Raciborska ortopedia przynosi olbrzymie straty

- Chodzi nawet o 700 - 800 tysięcy złotych. Musimy sprawdzić dlaczego tak się dzieje, dlatego dyrekcja do sierpnia musi nam przygotować szczegółowe analizy na temat rentowności poszczególnych oddziałów - mówi Adam Hajduk, starosta raciborski.

Wiadomo, że od kilku lat raciborska lecznica przynosi zyski. W dużej mierze dzięki oddziałowi zakaźnemu, który ma milionowy plus. W ubiegłym roku szpital miał zysk w wysokości 600 tysięcy złotych. Jednak gdyby nie ortopedia, finanse miałyby się jeszcze lepiej.

- Nie chodzi tutaj o żadną likwidację oddziału. Przecież to nowy szpital i tendencja jest odwrotna. Niedawno otwieraliśmy neurologię i geriatrię. Jednak być może trzeba będzie zastanowić się nad zmianą organizacji pracy na tym oddziale - mówi Adam Hajduk.

Na ortopedii pracuje 12 specjalistów. Na pacjentów czekają tam 54 łóżka. Zdaniem dyrekcji szpitala, nie ma mowy o przeroście zatrudnienia.
- Ortopedzi pracują także w dwóch naszych poradniach specjalistycznych. Codziennie przyjmują 150 pacjentów. Prowadzone są także dyżury w izbie przyjęć - wylicza Ryszard Rudnik, dyrektor raciborskiej lecznicy. Dyrekcja szpitala nie ma sobie nic do zarzucenia. - To nie jest kwestia złego zarządzania. To normalne, że niektóre odziały są deficytowe - mówi Rudnik.

Według Zbigniewa Wiercińskiego, zastępcy dyrektora, na złe wyniki ortopedii wpływają czynniki zewnętrzne.

- Gorsze wyniki biorą się między innymi stąd, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci już nadwykonań kontraktu - mówi Wierciński. - Gdyby udało się uzyskać w funduszu większy kontrakt, problem mielibyśmy z głowy - dodaje.

Z tym może być jednak kłopot, dlatego dyrekcja zapewnia, że ma już przygotowany plan B.
- Jednak to jeszcze nie czas, by zdradzać szczegóły - mówi Ryszard Rudnik.
Nieoficjalnie mówi się o oddaniu ortopedii w ręce prywatnej firmy, która wykonywałaby usługi dla szpitala.