Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwaśniewski i Gierek - ile ich dzieli

Agata Pustułka,
dr. Bogdan Dzieciuchowicz, specjalista od wizerunku polityków
dr. Bogdan Dzieciuchowicz, specjalista od wizerunku polityków Fot. Zygmunt Wieczorek
Osiem lat po śmierci byłego I sekretarza PZPR ludzie nadal różnią się w jego w ocenie.


Z dr. Bogdanem Dzieciuchowiczem specjalistą od wizerunku polityków rozmawia Agata Pustułka

Osiem lat temu, 29 lipca 2001 roku, zmarł Edward Gierek, a nadal cieszy się większą popularnością niż wielu czynnych polityków. Czy decyduje o tym sentyment starszego pokolenia za młodością w PRL-u?
Częściowo to tęsknota za dawnymi laty, ale sądzę, że znaczenie tego czynnika jest przeceniane. Myślę, że na dobrą opinię składają się inne bardziej prozaiczne fakty. Pokoleniom dzisiejszych 50. - 60-latków Gierek kojarzy się przede wszystkim z uchyleniem drzwi do Europy i możliwościami wyjazdów. Na Śląsku miało to ogromne znaczenie ze względu na możliwość kontaktów z rodzinami w Republice Federalnej Niemiec. Przy polityce całkowitego zamknięcia za czasów Gomułki była to bardzo istotna zmiana. Miała ona zresztą wpływ na sprawowanie przez Gierka władzy. Zachód bardzo mu imponował. Także styl ubierania się, który dla polityków ma wielkie znaczenie.

O Gierku mówimy też jak o pierwszym nowoczesnym przywódcy, wprawdzie partyjnym kacyku, ale w zupełnie innym wydaniu.

Bardziej elegancki od niego był wprawdzie Józef Cyrankiewicz, pięciokrotny premier, który funkcję tę sprawował najdłużej w historii Polski, bo aż szesnaście lat, ale z pewnością na jego wygląd miała wpływ żona - elegantka, wybitna aktorka Nina Andrycz. Gierek zaś był raczej samoukiem, podpatrywał zachodnich polityków i zerwał z wizerunkiem wymiętego, szarego Gomułki. Wyniosłego i sztywnego. Miał świetnie skrojone, odprasowane garnitury, atrakcyjne krawaty, nienaganną fryzurę. Poza tym znał zachodni język, a więc francuski, co też imponowało, bo w kręgach partyjnych królował rosyjski. To był taki powiew nowości w PRL-owskich okowach. Generalnie miał niezłą prezencję, wyróżniał się swobodnym sposobem bycia. To była taka szczypta kosmopolityzmu. Oczywiście szczypta, nic więcej, ale suma drobiazgów tworzy naszą ocenę danej osoby.
W latach 60. i 70. mówiło się taki wierszyk: za Gomułki puste półki, a za Gierka, choć nadziei jest iskierka.
Bo Gierek potrafił też "wicie, rozumicie, towarzysze" rozmawiać ze zwykłymi ludźmi. Taki ludzki dygnitarz z niego był. W lepszym wydaniu i w zupełnie innych czasach z powodzeniem wykorzystywał te atuty Aleksander Kwaśniewski, który chyba jest najlepszym przykładem świetnie zastosowanego marketingu politycznego. Kwaśniewski to też był swój chłop. Ale, co trzeba dodać, sam marketing nie wystarczy, jeśli polityk nie ma osobowości, charyzmy, wiedzy i oczywiście tej magicznej dostępnej niewielu cechy, która pozwala uwodzić tłumy. Obok Kwaśniewskiego, choć w innym wydaniu, wysoki poziom komunikowania się ze społeczeństwem osiągnął Leszek Balcerowicz, były wicepremier i minister finansów. Dokonał wielkiego postępu od zamkniętego w świecie liczb naukowca, po świetnie wyglądającego i zrozumiale mówiącego polityka.

Na nazwisku ojca bazuje obecny europoseł Adam Gierek, niemal klon Edwarda. Czy to ostatnie pokolenie, które głosuje na Gierka w sensie symbolu dawnych czasów?
Cóż, na plakatach wyborczych wyglądał niemal identycznie jak Edward Gierek. Był wręcz nie do rozpoznania. Ale mówiąc poważnie, ubolewam, że wyborcy głosują na prof. Gierka. Nie dlatego, że mam coś przeciwko niemu, ale on niczym szczególnym się nie wyróżnił. Nie jest też aktywny politycznie. I na koniec, nie jest tak reprezentacyjny jak ojciec. Pozostaje więc nazwisko.

Mit silniejszy od rzeczywistości


Z dr. Tomaszem Słupikiem politologiem z Uniwersytetu Śląskiego rozmawia Marcin Zasada

Idzie o to, żeby w obrębie jednego pokolenia zbudować drugą Polskę. Tak Edward Gierek mówił w 1972 roku. Szukam kogoś, kto powie, że się udało.
Niestety. Gierek drugiej Polski nie zbudował, bo pracował w systemie nieefektywnym, który uniemożliwiał rzeczywisty postęp, jaki pewnie sobie wyobrażał. Budowanie drugiej Polski to raczej kolejny propagandowy slogan, który nie znalazł odzwierciedlenia w faktach. Epoka Gierka skończyła się dotkliwym bankructwem naszego państwa.

Zanim jego nazwiskiem opatrzymy kolejną ulicę, rondo albo postawimy pomnik, warto pochylić się nad jednym ze źródeł naszych ciągłych problemów budżetowych. Długi Gierka, zresztą w dużej części umorzony, spłacimy w całości dopiero w 2024 roku. Co nam dały te pieniądze?
Gigantyczne inwestycje w przemyśle ciężkim, które na dłuższą metę okazały się jednak chybione. Sektor ten został przeinwestowany, kosztem innych dziedzin gospodarki. Z drugiej strony, Polska była mocno zacofana, więc władza miała pewne uzasadnienie dla swoich działań. Przeprowadzono je jednak w najgorszy z możliwych sposobów, a skala marnotrawstwa uruchomiła niezamierzone procesy, które doprowadziły do upadku realnego socjalizmu. To dopiero paradoks - Gierek nieświadomie popchnął ten system w kierunku niebytu.
Mówi pan o inwestycjach, tymczasem zagraniczne pieniądze w dużej mierze zostały w Polsce po prostu przejedzone. W sklepach pojawiła się coca-cola, guma do żucia Donald i czerwone Marlboro. Czy powiew rzekomego dobrobytu w tamtych czasach to sekret nieprzemijającego sentymentu za Gierkiem?
Funkcjonuje on przede wszystkim u osób starszych, których lata młodości przypadły właśnie na epokę Gierka. Ludzie mają skłonność do idealizowania wspomnień, a akurat te związane są z większą konsumpcją i poprawą jakość życia. Poprawą po siermiężnym Gomułce. Po starszych
ludziach poglądy często dziedziczą ich dzieci. Biorąc pod uwagę niską świadomość społeczną, brak zaufania społecznego, tym bardziej w czasach kryzysu, te sentymenty są wciąż żywe. Nie oczekujmy innych zjawisk, jeśli osiemdziesiąt procent naszego społeczeństwa to widzowie w teatrze społecznym. Z kolei innym socjologicznym fenomenem jest Zagłębie, które dzięki staraniom Gierka zmieniło się nie do poznania. Tu Gierek jest mitem, a mity są silniejsze od rzeczywistości i nie da się z nimi dyskutować.

Czy Gierek szastający pożyczonymi milionami to realne wcielenie Nikodema Dyzmy? On też zaczynał od kredytów.
W tym znaczeniu tak. Jeśli natomiast chodzi o model kariery, Gierek nie był naturszczykiem, jak Dyzma. Mozolnie piął się po wszystkich szczeblach partyjnej kariery.

Aparatczyk czy dobry gospodarz? Gdzie w tych ramach swoje miejsce w historii zostawił Gierek?

Trudno ocenić go jednoznacznie, bo argumenty jego krytyków, jak i piewców są zafałszowane. Pamiętajmy, że był on bodaj pierwszym polskim politykiem, który doceniał moc czegoś, co dziś nazywamy PR-em. Ale samą propagandą nie da się rządzić krajem, dlatego moim zdaniem ostateczny osąd epoki Gierka nie może być pozytywny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!