Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Siemianowicach Śląskich znowu zapadła się ziemia

Grzegorz Lisiecki
Potężną dziurę w ziemi zasypano wczoraj gruzem i kamieniami
Potężną dziurę w ziemi zasypano wczoraj gruzem i kamieniami Lucyna Nenow
Kilkudziesięciu lokatorów mieszkań przy ul. PCK w Siemianowicach Śląskich ewakuowano po tym jak przy ich domach zapadła się ziemia.

Przy ulicy PCK w Siemianowicach znowu osunęła się ziemia. Zaledwie dziesięć dni po tym, jak po gwałtownej ulewie przed blokiem powstała ogromna wyrwa, zagrażająca budynkowi i ludziom.

Po tamtym wydarzeniu zapadlisko zasypano, mieszkańcy wrócili do domów. Poczuli się bezpieczniej - mieli gaz, prąd i wodę, znów mogli oglądać telewizję. Życie powoli wracało do normalności. Na krótko. - Rano byłam na targu, na zakupach - opowiada Maria Klekowska. - Mąż poprosił mnie jeszcze, żebym w aptece kupiła mu lekarstwa. Kiedy wróciłam, nie mogłam już wejść do domu, bo trwała ewakuacja. Mogła być wtedy 11, albo 11.15.

Na miejscu szybko zjawili się strażacy, policjanci i strażnicy miejscy. Ewakuowano dwadzieścia osób mieszkających w części budynku, znajdującej się najbliżej zapadliska. Pozostali lokatorzy mogli pozostać w swoich mieszkaniach. Obserwowali, jak badana jest szczelność instalacji gazowej, a potem - jak po raz kolejny zasypywane jest zapadlisko pod ich domem.

- Kiedyś ta dziura musi się w końcu wypełnić - zastanawiał się Anzelm Dąbrowa, który przezornie przestawił swój samochód na drugą stronę budynku, bo dziesięć dni wcześniej jedno z aut zaparkowanych przy ul. PCK wpadło do czterometrowego zapadliska.

Pod budynkiem, na głębokości 50 metrów, biegną z Michałkowic stare kopalniane chodniki, pochodzące jeszcze z lat 20. i 30. zeszłego wieku. To właśnie one są przyczyną powstania zapadliska. - Czas zrobił swoje, podobnie jak padający deszcz - dodaje Dąbrowa.
Mieszkańcy domu przy ul. PCK zostali zaproszeni przez miasto na obiad do Ośrodka Interwencji Kryzysowej przy ul. Pszczelniczej. Nie wszyscy jednak skorzystali z zaproszenia. Część osób zdecydowała się skorzystać z gościnności swoich rodzin. Danuta Trząska została pod domem razem z córką, trzymając na smyczy swojego amstafa, Nero.

- Może po prostu zamówię pizzę, bo on się teraz nigdzie nie ruszy ze strachu - wyjaśniała. - Jeszcze nie doszedł do siebie po pierwszym razie, a teraz znów to samo. Niedawno trząsł się cały.

Mieszkańcy przyznają, że ostatnio też żyli w dużej niepewności. - Ledwo w nocy deszcz trochę pokropił, a już biegliśmy do okna sprawdzać, czy przypadkiem nie zrobiła się pod domem kolejna dziura - opowiada Helena Wicher.

Tymczasem w OIK na Pszczelniczej przed 14 podano na obiad kotlety mielone, zasmażaną kapustę i ziemniaki. - W każdej chwili możemy też udostępnić dwadzieścia łóżek w naszym hostelu - zapewnia Kinga Hamera, kierowniczka ośrodka.

Wczoraj hostel w Ośrodku Interwencji Kryzysowej nie musiał być jednak wykorzystywany. - Po konsultacji ze specjalistami podjęto decyzję, że lokatorzy mogą wrócić do swoich mieszkań - mówi Michał Tabaka, rzecznik urzędu miasta.
Powrót lokatorów z ul. PCK do swoich mieszkań był możliwy, ponieważ przez kilka godzin zasypywano dwumetrowe zapadlisko - ciężarówki wciąż dowoziły na miejsce gruz i ziemię. - Wtedy, w sobotę przyjechało takich ciężarówek chyba z osiemnaście - przypomina sobie Maria Klekowska. - Teraz też ciągle jeżdżą.

Inspekcję terenu przy ul. PCK przeprowadzili między innymi przedstawiciele Okręgowego Urzędu Górniczego, zaś katowicka firma Geocarbon - za pomocą specjalistycznego sprzętu - wykonywała w ziemi odwierty.

- Trzeba znaleźć pustą przestrzeń, żeby ją później zamulić, czyli wypełnić mieszanką pyłów i cementu - wyjaśnia Grzegorz Malicki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Odwierty muszą zostać wykonane, ponieważ nie ma pełnej dokumentacji - górnicze mapy nie są zbyt dokładne.

- Takie wypadki to efekt szkód górniczych - dodaje Tabaka. - Zresztą to nie tylko problem Siemianowic, ale i innych śląskich miast. Najważniejsze jest to, że konstrukcja budynku nie została naruszona. Głównym zadaniem jest teraz ustabilizowanie terenu.

Zapada się!

Siemianowice nie są jedynym miastem z takimi niespodziankami. Rok temu ziemia zapadła się w Częstochowie na pl. Daszyńskiego. I odsłoniła tajemnicze podziemia. Podobna sytuacja zdarzyła się trzy lata temu, na Starym Rynku. Zapadlisko odsłoniło pozostałość po stanowisku niemieckiej obrony z okresu II wojny światowej. W 2007 r. ziemia osunęła się na posesji mieszkańca Dąbrowy Górniczej Strzemieszyc. Do dziury wpadło drzewo. Cztery lata temu zapadlisko na kilka metrów powstało w Pawłowie na ul. Rogoźnickiej. Od kilku dni asfalt się w tym miejscu zapadał. Podobna wyrwa powstała 20 m dalej kilka tygodni wcześniej. Powodem było wypłukanie ziemi przez wodę wypływającą z pękniętych rur. Również w 2005 r., w Chorzowie głęboka na kilka metrów dziura powstała na ul. Katowickiej. Dziury były też w Katowicach Wełnowcu i Bogucicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!