Powód? Dach wybudowanego siedem lat temu budynku przypomina szwajcarski ser. Wystarczy niewielki deszcz, by woda wewnątrz obiektu lała się strumieniami.
Po ostatnich opadach w poczekalni co kilka metrów ustawiono wiadra, a i tak tworzą się tam spore kałuże. - Suchą nogą nie przejdziesz. Budynek jest przecież nowy, widać wykonawca odwalił fuszerkę - mówi Krzysztof Mroczek z Rybnika.
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w tej części dworca, gdzie znajdują się pomieszczenia socjalne do kierowców. - Tam woda nie kapie, tylko leci jak z kranu. W każdym pokoju odpada sufit, spadają lampy. Zamiast w wolnej chwili odpocząć i napić się herbaty w budynku, siedzimy w autobusach - mówi kierowca Tadeusz Wiśniewski.
Dworzec został oddany do użytku w 2002 roku. Kosztował miasto 4,5 miliona złotych. Od początku jednak, zamiast cieszyć oko, przysparzał urzędnikom coraz to nowych kłopotów.
- Błędy popełniono już na etapie wykonawstwa. Trudno jednak znaleźć winnego. Już kilka razy zabezpieczyliśmy doraźnie fragment dachu, przez który woda przedostawała się do środka. Teraz trzeba to zrobić powtórnie i zabezpieczyć cały dach - mówi Adam Fudali, prezydent Rybnika. Póki co, nie wiadomo, ile trzeba będzie wydać na remont dachu i jak długo podróżni czekać będą na autobus w takich warunkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?