Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundacja Rozwoju Bielska żąda odszkodowań

Wanda Then
Od 10 lat bielskie przystanki MZK dzierżawi Fundacja Rozwoju Miasta, teraz ma je zwrócić
Od 10 lat bielskie przystanki MZK dzierżawi Fundacja Rozwoju Miasta, teraz ma je zwrócić Fot. Jacek Drost
W poniedziałek, 5 lipca, Fundacja Rozwoju Miasta Bielska-Białej powinna zwrócić przystanki Miejskiemu Zakładowi Komunikacji. Na podstawie umowy, podpisanej z jednym z poprzednich samorządów, dzierżawiła je przez ostatnich 10 lat.

Umowa wygasła z końcem ubiegłego roku, teraz mija półroczny okres wypowiedzenia. Nic nie wskazuje jednak na to, by fundacja zamierzała trzymać się terminów. Spór rozstrzygnąć będzie musiał więc sąd.

- Jeżeli od poniedziałku fundacja nie rozpocznie przekazywania nam przystanków, będziemy działać. Na razie czekamy. Nie mamy żadnego sygnału, by sprawa miała dać się załatwić polubownie. Wręcz przeciwnie, dochodzą do nas informacje, że fundacja przystanków oddać nie zamierza. To tak jak z lokatorem, któremu wynajmuje się mieszkanie, a potem on mówi, że go nie odda. W tej sytuacji pozostaje tylko sąd, długie procesy i problemy - mówi Krzysztof Knapik, dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji.

Fundacja Rozwoju Miasta Bielska-Białej powstała w roku 1992. W dzierżawę oddano jej 7 dużych terenów miejskich i 2 obiekty w zamian za inwestycje, takie jak remont kamienic czy budowa parkingu. Ponieważ nie wywiązywała się należycie, od roku 2002, gdy prezydentem został Jacek Krywult, traciła kolejne nieruchomości. Wszystkie sprawy rozstrzygał sąd. Przystanki MZK to ostatnie źródło utrzymania fundacji i zapowiada się ostra walka.

- Sprawa z całą pewnością skończy się w sądzie, bo fundacja nie chce przekazać przystanków MZK, żąda odszkodowań. Po jednej i po drugiej stronie nad sprawą siedzą już prawnicy. Chcieliśmy rzecz zakończyć polubownie, ale na to się nie zanosi. Fundacja wie, o co walczy. Utrata przystanków oznacza jej koniec - zapewnia Henryk Juszczyk, pełnomocnik prezydenta miasta.

Problem dla miasta polega na tym, że umowy z fundacją podpisane przez poprzednie samorządy są sformułowane w sposób niejednoznaczny. Dlatego teraz jednym ruchem, bez dobrej woli fundacji, nie jest je tak łatwo rozwiązać. Dobry prawnik może przysporzyć miastu nie lada kłopotów.

- Umowa, którą MZK usiłuje nam wypowiedzieć, zawarta była na budowę 100 nowych wiat, a ustawiliśmy ich ponad 150. Ewentualne ich przejęcie przez gminę musi mieć charakter odpłatny, bo nie mamy z gminą czy MZK umowy darowizny. Ponadto w czasie realizacji przez nas umów okazało się, że ani gmina, ani MZK nie posiadają praw do wszystkich terenów, na których są przystanki. Należą do spółdzielni, firm, PKP, PKS, osób prywatnych. Mamy z tymi podmiotami zawarte umowy dzierżawy i płacimy im. Za to też gmina powinna nam zwrócić pieniądze. Tereny te muszą też być wyłączone z ewentualnego sporu - uzasadnia żądania fundacji jej prezes Leszek Wasiak.

Nie pierwszy raz

W sądach różnych instancji miasto i fundacja rozstrzygały już 6 spraw. Fundacja 2 z nich przegrała i zapłacić musiała wysokie kary, 1 zakończyła się ugodą i odszkodowaniami dla miasta. Pozostałe są w toku. Teraz dojdzie kolejna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!