, żebym grał w jego klubie.
Porozmawiałem z prezesem klubu i wyczułem, że on naprawdę chce, żebym grał w JW
Czy zamiana bardzo silnej ligi rosyjskiej na polską ekstraklasę nie jest w pana karierze krokiem wstecz?
Dobrze znam polskich zawodników. Wiele razy grałem z nimi w reprezentacji Rosji. Na początku mojej reprezentacyjnej kariery wygrywaliśmy z Polakami, ale później, nie wiedzieć czemu, zaczęliśmy przegrywać. Dzięki temu zapamiętałem wielu polskich siatkarzy - nie tylko nazwiska, ale nawet twarze. Jeśli chodzi o poziom rozgrywek klubowych, to rzeczywiście liga rosyjska i włoska uchodzą w Europie za najsilniejsze, ale polska jest bardzo bliska tego poziomu. Poza tym w Polsce gra się inną siatkówkę niż w Rosji. U nas dominuje siłowy styl z wysokimi wystawami i atakiem na zasadzie uderz mocno przed siebie, natomiast w Polsce gra się bardziej po europejsku - siatkówka jest tu znacznie szybsza i większy nacisk kładzie się na obronę. Traktuję więc to jako nowe wyzwanie w karierze.
Jak zareagowali pana koledzy z kadry na wieść, że Paweł Abramow przenosi się do Polski?
Dla rosyjskich graczy było to duże zaskoczenie, bo wszyscy przyzwyczajeni są do tego, że grają w Rosji. Wielu kolegów boi się grać za granicą przez barierę językową. Ja takich obaw nie mam, bo wcześniej grałem dwa lata w Japonii i przywiozłem stamtąd bardzo miłe wspomnienia. Mam nadzieję, że tak samo będzie w Polsce. Liczę także, że szybko nauczę się polskiego, a każdemu rosyjskiemu zawodnikowi życzyłbym, żeby wyjechał do innej ligi i zdobył nowe doświadczenia, bo żyje się przecież tylko raz.
Czy wpływ na pana rozstanie z Iskrą Odincowo miały kłopoty finansowe tego klubu?
Jestem zawodowcem i gram dla pieniędzy, więc sytuacja panująca teraz w całej lidze rosyjskiej na pewno miała wpływ na moją decyzję. Tak samo jak duże znaczenie miało to, że Jastrzębski Węgiel gra w tym sezonie w Lidze Mistrzów. O szczegółach rocznego kontraktu nie chciałbym mówić. Staram się na razie jak najwięcej dowiedzieć o tym klubie. Rozmawiałem telefonicznie z trenerem Santillim, który jest przedstawicielem silnej włoskiej szkoły trenerskiej, a przeciwko dwóm jastrzębskim Australijczykom grałem ostatnio w reprezentacji Rosji. Wiem też, że drużyna ma młodego perspektywicznego rozgrywającego, który wkrótce może grać w polskiej kadrze. Czuję na sobie dużą odpowiedzialność, ale podchodzę do tego spokojnie, pamiętając, że najmilsze wspomnienia ma się niekoniecznie dzięki najwyższym kontraktom.
Nie boi się pan występów w małej jastrzębskiej hali?
Już w niej grałem z Iskrą i przegraliśmy wtedy 2:3. To rzeczywiście ciężka hala i mam tylko nadzieję, że równie trudno gra się tu wszystkim rywalom Jastrzębskiego Węgla.
W ostatnim sezonie miał pan kłopoty zdrowotne. Jak się pan teraz czuje?
Z moim zdrowiem jest już wszystko w porządku. Po sezonie odpoczywałem przez cały maj, a od 1 czerwca wznowiłem treningi. Nawet dziś rano ćwiczyłem w Katowicach w hotelu na siłowni. Nie wiem, kiedy na stałe przyjadę do Polski, ale będę mieszkać tutaj, w Żorach, razem z całą moją rodziną - żoną Margaritą i córką Aleksandrą.
Zdążył pan już poznać polską kuchnię?
Słabo ją na razie znam, ale gospodarze obiecali zaprowadzić mnie dzisiaj do polskiej restauracji. Myślę jednak, że z żywieniem w Polsce nie będzie najmniejszych problemów. Wszystko, co mi jest potrzebne do jedzenia, to mięso, kartofle, warzywa oraz makarony, a na śniadanie kasza i to u was na pewno jest. Przyznam też, że bardzo lubię ptasie mleczko.
Z jakim numerem będzie pan grał w Jastrzębiu?
W Iskrze Odincowo i reprezentacji Rosji gram z piątką, ale tutaj dostanę czwórkę. Z takim numerem grałem w Japonii i przyniósł mi szczęście, bo zostałem mistrzem tego kraju i zdobyłem krajowy puchar. Mam nadzieję, że czwórka pomoże mi też w JW.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?