Wówczas jeszcze podopieczni trenera Damiana Galeji wykorzystali siłę rozpędu po wywalczonym w doskonałym stylu awansie i na początku rundy jesiennej urośli do rangi czarnego konia rozgrywek - w pierwszych 6 spotkaniach zdobyli 13 punktów. Początkowa euforia jednak szybko minęła.
W kolejnych 12 spotkaniach GKS dopisał do swojego konta zaledwie 6 oczek. Cele zostały zweryfikowane. Od tej chwili priorytetem stało się utrzymanie bez konieczności gry w barażach. O wykonanie tego zadania miał już jednak zadbać inny szkoleniowiec. Miejsce Galeji na kolejkę przed zakończeniem rundy jesiennej zajął trener Mirosław Smyła.
- Moim głównym zadaniem było zadziałanie na psychikę piłkarzy, którzy byli mocno rozbici po serii porażek. Od strefy spadkowej dzieliły nas tylko dwa punkty - wspomina trener Smyła.
Męskie rozmowy w szatni przyniosły efekty. W pierwszym spotkaniu pod wodzą nowego szkoleniowca tyszanie wygrali z rewelacją sezonu MKS-em Kluczbork 1:0. Sinusoida, na której w łatwy sposób można by przedstawić poczynania piłkarzy z Tychów, w minionym sezonie przyjęła tendencję zwyżkową. I chociaż po solidnie przepracowanej zimie i zmianach kadrowych piłkarze trenera Smyły wiosnę rozpoczęli od falstartu w Żaganiu (0:1), to z każdym kolejnym spotkaniem było już tylko lepiej. W kolejnych 9 meczach piłkarze GKS-u nie zaznali goryczy porażki.
Nadzieje ponownie zostały rozbudzone. Pojawiła się bowiem szansa na nawiązanie walki o zajęcia miejsca w barażu o awans do I ligi!
Wtedy jednak dała o sobie znać wspomniana wcześniej matematyczna zależność. Na szczęście po kolejnych niepowodzeniach zapas punktów wystarczył na bezpieczne utrzymanie. Cel został osiągnięty.
Czytaj więcej w poniedziałkowym KIBICU
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?