Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katowice: Hospicjum Cordis z dzikim lokatorem

A. Pustułka, D. Niećko
W czwartek w poradni przyjmowano jeszcze ostatnich pacjentów
W czwartek w poradni przyjmowano jeszcze ostatnich pacjentów Fot. Marzena Bugała
W piątek Hospicjum Cordis oficjalnie obejmuje nową siedzibę przy ulicy Ociepki 2 w Katowicach, gdzie do 2001 roku działał miejski szpital.

Niestety, przejmowanie budynku to prawdziwa droga przez mękę. Katowicki Urząd Miasta, co chwalebne, podpisał umowę, zgodnie z którą ta niezwykle zasłużona dla chorych placówka będzie wreszcie mogła stworzyć podopiecznym godziwe warunki, ale nie zapewnił, by z budynku na czas wyprowadziła się Unia Bracka, która prowadzi tu swoje przychodnie.

Narazili swoich pacjentów i zwalają winę na nas - ocenia dr Markowska

Wskutek tego ok. 5,5 tysiąca pacjentów z Szopienic i Janowa z dnia na dzień będzie musiało korzystać z innej przychodni Unii przy kopalni Staszic w Giszowcu, gdzie zarejestrowanych jest już 14 tysięcy osób.
Ale ani urzędnicy, ani Unia Bracka nie poczuwają się do winy za powstałą sytuację. Za to w niezręcznej roli stawiają fantastyczny, pełen poświęcenia dla chorych zespół hospicyjny, który musi tłumaczyć się za ich niedopatrzenia i zaniechania. Na kpinę zakrawa fakt, że to pierwsze stacjonarne hospicjum w województwie śląskim i jedyna placówka opiekująca się dziećmi z nowotworami musi walczyć z przeciwnościami losu i urzędniczą znieczulicą.

- Fundacja, zamiast wcześniej szukać nowego lokum, nie zrobiła nic. Niepotrzebnie narazili swoich pacjentów na nerwy, a na dodatek zrzucają odpowiedzialność na nas - mówi dr Jolanta Markowska, prezes Hospicjum Cordis. Przypomina, że kiedy rzeczoznawca badał stan budynku okazało się, że wymaga on kapitalnego remontu.

- A Unia, która użytkuje go od lat nie wydała na remonty ani grosza. Byli pewni, że tam zostaną, a my nie zdołamy wybudować nowego hospicjum - ocenia dr Markowska.
Co dziwne, do czasu, gdy stało się jasne, że budynek dawnego szpitala przejmuje Hospicjum, Unia nie płaciła miastu czynszu za zajmowane pomieszczenia. Sytuacja ta trwała siedem lat! Teraz rzecznik prezydenta Katowic Waldemar Bojarun tłumaczy, że wiele razy informowano Unię o konieczności opuszczenia pomieszczeń. Bo okazuje się, że Unia nie miała nawet umowy najmu czy dzierżawy. Zaś dług wobec miasta ciągle rósł.

- Na styczeń 2009 roku zadłużenie Unii wobec miasta wynosiło 80 tysięcy złotych, plus odsetki w wysokości 70 tysięcy - wylicza Jakub Jarząbek z biura prasowego magistratu. - Odsetki ostatecznie Unii umorzono, ale reszta długu jest spłacana.

Unia od winy się odżegnuje. Jej przedstawiciele tłumaczą, że zmieściliby się w budynku razem z hospicjum. - Mieliśmy projekt, chcieliśmy zmniejszyć powierzchnię przychodni, proponowaliśmy, aby wynajęto nam w tym budynku pomieszczenie - tłumaczy Maria Blachnik, wiceprezes Fundacji Unia Bracka. - Nasi lekarze by się tam przydali, mamy przecież rehabilitację, ale się nie udało i żałujemy.
Hospicjum Cordis, które działa od 1990 roku, ze swej obecnej siedziby w Mysłowicach musi się wyprowadzić, bo wygasa umowa dzierżawy. Zajmowana przez Hospicjum willa jest zresztą zbyt mała - pranie trzeba suszyć na korytarzach, a podopieczni, mimo fantastycznej opieki, mają do dyspozycji małe pokoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!