Świat w marzeniach Kamratów

Niedawno wróciliście z dalekiej podróży zagranicznej. Gdzie byliście i jak długo?

W Stanach Zjednoczonych, dokładnie w Chicago. Wylatywaliśmy 28 maja, a wróciliśmy 11 czerwca.

Ile koncertów zagraliście, bo rozumiem, że to był cel waszej wyprawy?

Dwa. Tam ludzie ciężko pracują, trzeba przyznać. W porównaniu z naszym tempem tamtejsze jest bardzo ostre i praktycznie od poniedziałku do piątku, przynajmniej Polacy, pracują po 12 godzin. Więc tylko soboty i niedziele wchodzą w rachubę, jeśli chodzi o koncerty. W sobotę graliśmy śląską biesiadę, taką prawdziwą, z naszymi śpiewnikami, z przyśpiewkami, z wicami śląskimi, a potem oczywiście zabawa taneczna. Było to przy kościele św. Kamila. Tam są duże sale przy kościołach, prawie że widowiskowe, więc sporo ludzi było. W następną niedzielę graliśmy piknik w parku. Ciekawa sprawa, bo w takim parku jest kilkanaście dość dużych polan, a w tym dniu było robionych aż sześć pikników. Nasza muzyka niosła się dość daleko i praktycznie trochę podkupiliśmy słuchaczy konkurencji. Było sporo ludzi, była też telewizja. Pogoda nam sprzyjała, chociaż było bardzo wietrznie, ale tam przeważnie tak jest.

Tuż przed waszym wyjazdem ukazała się kolejna płyta. Która z kolei?

Dokładnie dzień przed wyjazdem odebraliśmy w wydawnictwie nową płytę. Jest to nasza czwarta płyta.

Jaki tytuł nosi ten krążek i ile zawiera utworów?

"Świat w marzeniach". Pierwszy utwór "Zaproszynie", jest podsumowaniem pewnego okresu naszej działalności, bo w tym roku mija dokładnie 10 lat jak się bawimy w tą muzykę w Kamratach. Płyta "Świat w marzeniach" zawiera 16 utworów. Piętnaście całkiem nowych - premierowych i jeden miks utworów z wcześniejszych płyt.

Kto jest twórcą tekstów i muzyki?

Teksty to od samego początku była działka Ryśka Piszczeloka, praktycznie wszystkie utwory są jego autorstwa. Muzyka to dzieło Leona Majowskiego, można powiedzieć że współzałożyciela kapeli. Leon już nie koncertuje z nami, bo zdrowie mu nie pozwala, ale dalej jest bardzo twórczy muzycznie, co zresztą słuchacze, mamy nadzieję, potwierdzą.

Ile czasu upłynęło od pojawienia się pomysłu na tą płytę do jej ukazania się?

Mieliśmy takie doświadczenia, że zwykle jak padło hasło "robimy płytę", to trzeba było gonić. Tym razem chcieliśmy na spokojnie. Nasz styl tworzenia jest taki, że zawsze Leon tworzy melodię, potem Rysiek po kilku jej przesłuchaniach napisze tekst - zawsze pilnujemy, żeby to nie było powtórzenie czyjegoś pomysłu, żeby to było nasze - no i utwór jest zrobiony. Całe tworzenie tej płyty trwało praktycznie rok. Skończyliśmy poprzednią i zaczęliśmy zbierać materiał na nową. Ta płyta była zrobiona na spokojnie, nie było nerwowości, że trzeba jeszcze jakiś utwór jeden, drugi, dorobić. Zmienił się skład zespołu.

Kto obecnie gra w Kamratach?

Zmieniły się dwie osoby. Oprócz Leona, nie koncertuje też z nami już Jasiu Frank. Teraz skład podstawowy to: Teresa Walerjańska, Marek Pieczka, Rysiek Piszczelok, Agnieszka Świtała i Sandra Droździoł, a współpracuje z nami Agnieszka Góra. Trzeba mieć rezerwę, bo chcemy żeby wszystkie instrumenty były słyszalne, chcemy występować w pełnym składzie, a różnie to bywa. Czasem jakiś wyjazd, dodatkowe obowiązki czy uroczystości rodzinne, więc musi być ktoś rezerwowy.

Czy nowa płyta jest nagrana w nowym składzie?

Tak. Nowa płyta była już nagrywana z nowym składem.

Jak nowe dziewczyny trafiły do waszego zespołu?

Kiedy doszło do tego, że trzeba było coś pozmieniać, chcieliśmy przy okazji odmłodzić zespół. Zapytaliśmy znajomego, który gra w orkiestrze, czy nie zna kogoś. Okazało się, że tak. Najpierw doszła do nas Sandra, a potem w krótkim czasie Agnieszka. Po tych wyjazdach - bo na nich się lepiej poznaje ludzi - możemy powiedzieć, że chyba dobrze trafiliśmy i w dobrym kierunku się to będzie rozwijać.

Czy macie zamiar nagrać teledysk do jakiejś piosenki z nowej płyty?

Tak. Wiem, że wydawnictwo szykuje już jedno nagranie. Jest propozycja, żeby to była piosenka numer jeden na płycie - "Zaproszynie". Sami też mamy taki plan, żeby coś nagrać, bo mamy paru dobrych znajomych, którzy kręcą fajne klipy. Na razie trzeba jednak troszeczkę podreperować budżet, bo te wszystkie wyjazdy, przeloty, kosztują, wydanie płyty też, więc na razie musimy poczekać.

Co planujecie w okresie wakacyjnym? Czy normalnie koncertujecie, czy będzie jakiś czas wolny?

Koncertujemy normalnie. Tak wszystko poukładaliśmy, żeby terminy pasowały. Mamy rezerwowych muzyków, więc raczej pełny skład będzie zawsze występował.

Czy wiecie już, kiedy przypadnie wasz kolejny wyjazd za wielką wodę?

Propozycje były, ale szczerze mówiąc, to aż tak bardzo na tę chwilę się tam nie garniemy. To jest jednak wysiłek. Proponowali, żeby znowu za rok, ale zobaczymy. W tej chwili jesteśmy trochę zmęczeni. Kilkanaście godzin w powietrzu, stres dodatkowy, bo niedawno zdarzył się wypadek lotniczy, akurat byliśmy tam, jak to się stało, ale jak to wszystko z człowieka "zejdzie", to na pewno znowu się będzie chciało. To jest jednak przygoda.

Czy te podróże mają jakiś wpływ na waszą twórczość?

Tak. Na drugiej płycie napisaliśmy "Kolędę dla brata", to już było po pierwszym wyjeździe. Jest to piosenka o zwyczajach świątecznych. Polacy za granicą o naszym kraju mówią średnio pozytywnie, ale jedno, co wspominają, to są właśnie święta i do tego tęsknią najbardziej, bo takich świąt jakie są u nas, to nie ma nigdzie. Na trzeciej płycie jest piosenka "Płyń przez świat", a na czwartej "USiA". Tytuł troszkę dziwi, bo jest tak specyficznie pisany. Duże "U", duże "S", małe "i" i duże "A". To jest takie logo naszej koleżanki, która razem z mężem prowadzi Klub Śląski Karolinka. To dla niej taką pioseneczkę napisaliśmy.