Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skoczowski trunek budzi kontrowersje

Grażyna Kuźnik
Dyrektor skoczowskiego domu kultury, Robert Orawski, pokazuje tatarczówkę
Dyrektor skoczowskiego domu kultury, Robert Orawski, pokazuje tatarczówkę Fot. Arkadiusz Gola
Urzędnicy w Skoczowie nazywają 40- lub 50-procentową wódkę tatarczówkę lekarstwem i twierdzą, że dobrze działa na zdrowie. Nie widzą nic złego w jej reklamie.

Burmistrz nawet spotkał się z prywatnym producentem trunku i obiecał pomoc w promowaniu tego alkoholu; butelkę np. wręcza się jako suwenir delegacjom, które odwiedzają magistrat. Tatarczówka jest też obecna na imprezach organizowanych przez miasto - również na zakończonych niedawno Dniach Skoczowa. Wódkę sprzedaje się tu na specjalnym stoisku, żeby ją było łatwiej znaleźć.

Nikt nigdy nie potwierdził, że alkohol ma właściwości lecznicze

- Tym alkoholem przecież nikt nie może się upić, bo jest niesmaczna, ale za to zdrowa i z tradycją - uważa Janina Żagan, burmistrz Skoczowa. - To nasz produkt regionalny. Spotkaliśmy się z firmą produkującą tatarczówkę, ale okazało się, że nie możemy jej wiele pomóc, bo zabrania nam tego ustawa antyalkoholowa. Jednak postanowiliśmy, że butelki znajdą się na naszych miejskich imprezach, bo to raczej lek niż wódka.

Taka postawa dziwi specjalistów od spraw uzależnień. - Zaskakująca opinia. Nikt nigdy nie potwierdził, że alkohol ma właściwości lecznicze. Nie jest lekarstwem, chociaż znajduje się w medykamentach, ale tylko jako dobry rozpuszczalnik i to w śladowych ilościach. A tu chodzi o wódkę, która ma ponad 40 proc. Ludzie upijają się różnymi alkoholami, również drogimi, markowymi i z tradycjami, w tym regionalnymi. One tak samo uzależniają jak każdy alkohol - stwierdza jednak Mieczysław Pawłowski, terapeuta uzależnień.

Władze Skoczowa jeszcze niedawno planowały szeroką reklamę tatarczówki, gorzałki na korzeniu tataraku. W biurze promocji miasta można było otrzymać ulotki i biuletyny zachwalające miejscową wódkę, w filii domu kultury w rynku wisiały plakaty z jej wizerunkiem i opisem. Ale tego już nie wytrzymała Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zakazała tak wyraźnej reklamy mocnego alkoholu w jednostkach miejskich. Wieść gminna głosi, że szefowa komisji, podlegająca burmistrzowi, pozwoliła sobie na ostrą krytykę, bo szła na emeryturę.
- Komisja wykazała się trudną do zrozumienia nadgorliwością. Tatarczówką nikt się nie upija. Ale trudno, plakatów już nie ma. A my jednogłośnie na sesji rady miasta uznaliśmy, że trzeba popierać tatarczówkę, bo to nasz produkt regionalny. Inne, jak na przykład kapelusze, już nam ubywają. A Skoczów musi mieć wyraźny symbol - tłumaczy Andrzej Bacza, szef skoczowskiej rady miejskiej. O tatarczówce ma jak najlepsze zdanie. W regionie pije się ją z dziada pradziada, bo dobrze wpływa na trawienie. Poza tym ma charakterystyczny smak, nie da się jej dużo wypić, jest trunkiem okazyjnym, wielkopiątkowym. Zdaniem radnego, można ją porównać ze sławną śliwowicą łącką, również wpisaną na listę produktów regionalnych albo z miejscowymi winami produkowanymi za granicą. Podkreśla, że świetne trunki regionalne warte są rozpowszechnienia, również przez ojców miasta, ale nieżyciowe polskie przepisy tego zabraniają. Gminy na tym tracą, bo mniej o nich słychać.

- Ktoś musi na to zwrócić uwagę na lukę w prawie - irytuje się Robert Orawski, dyrektor domu kultury, w którym wisiały plakaty wódki i działacz Towarzystwa Miłośników Skoczowa. - Nie możemy promować tatarczówki, bo w polskiej ustawie przeciwalkoholowej brakuje odpowiednich przepisów. Nikt nie pomyślał o alkoholach regionalnych, miejscowego wyrobu, takich jak nasza wódka. Tego rodzaju alkohol powinien być inaczej traktowany, nie tak rygorystycznie pod względem promocji. Niestety stawia się go na równi ze zwykłą wyborową. To absurd.

Mieszane uczucia co do tatarczówki ma Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Rocznie w gminie Skoczów zgłasza się do niej ok. 420 osób z problemem alkoholowym. - Tatarczówka jest mocnym alkoholem i ustawa o wychowaniu w trzeźwości nie przewiduje jej reklamy przez władze gminy. Dla produktów regionalnych ustawa nie robi wyjątków, a my stoimy na straży prawa. Kwestia tej wódki wywołuje jednak sporo emocji wśród radnych. Niektórzy uważają, że władze gminy muszą promować regionalne produkty, nawet te z procentami. Ale przecież wódkę wyrabia prywatna firma i to do niej należy jej promocja. Mam nadzieję, że wypracujemy jakiś kompromis, zgodny z przepisami i lokalnym patriotyzmem - mówi Sebastian Kufel, pełnomocnik burmistrza ds. rozwiązywania problemów alkoholowych.

Mimo starań władz Skoczowa i prób omijania prawa, tatarczówka nie sprzedaje się dobrze. Mieszkańcy potrafią sami ją zrobić, a dla gości to trunek zbyt kosztowny i dziwaczny. Jeśli władze będą upierać się przy tym symbolu, to turyści pomyślą o Skoczowie to samo co o wódce z tataraku - że drogo i już po pierwszym razie się odechciewa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!