Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Częstochowie pijana matka pchnęła nożem 4-letnie dziecko!

Piotr Piesik, Janusz Strzelczyk
Arkadiusz Gola
Ciężko ranna czteroletnia Julka przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Jej własna matka ugodziła ją nożem w brzuch.

Dziecko odniosło poważne obrażenia wewnętrzne, przeszło skomplikowaną operację i jest utrzymywane w stanie śpiączki farmakologicznej.

W niedzielę, krótko przed godziną 21, 33-letnia Małgorzata W. zaatakowała swoją córeczkę. Potem zadzwoniła po pomoc do Straży Miejskiej.

- Dyżurny natychmiast powiadomił pogotowie i policję, wysłał na miejsce patrol - mówi Artur Kucharski ze Straży Miejskiej.

Kiedy strażnicy przyjechali pod blok przy ulicy Dąbrowskiego, pogotowie już zanosiło na noszach ranne dziecko do karetki. W mieszkaniu na pierwszym piętrze, w kuchni na podłodze, siedziała kobieta. Była sama w domu. Odpowiadała logicznie na pytania strażników. Pokazała gdzie ma dokumenty, ubezpieczenie zdrowotne. Rozpłakała się, gdy strażnicy zapytali o nóż, którym zraniła córkę.
Kilka minut później, do mieszkania weszli policjanci. Kobieta została przewieziona do Policyjnej Izby Zatrzymań.

- Już pierwsze badanie trzeźwości wykazało, że ma ponad 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu - mówi nadkomisarz Joanna Lazar, oficer dyżurny KMP w Częstochowie. - W kolejnych wyniki były coraz wyższe. Ostatnie badanie wykazało 3 promile.

Policja o tragedii powiadomiła ojca dziewczynki, konkubenta Małgorzaty W. Jest zawodowym kierowcą. Był w trasie. Przyjechał do szpitala na Parkitce, gdzie leży jego córka. Nie odstępuje jej, nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Jest w szoku. Został wstępnie przesłuchany. Nie potrafił powiedzieć, co mogło pchnąć jego konkubinę do takiego zachowania.
Kobieta miała kłopoty zdrowotne, ale nie są związane z psychiką. W poniedziałek przesłuchanie matki nie było możliwe, bo nadal była pod wpływem alkoholu. Tak więc motywy jej czynu pozostają nieznane. Sprawa jest bardzo zagadkowa, ponieważ ani Małgorzata W., ani jej konkubent, w żadnym razie nie są ludźmi ze społecznego marginesu.

- Kiedy wytrzeźwieje, niezwłocznie zostanie przesłuchana - mówi Romuald Basiński, rzecznik częstochowskiej prokuratury. - Konieczna będzie na pewno opinia biegłego psychiatry, aby wyjaśnić motywy jej działania. Może jej grozić nawet dożywocie.

W bloku przy ul. Dąbrowskiej mieszka 90 rodzin. Budynek niczym się nie wyróżnia. Zbudowano go w 1984 roku, z przeznaczeniem dla pracowników Huty Częstochowa. Większość lokatorów pracuje, albo pracowała w hucie.

- Tutaj żyje się spokojnie - mówi Janusz Jagielski, który mieszka tu od czasu wybudowania bloku. - Tę małą to widywałem, jak się bawiła na podwórku. Ale rodziców nie bardzo kojarzę. Starszych lokatorów lepiej się zna. A oni mieszkają tu od niedawna.
Nad blokiem ciąży jednak jakieś fatum. Ostatnio dwóch lokatorów się powiesiło, a jeden wyskoczył przez okno.

Z Haliną Kozioł-Woźnikowską, kierowniczką Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Rudzie Śląskiej rozmawia Michał Wroński

Kolejny raz doszło do sytuacji, gdy pijana matka podniosła rękę na własne dziecko. Jak wytłumaczyć podobne akty agresji? Gdzie podział się instynkt macierzyński tej kobiety?
Tego nie można racjonalnie wyjaśnić. W chwili, gdy pojawia się alkohol zawsze obniża się bowiem poziom samokontroli i brak jest rzetelnej oceny tego, co dzieje się w otoczeniu. Do sprowokowania agresji nie trzeba wówczas wiele. Na dobrą sprawę każdy pretekst, każda reakcja dziecka, nie taka jakiej dana osoba by sobie akurat życzyła, może być dobra, aby podnieść rękę na dziecko. Jeśli zaś przy kolejnych tego typu sytuacjach nie pojawiają się żadne konsekwencje wobec takiej osoby, to takie zachowania nieuchronnie się nasilają. Dlaczego mam coś zmieniać - pyta taka osoba i w efekcie takiego myślenia na początku bije dziecko, a w końcu sięga po nóż. Nie wiemy, czy w tym przypadku była to pierwsza sytuacja, gdy matka doprowadziła się do takiego stanu. Moim zdaniem jednak, czynienie okoliczności łagodzącej dla takich wypadków z faktu, iż dana osoba była akurat pod wpływem alkoholu jest kompletną pomyłką. Alkohol nie jest tu żadnym wytłumaczeniem! Przecież sięgający po niego czynią to świadomie.

Czy po takim wypadku dziecko może jeszcze wrócić do rodzinnego domu? A jeśli tak się stanie, to jak mogą się dalej układać relacje matki i córki?
Nie przypominam sobie wyroku o charakterze bez-względnym dla matki, która dopuściła się aktu przemocy wobec własnego dziecka. Zawsze kończy się na karze w zawieszeniu. A zatem problem: "co dalej" na pewno się pojawi. Nie sądzę, by po czymś takim dziecko mogło dobrze funkcjonować pod jednym dachem z matką. W takich przypadkach dobrze sprawdzają się rodziny zastępcze bądź mieszkania rodzinkowe. Często jedynymi osobami w rodzinie, które mogą pomóc są dziadkowie. Ewentualne nałożenie przez sąd nadzoru kuratorskiego na matkę niewiele zmieni w sytuacji dziecka. Na wizytę kuratora zawsze można się przygotować i stworzyć pewną fikcję. Po jego wyjściu sytuacja wraca zaś do poprzedniego stanu. A pamiętajmy, że nie-wywiązywaniem się z obowiązków rodzicielskich względem dziecka jest nie tylko agresja fizyczna - to także brak odpowiedniej opieki na co dzień, zapewniania mu regularnych posiłków, dbania o jego higienę, wysłania do szkoły, czy niedostarczanie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!